Dr Sobociński jest w trudnej sytuacji. Góruje nad większością radnych dokonaniami. Jako lekarz cieszy się ogromnym uznaniem, a pacjentki go podobno uwielbiają. Radni też powinni okazywać mu należny respekt. Ich zadaniem jest szybkie przegłosowanie uchwał, żeby pan doktor mógł wrócić do szpitala. A oni zamiast głosować, bez przerwy gardłują. Żeby choć sensownie gadali!

Nie dziwię się, że gdy Sobociński słyszy po raz kolejny ?ad vocem?, diabeł w niego wstępuje. Kiedy jest w formie, potrafi nieźle radnych pogonić. Łaja ich jak sztubaków, napomina albo pokpiwa. W ogóle się nie nudzę oglądając transmisję, chociaż niektóre tematy sesyjne są drętwe. Raz udało mi się zanotować kilka superowych odzywek przewodniczącego rady i powstała zabawna, zdaniem moich kumpli, publikacja.

Nie mogłem śledzić dzisiejszych obrad sesji rady miasta, ale doniesiono mi, że znowu radni wnerwili Zbigniewa Sobocińskiego. Próbował ich poskromić, zapanować nad dyskusją, bo, jak powiedział, nie chce być opisany przez Starostę i jej podobnych.

A przecież on powinien być opisywany! Z lubością cytowałem jego wypowiedzi, gdyż są masakrycznie odjazdowe. Zaznaczam, że nie jestem ani trochę podobny do Ewy Starosty. Dr Sobociński też na pewno nie przypomina żadnego innego przewodniczącego rady miasta, jak Polska długa i szeroka.