Liczba czynnych kiosków w Bydgoszczy ciągle maleje. Wpływ na to mają m.in. ustalone przez miasto opłaty za zajęcie pasa drogowego.

Coraz mniej w naszym mieście jest czynnych kiosków. Największy ich ubytek nastąpił poza ścisłym centrum miasta. Przecież nieliczni bydgoszczanie kupują gazety czy bilety komunikacji miejskiej w kiosku właśnie. Sprzedawcy  starają się dostosować asortyment oferowanych towarów do sprzedaży do popytu, ale pieszo chodnikami w mieście przemieszcza się mniej bydgoszczan niż w minionych latach. Jest też nas po prostu z roku na rok mniej. Kioski jeszcze przetrwały tam, gdzie  ruch jest jeszcze w miarę duży.

Ze smutkiem odnotowujemy, że nawet kiosk usytuowany przy przystanku tramwajowym na rogu ulic Marszałka Focha i Królowej Jadwigi jest zamknięty od jakiegoś czasu.  Na ścianie kiosku umieszczona jest  kartka z informacją, że kiosk jest na sprzedaż.

Duży wpływ na sytuację finansową kioskarzy mają również opłaty, jakie muszą ponosić na rzecz właściciela gruntu, czyli miasta. Na tę stronę upadku wielu kiosków zwrócił uwagę właściciel kiosku usytuowanego przy ulicy Focha naprzeciw Opery Nova.

"Prezydent Bydgoszczy swoimi decyzjami zamyka kioski (wysokie opłaty za grunt)" - głosi napis na dużej kartce umieszczonej za szybą. Dowiedzieliśmy się od właściciela obiektu, że za zajęcie 7 m kw. płaci miastu rocznie 1400 zł.

Za kioskarza przy Focha trzymamy kciuki, by wytrwał. Jest ku temu powód.  "Tu będzie biło serce Bydgoszczy" - głosi nadejście lepszych czasów  wielkie hasło tuż za kioskiem. Już niedługo powinna ruszyć wielka inwestycja i ugór za kioskiem zostanie zagospodarowany. Staną budynki mieszkalne, przyjdą ludzie i wtedy odmieni się charakter miejsca i usytuowania kiosku. A wtedy kioskarzowi łatwiej będzie udźwignąć ciężary nałożone przez miasto!

Zdjęcia : Jacek Nowacki