Ponad 20 osób protestowało dzisiaj przed siedzibą oddziału NFOZ w Bydgoszczy przeciw likwidacji oddziałów rehabilitacji w osiedlowych przychodniach zdrowia. Organizator protestu Bogdan Dzakanowski odpowiedzialnością za to obciążył Platformę Obywatelską i Sojusz Lewicy Demokratycznej.
- Platforma Obywatelska wraz z SLD ogranicza dostęp chorych mieszkańców Bydgoszczy do rehabilitacji. Tak wynika z decyzji podjętych przez Tomasza Pieczkę z PO – prezesa Kujawsko-Pomorskiego Oddziału NFZ i Łukasza Chojnackiego z SLD w Bydgoszczy. W wyniku działającego w naszym mieście ?układu zamkniętego? pieniądze na prowadzenie rehabilitacji otrzymały prawie wyłącznie placówki zarządzane przez osoby związane z PO i SLD oraz ludzi od golfa. W innych placówkach trzeba zwalniać rehabilitantów, stomatologów i likwidować rehabilitacyjne zabiegi. Zdrowie jest tylko dla PO i SLD. Nie ma na to zgody. Nie ma zgody na przydział zdrowia według partyjnych kryteriów Platformy Obywatelskiej i SLD. To hańba! – grzmiał przed zabytkowym gmachem bydgoskiego NFZ Bogdan Dzakanowski.
Lider Bydgoskiej Bramy Porozumienia na pikietę przyszedł z taczką. – Przyszliśmy tutaj z taczką, którą nazywamy taczką rehabilitacyjną dla naszych włodarzy: miasta i NFZ-etu. Poinformował, że zaraz po pikiecie mieć będą miejsce rozmowy z dyrektorem Tomaszem Pieczką,a później w ratuszu z władzami miasta. – Jeśli dzisiejsze rozmowy nic nie dadzą, przewidujemy użycie tego urządzenia rehabilitacyjnego – zapowiedział Dzakanowski.
Głos zabrali obecni na pikiecie dotychczasowi pacjenci, korzystający lub ubiegający się o zabiegi rehabilitacyjne. – Pracowałam 40 lat w nadzorze sanitarnym. Buntuję się, bo za nasze pieniądze rządzi się jak prywatnym folwarkiem. Nie pozwólmy, by nasze pieniądze szły an rodziny kolesiów. Teraz biorą się za najsłabszą grupę, ludzi schorowanych – powiedziała starsza kobieta. – Mówimy stanowcze nie likwidacji naszej przychodni – stwierdził Sławomir Pawlicki z Rady Osiedla Wilczak-Jary. – Będziemy walczyć, by nasi mieszkańcy mogli leczyć się u nas, a nie w Fordonie – dodał. Leokadia Owczarzak żaliła się, że nie da rady dojeżdżać do Fordonu na zabiegi. – To nie do pomyślenia. Mam zapisane zabiegi od marca 2015 roku. Mam 42 lata i ciężkie zwyrodnienie kręgosłupa. Jak mam dojechać do Fordonu, z przesiadką, miejską komunikacją? – pytała.
Bogdan Dzakanowski zapowiedział na jutro spotkania z posłami i lekarzami, a przypadku braku powodzenia rozmów nasilenie protestów.