W lipcu opublikowaliśmy kilka tekstów przybliżających działalność obecnego prezesa parku myślęcińskiego, a w szczególności złamanie przez niego ustawy antykorupcyjnej. Marcin Heymann od grudnia 2010 roku do maja 2011 roku łączył pracę w spółce miejskiej z pełnieniem indywidualnej działalności gospodarczej. Pracodawca powinien z tego powodu odwołać go ze stanowiska, ale rada nadzorcza spółki Leśny Park Kultury i Wypoczynku z jakichś względów tego nie uczyniła.
Byliśmy ciekawi, czy o sprawie wiedział Rafał Bruski, który zarekomendował Marcina Heymanna na stanowisko prezesa LPKiW. Wysłaliśmy więc do ratusza następujące pytania: ?Czy Pan Prezydent był informowany przez radę nadzorczą spółki, że jej prezes prowadzi własną działalność gospodarczą? Czy istnieje w tej sprawie korespondencja między radą nadzorczą spółki a Panem Prezydentem??
W odpowiedzi Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta, przysłała nam skany listów dotyczących łamania prawa w LPKiW. Myli się każdy, kto przypuszcza, że rada nadzorcza bombardowała właściciela spółki komunalnej (czyli miasto, reprezentowane jednoosobowo przez prezydenta) doniesieniami w tej sprawie. Nic z tych rzeczy. Rada nie wysłała do Rafała Bruskiego żadnego zawiadomienia w tej sprawie. To Heymann najbezczelniej w świecie poinformował, że ma w szacunku przepisy prawa i prowadzi własną działalność gospodarczą, będąc jednocześnie prezesem spółki miejskiej. Uczynił to mimochodem, przy okazji oświadczenia majątkowego, które trzeba co roku składać do końca kwietnia.
11 maja 2011 roku wiceprezydent Sebastian Chmara wysłał pismo do rady nadzorczej LPKiW :
?W związku z podejmowanymi przez Prezydenta Miasta bieżącymi czynnościami kontrolnymi dotyczącymi m.in. analizy składanych przez osoby pełniące funkcje publiczne oświadczeń majątkowych ustalono nieprawidłowości w oświadczeniu majątkowym Pana Marcina Heymanna Prezesa Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku ?Myślęcinek? sp. z o.o. Nieprawidłowości te dotyczą zgłoszenia przez Pana Prezesa Heymanna, iż na dzień złożenia oświadczenia nadal prowadzi on działalność gospodarczą. Mając powyższe na uwadze proszę o pilne zbadanie tej sprawy w kontekście obowiązujących w tym zakresie przepisów prawa.?
Bydgoszcz jest chyba jedynym miastem w Polsce, gdzie właściciel spółki musi prosić swoich przedstawicieli w radzie nadzorczej, żeby zechcieli wykonywać swoje obowiązki. Na to wygląda. Ale to oczywiście pozory.
Członkowie rady nadzorczej wiedzieli od wielu miesięcy, że Heymann bimba sobie z respektowania prawa. Przecież podczas zebrań oceniali bieżącą działalność LPKiW i widzieli, że na żadnych dokumentach nie figuruje podpis prezesa Heymanna, gdyż jako osoba niezarejestrowana w KRS nie mógł reprezentować spółki na zewnątrz. A zarejestrować się jako prezes zarządu nie mógł, gdyż prowadził indywidualną działalność gospodarczą, ale nie martwił się, że nie może składać podpisów na pismach urzędowych, gdyż do tego wystarczał prokurent spółki. Przypomnieć warto, iż ustawa wymaga, żeby przesłać wniosek do Krajowego Rejestru Sądowego w ciągu siedmiu dni od chwili wyboru do zarządu spółki.
Dlaczego rada nadzorcza nie informowała Rafała Bruskiego o łamaniu prawa przez prezesa LPKiW? Na piśmie nie informowała, ale z całą pewnością o tym w Urzędzie Miasta wiedziano, gdyż ratuszowy Zespół ds. Polityki Właścicielskiej i Mieszkaniowej z ramienia prezydenta sprawuje stały nadzór właścicielski nad spółkami komunalnymi.
Wygląda na to, Heymann nadal zarabiałby pieniądze za pośrednictwem swoich agencji bankowych w Nakle i Swarzędzu, gdyby nie obowiązek publikowania oświadczeń majątkowych osób pełniących kierownicze stanowiska. Niezarejestrowany w KRS prezes LPKiW złożył 30 kwietnia 2011 roku swoje oświadczenie, z którego wynikało, że jak gdyby nigdy nic prowadzi nadal swoją działalność gospodarczą. Heymann się wprawdzie tym łączeniem zadań publicznych z prywatnymi nie przejmował, ale w ratuszu powiało grozą. Coroczne oświadczenia majątkowe przyciągają uwagę i ktoś mógł wypatrzyć, że Heymann łamie ustawę antykorupcyjną, prowadząc własną działalność gospodarczą, mimo że jest prezesem spółki komunalnej.
Na wszelki wypadek więc wysłano pismo do rady nadzorczej LPKiW, żeby wynikało z niego, iż prezydent się niepokoi. O tym, że to była przykrywka, świadczy odpowiedź, a w szczególności data jej udzielenia. Sebastian Chmara wysłał pismo 11 maja, a rada nadzorcza zechciała odpowiedzieć mu 28 czerwca. Półtora miesiąca musiał wiceprezydent czekać, a trzeba pamiętać, że członkiem rady nadzorczej spółki komunalnej zostaje się wyłącznie z rekomendacji prezydenta.
Oto pismo, które otrzymał wiceprezydent Chmara:
?Rada Nadzorcza Spółki przeprowadziła stosowne postępowanie wyjaśniające, w wyniku którego stwierdzono, iż pan Prezes Marcin Heymann w chwili obecnej spełnia warunki do pełnienia swojej funkcji. W szczególności nie prowadzi on już działalności gospodarczej, wobec czego wymienione w piśmie Pana Prezydenta wątpliwości w chwili obecnej już nie występują, nie ma więc podstaw do podjęcia dalszych działań przez Radę Nadzorczą spółki wobec pana Prezesa Marcina Heymanna.?
Ani słowa o tym, że przez blisko pół roku tolerowano, że Heymann uprawia prywatę. Ciekawi jesteśmy wyników ustaleń rady nadzorczej LPKiW, czy zasadne było wydanie przez prezesa blisko miliona zł na zakup kolejki górskiej z demobilu.