Odpowiedzią na ważkie pytanie ? dlaczego ogórek nie śpiewa – zajmował się dość dawno temu znakomity poeta K. I. Gałczyński. Wydawało się, że ogórkowy temat został wyjaśniony, a jest nagły jego powrót. Powrót, choć nie w kontekście śpiewania czy ogórkowej sałatki. Od piątku medialnie podsycana sensacja: Ogórek kandydatem / kandydatką na prezydenta Polski. Ogórek kandydatem SLD. No cóż, każdy ma jakieś tam nazwisko. Na ogół dziecko dziedziczy je po rodzicach, czyli niekoniecznie z własnej woli. Jeden z ważnych polityków Niemiec, a nawet kanclerzem przecież był, nazywał się Kohl, czyli kapusta. Warzywne nazwiska politycznej kariery zatem nie przekreślają. Ale skąd Ogórek na polskiej politycznej scenie?

Kandydatem SLD w samorządowych wyborach w 2014 roku na prezydenta Bydgoszczy była Anna Mackiewicz. Kandydatka zdecydowanie słaba, bez poparcia nawet wśród swoich. To nie był jednak przypadek, a umówiony wcześniej ? podobno między europosłami Zemkem (SLD) i Zwiefką (PO) – interes dotyczący podziału samorządowej władzy po wyborach. Słaby konkurent gwarantował od razu przepływ sporej liczby głosów SLD na kandydata PO. Oczywiście nie za darmo. I taki też jest w Bydgoszczy powyborczy finał (dwoje zastępców prezydenta, dwóch wiceprzewodniczących Rady Miasta z SLD). A więc akcja ?Ogórek? to ?powtórka z rozrywki? tym razem na krajową skalę? Spiskowa teoria dziejów ktoś powie. E tam? spiskowa teoria? to raczej możliwa jesienią, po wyborach parlamentarnych, związana z odpowiednimi profitami, koalicja SLD i PO. Dlatego Ogórek. Chyba, że ogórek zaśpiewa?