Ustanowiony przez Towarzystwo im. Hipolita Cegielskiego w 2005 roku Srebrny Medal Hipolita ?Labor Omnia Vincit? jest przyznawany jako wyraz uznania, szacunku i podziękowania dla osób działających w różnych sferach życia, które swą pracą wyróżniają się wśród innych. Prof. Józef Banaszak otrzymał go za osiągnięcia w działalności naukowej, literackiej oraz społeczno-kulturalnej, a także za krzewienie idei pracy organicznej.

Wydaje się, że prof. Banaszak jak mało kto zasłużył na ten medal. Imponujący dorobek naukowy (autor ponad 350 publikacji, autor, współautor bądź redaktor 40 książek, w tym monografii i podręczników akademickich), dwie książki nienaukowe: wspomnieniowa i dzienniki, działalność w dwóch stowarzyszeniach kulturalnych, no i prezesowanie Klubowi Profesorów ?Wierzenica?, który wydaje książki poświęcone m.in, Cieszkowskiemu.

Pracą organiczną wykazał się natomiast, tworząc jako rektor WSP w Bydgoszczy mocne podwaliny pod powstanie Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Stworzył Instytut Biologii i Ochrony Środowiska, był współorganizatorem Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego.

A jednak przyznanie mu medalu ?Labor Omnia Vincit? uznał za niestosowne były asystent profesora, obecnie adiunkt na UKW, dr Andrzej Oleksa. Kiedy na początku maja tego roku przeczytał na stronie internetowej uczelni informację o wyróżnieniu prof. Banaszaka, zdecydował się wysłać do Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego mail, kontestujący ten fakt.

?(?)uhonorowanie Pana prof. Józefa Banaszaka uważam za decyzję wysoce kontrowersyjną ze względu na jego ostatnie bezpodstawne ataki na środowisko akademickie Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego zawarte w książce ?Wybrałem Bydgoszcz? (Wyd. Margrafsen, Bydgoszcz 2011). Książka ta, przedstawiająca liczne osoby związane z moją uczelnią i spoza niej w sposób niesprawiedliwy i krzywdzący, została potępiona przez władze mojego wydziału i uczelni (w załączniku kopia stanowiska Senatu UKW)” – napisał dr Oleksa.

Z tą książką to ciekawa sprawa. Zdaje się, że prawie nikt jej nie przeczytał, a wywołała prawdziwą burzę na uczelni. Jej władze wydały nawet oficjalne oświadczenie: ?Senat UKW uznał postawę autora za szkodliwą dla wizerunku Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy?. Tymczasem ówczesny rektor, prof. Józef Kubik, przyznał, że książki nie czytał, inni członkowie senatu twierdzili, że ją jedynie przekartkowali, a większość tylko słyszała o kontrowersyjnych dziennikach prof. Banaszka. Chyba objętość tego dzieła przeraziła pracowników naukowych UKW. Książka liczy 780 stron.

?Każdy, kto przeczyta ?Wybrałem Bydgoszcz. Dzienniki 1989-2009?, przekona się, że nie jest to zbiór paszkwili, ale zapis, czasem emocjonalny, moich odczuć dotyczących różnych wydarzeń, w których sam uczestniczyłem lub byłem bezpośrednim świadkiem. Ale taka jest idea dzienników? – napisał prof. Banaszak w liście otwartym, ale władze uczelni nie wyraziły zgody na umieszczenie go na stronie internetowej UKW.

Od wydania dzienników prof. Banaszaka minęły dwa lata. Jak widać, ciągle budzą one emocje. Dr Oleksa jest zresztą jedyną osobą, która zdecydowała się wytoczyć proces autorowi książki.

- Poczuł się urażony za to, że nazwałem go leniem, ale to, że zdolnym go nie obrażało – śmieje się prof. Banaszak.

W książce ?Wybrałem Bydgoszcz. Dzienniki 1989-2009? Andrzej Oleksa wymieniony jest kilka razy. Profesor w jednym miejscu go chwali za oznaczenie zbioru pszczół z Lednicy, w innym zaś krytykuje za bezczelną odpowiedź na otrzymane upomnienie.

Autor zapisuje pod datą 6 listopada 2006 roku, że prof. Burczyk się na niego obraził, gdyż nie dostał dodatkowych godzin dla Oleksy, ale dodaje też uwagę: ?Dopiero co, ze swojej rezerwy, dałem mu 2,5 tys. zł na badania dla Oleksy.?

Wcześniej, 19 października 2006 roku, prof. Banaszak zanotował, że Oleksa nie nadawał się do pracy w zespole pszczelarskim. A jeszcze wcześniej, 28 marca 2006 roku: ?Rozstaję się z Oleksą. Jest inteligentny, ale leniwy i nie za bardzo pszczołami zainteresowany.?

Ten zapis stał się przyczyną procesu z oskarżenia prywatnego (art. 212 k.k. – ulubiony artykuł dziennikarzy). Drugą przyczyną była notatka z 18 sierpnia 2003 roku:
?Przyszedł do mnie niedawno pracujący u nas mgr Oleksa z pytaniem, czy mógłby się starać o stypendium kilkumiesięczne do Norwegii. Znalazł, bodaj w Internecie, informację o takiej możliwości. Zapytałem, w jakim celu miałby tam pojechać. ?Mówiąc szczerze – odpowiedział – głównie turystycznie.? Sprowadziłem go na ziemię i przypomniałem, po co został w Instytucie zatrudniony. Bezczelny, chociaż ? trzeba to przyznać – szczery!?

Dr Oleksa uważa, że chociaż to słowo nie padło, prof. Banaszak przypisał mu zamiar defraudacji, czyli wykorzystania środków na cel niezgodny z przeznaczeniem. Dlatego czuł się zmuszony do wystąpienia na drogę sądową. Nie chciał przeprosin profesora, tylko zadośćuczynienia finansowego, chociaż nie zdradził nam w jakiej wysokości.

Proces rozpoczął się w maju minionego roku w bydgoskim Sądzie Rejonowym. W styczniu tego roku zapadł wyrok skazujący profesora, który nie krył zdziwienia i samym procesem za notatki w dziennikach, i wyrokiem.

- Przecież to było słowo przeciw słowu. Z niewiadomych dla mnie względów sąd dał wiarę relacji Oleksy – relacjonuje prof. Banaszak, który oczywiście odwołał się do sądu wyższej instancji. 13 maja 2013 roku zapadł prawomocny wyrok. Sąd Okręgowy w całości utrzymał w mocy wyrok pierwszej instancji.

23 maja dr Andrzej Oleksa w związku z przyznaniem prof. Banaszakowi medalu ?Labor Omnia Vincit? wysłał mail do Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego, którego fragment przytoczyliśmy wyżej. Teraz drugi fragment:
?Mam nadzieję, że to jakaś niefortunna pomyłka, bo nie mogę sobie wyobrazić, żeby Towarzystwo, którego celem jest promowanie wzorowych postaw moralnych, nagradzało osoby skazane za popełnienie przestępstwa (czyli mówiąc wprost – przestępców; nie bójmy się tego słowa – skazanego prawomocnym wyrokiem za popełnienie przestępstwa chyba można nazwać przestępcą). Chciałbym wierzyć, że Pan Prof. J. Banaszak zataił przed Państwem fakt ciążącego na nim wyroku za popełnienie przestępstwa napiętnowanego przez Kodeks Karny, tym samym wprowadzając Państwa w błąd.?

Trochę dziwny to zarzut, bo w rozmowie z nami dr Oleksa przyznał, że medal został przyznany, kiedy nieznany był wyrok w sprawie, czyli nie zapadł jeszcze wyrok prawomocny. Z całą pewnością profesor nie przypuszczał, że zostanie przestępcą za nazwanie asystenta zdolnym leniem, bo wtedy przestępcami należałoby uznać tysiące nauczycieli, którzy w ten sposób charakteryzują niektórych uczniów. Co do relacji z rozmowy na temat stypendium w Norwegii, spisał ją wkrótce po jej odbyciu i miał jej przebieg świeżo w pamięci. Nie mógł wiedzieć, że sąd zakwestionuje prawdziwość jego notatki, a uzna za prawdziwą relację byłego asystenta.

Swoją drogą, czy postawy autora maila do poznańskiego Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego nie można nazwać szkodliwą dla wizerunku Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy?

Proces, a zwłaszcza wyrok za zapisy w dziennikach wydaje się tak frapujący, że do sprawy z pewnością wrócimy.