- Właśnie zakończyliśmy kolejne wyjazdowe posiedzenie Rady Ministrów. Tym razem miastem, które nas gościło był Bydgoszcz – powiedziała premier Ewa Kopacz, na początku konferencji prasowej, powielając błąd, który rok temu uczynił Bydgoszcz znaną w Polsce przez przypisanie jej rodzaju męskiego przez ubiegającego się o mandat europosła w Bydgoszczy Jacka Rostowskiego. [Ech, ta Bydgoszcz – chciałoby się powiedzieć!]

- Nie tylko zajmowaliśmy się sprawami dotyczącymi regionu, ale również całego kraju – zwięźle ujęła plon półtoragodzinnego wyjazdowego posiedzenia rządu Ewa Kopacz. Dowiedzieliśmy się konkretnie, że właśnie w Bydgoszczy, w bibliotece naszego młodego uniwersytetu zapadła niezwykle ważna decyzja dotycząca czytelnictwa.

- Zacznę od wartego 670 mln zł Narodowego Programu Czytelnictwa. Nie bez powodu, właśnie o tym mówiliśmy tu, w bibliotece. Poza tym, że rząd wyasygnował kwotę ponad 450 mln zł, to pozostałą kwotę ponad 120 mln będą dokładać samorządy. Wiemy, że będziemy inwestować nie tylko w nowe wydawnictwa, które zasilą księgozbiory w tychże bibliotekach, ale również w całą infrastrukturę bibliotek – powiedziała o najważniejszym postanowieniu podjętym w Bydgoszczy szefowa rządu.

Kolejną ważną sprawą była kwestia bezpieczeństwa na drogach. – Mówiliśmy o bezpieczeństwie ruchu drogowego, o statystykach, które są pocieszające, aczkolwiek w dalszym ciągu bardzo przykre. Mówiliśmy o zmniejszającej się ilości ofiar śmiertelnych wypadków, jak również ofiar, które były niekiedy przez kilkanaście tygodni hospitalizowane z powodu urazów w wyniku tych wypadków drogowych – poinformowała premier.

Dziennikarze z Bydgoszczy i regionu doczekali się również ważnego potwierdzenia. – Zarówno S10, jak i S5, oczekiwana przez mieszkańców ziemi kujawsko-pomorskiej będą realizowane – stwierdziła Ewa Kopacz.

Na tym zakończyło się oświadczenie szefowej polskiego rządu dotyczące posiedzenia Rady Ministrów w Bydgoszczy. Pewnym wyjaśnieniem pośpiechu było przypomnienie czasu, w jakim konferencja się odbywa. – Wiem, że za chwilę będzie bardzo ważna konferencja naszych piłkarzy, na którą pewnie wszyscy oczekują. Chcemy, żeby w tym czwartkowym meczu Polska wyjechała jako zwycięzca, w meczu ze Szkocją. A tym samym stała się jednocześnie jednym z uczestników mistrzostw Europy w przyszłym roku – przypomniała premier Ewa Kopacz.

Mimo zapowiedzianej konferencji piłkarzy briefing z szefową rządu trwał dalej, a to za sprawą dziennikarzy mediów centralnych, którzy jako jedyni zostali wytypowani do zadania pytań. Z tego powodu więcej spraw dotyczących Bydgoszczy i regionu nie odnotowaliśmy. Dużo było o wyborach, przyszłym rządzie i o Prawie i Sprawiedliwości.

Czy prezydent Andrzej Duda powinien opublikować nieopublikowany do dzisiaj aneks do raportu o likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych?

– Stare tematy wracają. Ale ja raczej poleciłabym zapytać pana Antoniego Macierewicza, z jakiego to powodu prezydent Lech Kaczyński nie opublikował tego aneksu.

Pani Beata Szydło mówiła wczoraj na konferencji prasowej o pani poczynaniach aż ośmiokrotnie, używając określenia, że są to “poczynania histeryczne”. Czy pani uważa, że one faktycznie takowe są?

– Pani Beata Szydło zamiast przedstawiać swój program bardzo schematycznie robi sobie wycieczki w stosunku do mojej osoby. Ja uznaję inną zasadę. Cieszę się, że kobiety są w polityce, ale też cieszę się, że te kobiety, które są w polityce przedstawiają realny program rządzenia. Jednego jestem pewna, że wtedy kiedy ja będę rządzić przez kolejne 4 lata, nikt mną z tylnego siedzenia sterować nie będzie, a poza tym skład mojego rządu będzie zależał od większości parlamentarnej, a nie od humoru prezesa.

Może spotka się pani z Beatą Szydło na debacie i będziecie mogły porozmawiać. Czy jest pani skłonna do takiej debaty, bo to odwoływanie się do Jarosława Kaczyńskiego może być odbierane jako pewnego rodzaju ucieczka?

– Ja nigdy nie uciekam od debaty. W starym zwyczaju było tak, że szefowie partii politycznych, tej opozycyjnej i rządzącej, spotykali się podczas debaty, przedstawiając swoje bardzo realne programy. Ale jeśli dzisiaj pan prezes Kaczyński rzeczywiście nie chce, chowa się za plecami Beaty Szydło, ja już kilka razy powtórzyłam, będę debatować z Beatą Szydło, skoro nie chce ze mną debatować prezes.

Proszę o komentarz do kampanii Solidarności, która dziś rozpoczęła (akcję) rozliczania polityków z niespełnionych obietnic, a pani jest twarzą tej kampanii.

– No trudno, żeby było inaczej, prawda? No czegóż mogłam się spodziewać. Trochę żałuję, że Solidarność, ta obecna Solidarność, tak bardzo czynnie bierze udział w tej kampanii wyborczej i jest ewidentnie zwolennikiem tylko jednej partii. Biorąc pod uwagę tradycję, ruch, który ja pamiętam, to powinni być ci związkowcy, którzy powinni przede wszystkim postawić na takie działania, które będą wspierać tych, którzy te działania przedstawiają. Jedni, drudzy, czy kolejni, którzy dzisiaj chcą dobrze dla Polski. Jeśli dzisiaj działania związkowców mają polegać tylko na tym, że będą podburzać opinię publiczną, niezależnie od działań, czy one są dobre, czy one są złe, to działają na szkodę, a nie na pożytek. (…)

Wielka koalicja przeciw PiS-owi. Jaka jest pani ocena?

– Poczekajmy do 25. 25., zobaczymy jaki będzie rozkład sił w polskim parlamencie. A ja w dalszym ciągu bardzo mocno wierzę, tak jak wierzę w Polaków, którzy wygrają jutro, wierzę w to, że ludzie Platformy i Platforma wygra te wybory.

Nowy pomysł, aby powstało województwo środkowopomorskie. Jarosław Kaczyński znowu proponuje takie rozwiązanie. Co pani o tym sądzi?

– Zmienność pana Kaczyńskiego jest dość duża. W 2006 r. jest stanowisko rządu, że jest przeciwny powołaniu takiego województwa. Sądzę, że byłoby to jedno z najbardziej ubogich województw. A dzisiaj propozycje PiS-u? Są to propozycje, które proponują wprowadzenie jakiegoś bałaganu. A po wprowadzeniu tego bałaganu, politycy PiS-u: A skończą się wybory, jakoś to będzie. Otóż jakoś nie będzie. Jeśli decyzje podejmowane przez polityków nie sprzyjają rozwojowi danego regionu, to jest to działanie na szkodę tego regionu. Jeśli dzisiaj chcemy mówić o tym, co politycy robią w polityce, w czasie kampanii wyborczej, to jedno jest pewne: każde ich słowo ma swoje znaczenie. Przypomnę, że te słowa w 2006 roku były zupełnie inne niż teraz, kiedy zgasza je w kampanii wyborczej przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości.

Chciałem zapytać o decyzję ministra Halickiego, w sprawie aukcji dotyczącej LTE, umożliwiającą w przyszłości skracanie tego typu aukcji. Są głosy, także konstytucjonalistów, którzy mówią o tym, że być może Rada Ministrów powinna uchylić tę decyzję, bo procedura aukcji nie do końca jest jasna. Czy to jest dobry pomysł?

– Jeśli chodzi o to, co robi minister Halicki i sprawa rozporządzenia – dostał ode mnie tylko i wyłącznie jedno polecenie. Internet ma być szeroko dostępny. Jeśli dzisiaj mamy formę, która przybliży ten Internet, również dla tych, którzy mieszkają w małych miejscowościach, to te działania muszą być, po pierwsze, transparentne, a po drugie zgodne z prawem. Jeśli dzisiaj minister Halicki zdecydował wydać takie rozporządzenie, jakie wydał, to bierze pełną odpowiedzialność za monitorowanie tej całej aukcji, ale też za działania, które będą ją kończyć.

Ewentualnie rysując scenariusze po wyborach, wiele wskazuje na to, że być może dwa najważniejsze stanowiska w rządzie i premiera, i wicepremiera, to będą stanowiska, które obejmą kobiety. Barbara Nowacka, dziś już oficjalnie, jako liderka lewicy w Poznaniu, czy pani zdaniem po pierwsze, jest to prawdopodobny scenariusz i po drugie, czy uważa pani, że Barbara Nowacka w jakimś stopniu odbiera także pani głosy, głosy Platformy?

– Ja się bardzo cieszę, że kobiety są w polityce. Cieszę się również, że są aktywne w polityce. Ale też chciałabym, żeby te kobiety, które w tej chwili są w polityce, były samodzielnymi liderkami. Trochę wstydu dla panów, liderów różnych ugrupowań, którzy się chowają dzisiaj za paniami. A pewnie ich opinie i stanowiska po wyborach mogą ulec modyfikacji.