Marek Kazimierz Siwiec, ur. 3 III 1950 r. w Kętrzynie na Warmii, poeta, filozof. Profesor Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Jeden z założycieli i członek Rady Naukowej pisma “Filo-Sofija”, w którym redaguje dział “Filo-Sofija i poezja”. Miastem jego wczesnej młodości był Olsztyn. Ukończył prawo na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz filozofię na Uniwersytecie Warszawskim. Tam też uzyskał doktorat z filozofii (1986). Od września 1987 do kwietnia 1988 przebywał w Londynie. Habilitował się na UMK (2007). Opublikował książki poetyckie: Odwrócone lustro (1979), Twój świt ucieka nad ranem (1984), Kostka (1990), Żyłka (2011), Kto (2013). Publikował m. in. w ?Poezji?, ?Nowym Wyrazie?, ?Kwartalniku Artystycznym?, ?Okolicy poetów ? Kwartalniku?, ?Frazie?. Jego wiersze były publikowane w wielu antologiach literackich, a także prezentowane w telewizji i w radiu. Autor książek filozoficznych: Los, zło, tajemnica. Ku twórczym źródłom poezji Aleksandra Wata i Czesława Miłosza (2005); Od Platona do Beardsleya. Drogi estetycznej metakrytyki (2005). Współredaktor książek: Rozumieć cierpienie? Wokół myśli Jana Pawła II i pytań o przyszłość chrześcijaństwa (2010); Poznawanie Kazimierza Hoffmana, Filozoficzno-kulturowe źródła i konteksty (2011). Redaktor monograficznego numeru ?Twórca, twórczość?, 3/2013 ?Filo-Sofija?. Współredaktor monograficznego numeru ?Twórca, twórczość, źródło?, 4/2014 ?Filo-Sofija?. Autor kilkudziesięciu rozpraw i szkiców z filozofii, estetyki, krytyki literackiej, m. in. o współczesnych poetach, Zbigniewie Herbercie, Czesławie Miłoszu, Stanisławie Grochowiaku, Kazimierzu Hoffmanie, Kazimierzu Świegockim, Stanisławie Czerniaku. Przewodniczący Oddziału Bydgoskiego Polskiego Towarzystwa Filozoficznego.
Krzysztof Derdowski, ur. w 1957 r., autor tomików wierszy: Czasowo nie ma wieczności i Cienie i postacie, a także powieści: Znikanie, Robal, Chłód, Naga oraz Wstyd. Wielokrotnie prezentował swoje wiersze, opowiadania, recenzje i szkice literackie w takich pismach jak: ?Twórczość?, ?Odra?, ?Poezja?, ?Fraza?, ?Topos?, ?Nurt?, ?Kwartalnik Artystyczny?. Pisał między innymi o twórczości Ireneusza Iredyńskiego, Kazimierza Hoffmana, Wisławy Szymborskiej, Ryszarda Kapuścińskiego, Janusza Żernickiego, Zdzisława Polsakiewicza. Autor książki?Mistyka zwierzęta i koany. Rzecz o poezji Stanisława Czerniaka? (2013)
Krzysztof Derdowski jest także autorem scenariuszy filmowych i sztuk teatralnych publikowanych w miesięczniku ?Dialog? oraz prezentowanych podczas tak zwanych prób czytanych w teatrach: Współczesnym we Wrocławiu, Polskim w Poznaniu, Słowackiego w Krakowie. Jednoaktówki zebrał w tomie Zawsze.
Krzysztof Derdowski jest laureatem poetyckiego konkursu Czerwonej Róży, a jego powieści Chłód i Wstyd uznane zostały za najlepsze bydgoskie książki w 2003 i 2012 roku i nagrodzone Strzałą Łuczniczki.
- * *
(?) Udało się poecie stworzyć cały niezwykle frapujący świat poetycki, który imponuje rozległością i głębią motywów. I jest to świat kompletny, pozwalający czytelnikowi poruszać się pośród fundamentalnych dla naszego życia pytań. Siwiec pyta śmiało o sens życia, o śmierć, o wspólnotę ludzkiego losu. Jest on przede wszystkim poetą owych pytań i przeklętych problemów człowieczeństwa.
Metodę poetycką Siwca można nazwać mistycznym realizmem. Doznania i przeczucia mistyczne nie pojawiają się tu w jakichś szczególnych okolicznościach, wyizolowanych sytuacjach; nie ma tu osobnych miejsc sacrum i profanum. Siwiec zdaje się do nas wołać ? moralne imperatywy, wieczność, tajemnica nie pojawiają się gdzieś tam, ale tu oto, na tej ulicy, na tym konkretnym przedmieściu, czy w tym konkretnym domu. Sztuka poetycka, a może nawet sztuka życia, polegają na tym, żeby dostrzegać i przeżywać tajemnicę istnienia ? tu i teraz, jako narzucającą się właściwość życia.
Tu się idzie przez świat i jego problemy tu i teraz, a jednocześnie idzie się zawsze, jakby w wieczności. Mamy zadziwiający i niespotykany w polskiej poezji efekt ? odwiecznego pielgrzyma i całkiem współczesnego wędrowca. To ktoś, kto idzie w tej chwili całkiem współczesną ulicą, a jednocześnie idzie przez wieki. A idzie do swego kresu, bezkompromisowo i odważnie, ale także do źródeł swojego człowieczeństwa i poezji. Czym są owe źródła człowieczeństwa i poezji? To najistotniejsze impulsy życia, niepochwytne początki, z których człowiek wysnuwa swoje myśli i czyny.
(?) Tymczasem, jak w wielu wierszach sugeruje, a czasem powiada całkiem dobitnie Marek K. Siwiec, jest ludzką powinnością budowanie prawdziwego i wiarygodnego świata człowieka ? także poprzez doświadczenia, które w radykalny sposób wpływają na jego życie i poprzez przemianę podobną do tej w sytuacjach granicznych.
Siwiec w wielu wierszach opowiada o dzielności człowieka wobec beznadziejności życia.
Siwiec jest artystą z krwi i kości i szuka doznań ? chce widzieć, dotykać, przeżywać. Jednocześnie z jazgotu przeżyć chce dobyć ich, powiedziałbym, twarde, metafizyczne jądro. I stąd w tej poezji tyle szczegółów, detali, a jednocześnie wysiłek, żeby owe szczegóły nie skrywały swego metafizycznego czy moralnego (rzadziej) tła. To jest poezja wielkomiejska, a nie pustelnicza.
Rzucenie siebie niczym piłkę w świat, o czym opowiada Siwiec, nie jest żadną z tych dróg. To jest trochę życie na chybił trafił. I nie chodzi tu o pochwałę braku rozwagi. Istotą jest tu zaryzykowanie i zawierzenie. Jeśli nie zaryzykujesz, nie dowiesz się, jaki jesteś i jaki jest świat. Przesadna zapobiegliwość odseparuje ciebie skutecznie od żywiołów życia. Mówiąc jeszcze inaczej ? poezjowanie nie jest realizacją dobrych manier czy jakiejkolwiek poprawności pedagogicznej.
(?) To poezja odysei człowieka ku własnemu wnętrzu i odysei całkiem miejskiego świadka współczesności. I o ocalenie tej drogi, podarowanie jej sobie.
Wędrówka jest w poezji Siwca samoistną przygodą duchową. Pewną praktyką bycia człowiekiem, bo bycie człowiekiem jest tu wędrowaniem. Zwieńczeniem tego podróżowania są chwile rozumienia siebie i świata, chwile ulotne, a jednak dające trwałą i pewną wiedzę, bowiem, ?kiedy otwiera się / głębia widzenia?, człowiek w krajobrazie, drobnym szczególe właśnie widzianym, zasłyszanym zdaniu otrzymuje wiedzę o świecie i o sobie samym. Trud zostaje wynagrodzony wniknięciem, choćby, jak powiadam, na chwilę, w tajemnicę świata, która uchodzi uwagi ludzi zaprzątniętych w doraźność i powszedniość.
To, ni mniej ni więcej, tylko program poetycki Marka K. Siwca. Program i poetyka dojrzewające i wyłuszczane w wielu wierszach. W Śpiewie syren szczególnie dobitnie i wyraziście. Powinnością wędrowca i poety jest tu nie uchylanie się przed poznawaniem najbardziej nawet karkołomnych i dotkliwych właściwości świata. Na tej niełatwej drodze poznania, człowiek, poeta, niewątpliwie będzie upadał, przegrywał, wątpił. Ale jeśli zachowa moralną i egzystencjalną dzielność (o tej dzielności mówił już Arystoteles w Etyce Nikomachejskiej), to wówczas, nawet jeśli straci wiele, nawet jeśli nie dotrze do Itaki, to jego wędrowanie, słuchanie świata i Syren zakończy się wiarygodną opowieścią.
(?) Siwiec zatem wyróżnia trzy rodzaje losu.
Pierwszy ? to los wędrowca, myśliciela, poety, taki jak los przywołanego tu Plotyna. To los często wzniosły i odważny, lecz pozostawiający człowieka, jak to powiadał Fiodor Dostojewski ? z przeklętymi pytaniami.
Drugi los ? to los Szymona Piotra. Dany tym, którzy zawierzyli i oddali się jakiejś wierze lub sprawie. Niełatwy ze względu na konieczność zaryzykowania całego swego życia. I tu Siwiec zdaje się twierdzić, że bez owego bezwarunkowego zawierzenia swemu losowi, wierze, przeznaczeniu, los będzie chybiony i niepewny.
I jest wreszcie los, który przypadł Syzyfowi Siwca. Los polegający na przejściu obok życia; polegający na nieprzyjęciu życiowych ciężarów. Kto wie, czy to nie los najgorszy, los nieznośnej lekkości bytu.
(?) Nie ma w wierszach Siwca politycznego zaangażowania i zacietrzewienia. Nie mówi się tu nigdy w imieniu racji jakichś grup społecznych czy politycznych. Mówiąc w największym skrócie, mogę zapewnić czytelników, że Siwiec nie był polityczny. A jednak napisał sporo wierszy o polskiej rzeczywistości lat 70. i 80. Napisał jednak w sposób radykalnie nienowofalowy. Napisał po prostu swoją prywatną historię komunizmu, ?Solidarności?, stanu wojennego i III RP. Historię prywatną, jak mówię, i osobistą. Łączącą się ściśle z tym, co napisałem powyżej o nicości, toposie wędrówki i drogi oraz o zawierzeniu losowi, rzuceniu siebie w życie.
Komunizm, konsumpcjonizm czy choćby rażenie piorunem są okolicznościami, w których człowiek musi potwierdzać swoją wolność, zadawać wspomniane ciosy nicości, mieć swoje Termopile. Polityka, ekonomia, prawo są tu szczegółowymi okolicznościami wędrowania.
Zauważmy, wolność jest nagością, z którą nie można żyć. Ta wymarzona, wytęskniona wolność okazuje się czymś nieomal nie do zniesienia. Co czyni ją tak trudną? Otóż prawdziwa wolność jest bezbronnością. Zbieranie koalicjantów, forsy, pozyskiwanie wpływów, które towarzyszą ludzkim staraniom o dostatek, powodzenie i osobistą swobodę, oddalają jednocześnie ludzi od wolności. Człowiek wolny, powtórzę, jest bezbronny, nagi, rzucony w świat i zawierzający temu wrzuceniu. Wolność to stan świeckiej świętości.
Hiob nie ma się do kogo zwrócić. Stawką jest tu zagadka ludzkiego życia, a nie jego gotowa religijna i eschatologiczna formuła. Zbawieni, potępieni ? może będziemy, a może nie. Któż to wie? I musimy z tym żyć dalej. I wciąż pytać o sprawy ostateczne i nasłuchiwać i wypatrywać odpowiedzi. Siwiec zdaje się twierdzić: ? Nawet jeśli Boga nie ma, to i tak winieneś Go wypatrywać i nasłuchiwać. Uważność wobec tajemnicy jest tu jedną z pierwszych powinności.
(?) Marek K. Siwiec czyni często poezję tematem swojego poetyckiego pisania. Widać w jego wierszach duże wyczucie metajęzyczności poetyckiego słowa. To zresztą pewna właściwość każdej dobrej poezji, że zawiera ona refleksje o samej sobie i o poecie, czyli autorefleksje poety nad tym, kim jest poeta i czym jest jego poezja.
Tak kluczowe pytania, jak: Czy poetą się jest, czy się tylko bywa? Czy wszystko jest poezją? Czy po Holocauście i II wojnie światowej poezja w ogóle jest możliwa? I tym podobne pytania. Piszę o tym tak obszernie, bowiem zależy mi na tym, żeby refleksję Siwca na temat poezji pomieścić na szerszym tle dociekań innych poetów w tej mierze oraz zdając sobie sprawę i z tego, że Siwiec jest też autorem znakomitych analiz twórczości Aleksandra Wata, Czesława Miłosza i Zbigniewa Herberta.
Poezja jest zatem wypatrywaniem i odnotowywaniem tajemnicy w powszednich zdarzeniach i rzeczach. Pisałem już o tym wyżej ? to jest poezja codziennego, które się uniwersalizuje i nasiąka metafizycznym znaczeniem. To troskliwe odnotowywanie i przeżywanie tego, ?co nie daje się okiełznać?.
Wiele wierszy poety zawiera zdziwienie problematycznością bycia i następnie wiedzie ku kontemplacji i wreszcie ku trudnej akceptacji. Wiersze te nie rozwikłują zagadki, lecz ją wskazują, są swoistym protokółem jej przeżywania i prób przezwyciężenia ? zazwyczaj poprzez odwołanie się do ludzkiej dzielności w znoszeniu Sfinksowych zagadek problematyczności bycia. Idzie tu bowiem również o ową ?moc wolności?. Prawdziwe otwarcie się na zdziwienie wymaga odwagi i pieczołowitości wobec uprawnień, jakie daje wolność. Jedynie wolny człowiek może się dziwić. Człowiek zniewolony, dogmatyczny, podporządkowany istniejącym wyjaśnieniom, a częściej brakowi owych wyjaśnień, dziwić się nie może. Zdziwienie nie jest mu dane. Dlatego Siwiec tak często mówi o trudnej radości, którą daje wolność, która jest wywalczonym w trudach przez człowieka prawem do zdziwienia.
To współistnienie poezji i filozofii w dziele Siwca też nie jest wcale zgodne i pokojowe. Jest to żywy spór o poznanie i życie.
Autorowi Żyłki bliskie są też dwa sposoby obcowania ze światem, które wypatrzył u Wata. Idzie o wspomniane już zdziwienie i podziw. Siwiec nieustannie dziwi się w swej poezji problematycznemu byciu, jakiemuś szczególnemu zachowaniu, manifestacji przyrody, ale też wyraża zachwyt urokami świata i jego objawieniami niczym darami. Dlatego napisze wiersz Toast łączący samowiedzę, zdziwienie i podziw czy też, jakbym wolał powiedzieć: zachwyt.
(?) Marek K. Siwiec lubi kontemplować, popatrzeć, wejrzeć w obrazy wielkich mistrzów. I kiedy o nich pisze, to ożywa jego powielana w wielu wierszach konstrukcja: trwoga, nicość, zdziwienie i zachwyt. Dzieje się tak dlatego, że Siwiec z równą pieczołowitością obserwuje jakieś drzewo, twarz przechodnia czy dzieło sztuki. Wszystko to jest objawianiem się życia i nicości, więc jest warte skrupulatnej uwagi. Niewątpliwą też intencją pisania Siwca o sztuce jest przymierzanie swoich własnych przeżyć z tymi doznawanymi przez wielkich malarzy. Idzie tu głównie o egzystencjalny kontekst twórczości. Wypatruje też autor Kostki u wielkich malarzy trwogi i zmagań z nicością.
Chwila też jest tematem refleksji Siwca nad obrazem Jana Kaji Jesienne popołudnie. Poeta dostrzega dziwne funkcjonowanie czasu na obrazie Kaji.
Wrażenie, że czas się zatrzymał na obrazie Kaji, jest równie nieodparte, jak na obrazie Vermeera. Tu i tu chwila została unieruchomiona, przyszpilona niczym motyl przez kolekcjonera. Tu jednak unieruchomieniu chwili dodatkowo sprzyja, że tak powiem, ruch sceniczny. Gest kobiety ? nie wiadomo, w którą stronę zmierza, nie wiadomo, czy jest podążaniem naprzód, czy też cofaniem się. Czas nadbiega w geście kobiety jakby z dwóch stron. Tu wejście jest jednocześnie wychodzeniem, pakowanie rozpakowywaniem. Siwcowi udało się znakomicie i wnikliwie najpierw dostrzec, a następnie zapisać tę chwilę i jej egzystencjalny ciężar.
(?) We wszystkich swoich tomikach Marek K. Siwiec snuje pewną miłosną opowieść. Poczynającą się od namiętnego współżycia, podążającą przez wspólną codzienność, ku śmierci ukochanej.
Zrazu jest więc to opowieść o cielesności i seksualnej bliskości. To przede wszystkim opowieść o nocy i dniu, o tym, co kochający mogą sobie przekazać, dać, podarować, ale też o tym, czego dać sobie nie mogą, choćby nie wiadomo, jak bardzo chcieli.
Krainą miłości jest w tej poezji noc. Jej trwanie, zagospodarowanie czynią miłość możliwą. Mamy tu też do czynienia z kosmologicznym umieszczeniem miłości w porządku: nocy i dni. Noc jest czasem spełnienia. Dzień czasem chaosu. Noc jest czasem miłości. Dzień czasem owej miłości utraty. Dlatego Siwca szczególnie w jego miłosnych lirykach interesuje przejście od nocy do dnia.
Krzysztof Derdowski
Kto w wielkiej gonitwie życia? Rzecz o poezji Marka Kazimierza Siwca (fragmenty)