Przedsięwzięcie artystyczne Jacka Solińskiego jest niezwykłe. Jego kilkaset już dziś Aniołów ma zawsze identyczny kształt. To zawsze Anioły jawiące się widzom frontalnie, z mniej, bądź bardziej rozwiniętymi skrzydłami, z zarysem głowy, z odkrytymi stopami. Soliński maluje na stałym modelu, na nieodmiennej figurze. Czasem wychodzi mu Anioł świetlisty, czasem mroczny, innym razem to ptaszysko drapieżne. Malarz igra z nami, widzami, kolorem, odcieniem, agresywną, bądź łagodną plamą. I jest w tym jego dziele, z jednej strony ascetyczna dyscyplina, z drugiej zaś z trudem powstrzymywane emocje. I jest to dzieło niewątpliwie neurotyczne. Tak jak jego linoryty.

Czy Soliński widuje Anioły, czy jedynie je wymyśla, a może mu się ?same malują?? Tego oczywiście nie wiem. To pytanie zostaje bez odpowiedzi w intymnym dialogu twórcy z widzami.

Jacek Soliński gromadzi swoje Anioły w cykle. Namalował już Anioły na wszystkie dni roku, na dni powszednie i ma w swym dorobku Anioły Teologów, Filozofów, Przyjaciół, Ostatnich Dni itd. W przestrzeni malarza aż ciasno od Aniołów, które co by nie mówić, są rewersem powszedniości i pospolitości. Artysta niewątpliwie zwraca nam uwagę na duchowy kontekst rzeczywistości i ten kontekst cierpliwie tworzy. Zadziwiające i frapujące w jego obrazach jest połączenie ludyczności z teologicznym wręcz namysłem. Święty Tomasz pogodzony tu zostaje ze świątkiem przydrożnym. A nawet więcej: sacrum i profanum w jednym stoją tu domu. I Soliński zwyczajnie cieszy i bawi widzów swoją kolorystyczną wyobraźnią i wycyzelowaną robotą malarską. Anioły Solińskiego swym kształtem przypominają emblematy polskiego godła i znaczków formacji lotniczych. Istne lotnicze orły! Ptaki przestworzy. Dopowiem ? zadziwiające połączenie metafizycznej wręcz zadumy, intuicji nieomal mistycznej z etykietami i rytami popularnych znaków kulturowych. Zaryzykuję i powiem jeszcze, że Soliński maluje jaskrawe reklamy duchowości. Popularne reklamowe hasło brzmi w wersji Solińskiego ? Anioł doda ci skrzydeł!

Podczas wczorajszego spotkania piętnastu zaproszonych przez Jacka Solińskiego gości odczytało wiersze lub krótkie teksty związane z Aniołami. Spośród odczytanych tekstów, w moim przekonaniu, szczególnie ciekawy był wiersz Wojciecha Banacha. Ironiczny, wręcz kąśliwy. Wiersz kontrapunktujący metafizyczność i sakralność Anioła z rzeczywistością wcale nie metafizyczną i sakralną.

W zupełnie odmiennym duchu wybrzmiał tekst księdza Franciszka Kameckiego odczytany przez Mieczysława Franaszka. To była opowieść o Aniele Biblijnym strąconym w rzeczywistość materialną, całkiem niereligijną. To była opowieść o ruinach Anioła, o Aniele potykającym się o rzeczywistość.

Ciekawy, żartobliwy tekst zaprezentował Włodzimierz Bykowski. W interesującym kontekście o Aniele opowiedział Krzysztof Kuczkowski (tekst odczytał także Mieczysław Franaszek). Kuczkowski opowiadał o Aniele Franza Kafki i były to ciekawe rozważania poetyckie o zastępczym cierpieniu, które na siebie bierze Anioł towarzyszący człowiekowi. Czy Anioły, o których myślimy są psychologicznymi ekwiwalentami naszych urazów, cierpień i nadziei, zdaje się pytać Kuczkowski. Mocno osadzony w realiach teologicznych i historiozoficznych wiersz zaprezentował Grzegorz Grzmot?Bilski, zaś Jarosław Jakubowski zaoferował tekst o wątpieniu w istnienie Aniołów, a jednocześnie o ich obecności w pospolitym życiu. Wspomnę jeszcze wiersz Kazimierza Rinka, który ewidentnie nawiązał do legendarnego i jak się dziś mawia kultowego poety religijnego Jerzego Liberta. Szkoda, że w wierszu tym nie zabrzmiał twardy, męski ton liryki Liberta i Bóg, i Jego Aniołowie nie objawili się w wierszu Rinka w swojej mocy i grozie.

Humorystyczną, zabawną piosenkę o Aniołach zaprezentował Krzysztof Szymoniak, bo o Aniołach można oczywiście opowiadać z przymrużeniem oka, albo nawet dwojga oczu.

Dla porządku pozwolę sobie odnotować, że teksty o Aniołach zaprezentowali oprócz wymienionych, także: Maciej Krzyżan, Henryk Majcherek, Jerzy Rochowiak, Piotr Siemaszko, ks. Jan Sochoń, Wiesław Trzeciakowski i Zofia Zarębianka.