Sesje bydgoskiej rady miasta przypominają czasem jarmark albo kabaret. Przedstawiciele PO i PiS nie szczędzą sobie uszczypliwości i złośliwości. Niestety, przewodniczący rady miasta zupełnie nie potrafi nad nimi zapanować, nie potrafi nawet zapanować nad swoimi emocjami i daje się, zupełnie niepotrzebnie, wciągać w słowne przepychanki.
Opozycyjnym radnym naraził się do tego stopnia, że doprowadzili do zwołania nadzwyczajnej sesji rady miasta, podczas której chcieli go odwołać z pełnionej funkcji. Oczywiście, była to czynność z gatunku rytualnych, bo opozycja ma za mało szabel w bydgoskiej radzie miasta. Chodziło przede wszystkim o publiczny sąd nad dr. Sobocińskim, o możliwość wyliczenia wszystkich popełnionych przez niego gaf, a trochę ich się nazbierało.
Radni PiS byli gotowi odstąpić od wniosku o odwołanie go z funkcji przewodniczącego pod warunkiem spełnienia kilku postulatów, m.in. domagali się ?planu naprawczego dotyczącego przestrzegania przepisów regulaminu?. W ich przekonaniu, Zbigniew Sobociński nadużywa prawa udzielania bądź pozbawiania radnych głosu.
Na to wówczas nie było zgody. Jednak po upływie kilku miesięcy przewodniczący bydgoskiej rady miasta już chce wprowadzić zmiany w regulaminie. Widać dojrzał do przeprowadzenia planu naprawczego i dlatego zaprosił przewodniczących klubów, żeby z nimi na ten temat podyskutować.
Jak jednak ustalił Maciej Wilkowski z Radia PiK, spotkanie to w ogóle nie dotyczyło uprawnień przewodniczącego rady miasta. Zbigniewowi Sobocińskiemu zależy na zdyscyplinowaniu radnych. – To nie chodzi o to, że ja mam dość – oświadczył znany bydgoski ginekolog i wyjaśnił: – Bydgoszczanie na to nie zasłużyli.
Zdaniem Zbigniewa Sobocińskiego, sesje rady trwają za długo, a jest to ?niezgodne z higieną pracy i normalnym rytmem biologicznym człowieka?. Dlatego dyrektor ds. lecznictwa szpitala Biziela proponuje, żeby określono dopuszczalną liczbę wystąpień radnych i czas trwania tych wystąpień. – Ten regulamin niczego nie ogranicza, ani nie dyscyplinuje radnych – żali się przewodniczący rady miasta z ramienia PO.
Klub radnych PiS oczekuje innego rodzaju zmian w regulaminie. – To, że radni zadają dużo pytań do prezydenta i do przewodniczącego rady miasta, nie oznacza, że one są niemerytoryczne – zwraca uwagę przewodniczący klubu Mirosław Jamroży. Wtóruje mu kolega klubowy, Krystian Frelichowski: – Nie widzę potrzeby dyscyplinowania radnych, nawet jeśli ich wystąpienia są naładowane emocjami.