Sędziowanie we własnej sprawie. Kompromitujące krętactwo. Unikanie odpowiedzi na proste pytania. Taki obraz się wyłania z opisu dziejów pewnej inwestycji.

Opisaliśmy w zeszłym roku naruszenie prawa, którego dopuścił się Leśny Park Kultury i Wypoczynku, rozpoczynając samowolnie budowę sztucznego lodowiska przy ulicy Magnuszewskiej. Niestety, inwestor nie chciał przyznać się do popełnionych grzechów. Jednym z nich był brak nadzoru inwestorskiego.

Wydział Administracji Budowlanej w piśmie z dnia 21.12. 2012 r. pouczył Leśny Park Kultury i Wypoczynku, że ?roboty budowlane winny być prowadzone pod nadzorem osoby uprawnionej”. Jednak żaden inspektor nadzoru z ramienia LPKiW nie stawił się na placu budowy. A w ekspertyzie zleconej przez prokuraturę znalazło się stwierdzenie, że katastrofy można było uniknąć, gdyby był właściwy nadzór inwestorski. No cóż, najwyraźniej inwestor uznał, że może zaoszczędzić kwotę, jaką wydałby na opłacenie usługi fachowca.

Żeby sprawdzić, w jaki sposób grzesznik zamierza się usprawiedliwić, skierowaliśmy do LPKiW pytanie: Kto z ramienia LPKiW był inspektorem nadzoru budowlanego? Powinniśmy otrzymać odpowiedź, że nie było takiej osoby i wyjaśnienie, dlaczego tak się stało. A jaka odpowiedź nadeszła? – Inspektorem nadzoru budowlanego był magister inżynier posiadający odpowiednie kwalifikacje i uprawnienia w specjalności konstrukcyjno-budowlanej obejmującej kierowanie robotami budowlanymi bez ograniczeń, wpisany na listę Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa ? napisała Sandra Tyczyno, rzecznik LPKiW.

Następne nasze pytanie brzmiało: Czy ta osoba zgłaszała jakieś uwagi, obserwując stawianie konstrukcji namiotu? – Inspektor nadzoru nie zgłosił żadnych uwag – odpowiedziała rzecznik Myślęcinka. Dla nas było to oczywiste. Osoba, która nigdy nie zjawiła się na placu budowy, nie mogła przecież wygłaszać uwag. Byliśmy też ciekawi, ile kosztowała ta nieistniejąca osoba. Na pytanie: Jaką kwotę pobrał inspektor nadzoru budowlanego za swoją usługę z kasy LPKiW, Sandra Tyczyno odpisała: – Inspektor nie pobrał wynagrodzenia. Jasna sprawa. Nieistniejący inspektorzy nie pobierają wynagrodzenia. Ale tym samym LPKiW przyznał się do konfabulacji. Prawdziwi inspektorzy nadzoru nie pracują za darmo.

Okazało się, że jakiś inspektor nadzoru jednak istniał. Trzeba było go wynająć, bo tylko osoba z uprawnieniami mogła dokonać odbioru. O istnieniu inspektora nadzoru dowiedzieliśmy się z protokołu z zakończenia prac komisji ustalającej przyczyny i okoliczności katastrofy budowlanej konstrukcji hali namiotowej nad tymczasowym lodowiskiem przy ul. Magnuszewskiej w Bydgoszczy. W dokumencie tym znajduje się zapowiedź, że PINB wyśle wniosek do izby inżynierów budownictwa o wszczęcie postępowania wyjaśniającego w sprawie odpowiedzialności dyscyplinarnej pana Marcina Klimkowskiego, który jednorazowo pojawił się na budowie.

W celu poznania szczegółów, poprosiliśmy powiatowego inspektora nadzoru budowlanego o przekazania kopii tego wniosku. Zadaliśmy też dwa pytania. Na jakich przesłankach oparto konieczność wystąpienia z takim wnioskiem? Jaką decyzję podjęła w tej sprawie izba inżynierów budownictwa? Do dzisiaj nie otrzymaliśmy odpowiedzi, a czekamy na nią od 7 lipca. A od 9 lipca czekamy na inną odpowiedź. Tego bowiem dnia skontaktowaliśmy się z Kujawsko-Pomorską Okręgową Izbą Inżynierów Budownictwa, żeby porozmawiać z przewodniczącym sądu dyscyplinarnego.

Pani w sekretariacie poinformowała nas, że przewodniczący jest nieobecny i zapytała, w czym może pomóc. Powiedzieliśmy, że chodzi o wniosek w sprawie inżyniera Klimkowskiego. – To było umorzone – stwierdziła pani o miłym głosie i radośnie obwieściła: – Nie ma powodu, żeby rozmawiać o tym z przewodniczącym sądu dyscyplinarnego. On tej sprawy nie zna. A właśnie wszedł do biura rzecznik odpowiedzialności zawodowej, który się tą sprawą zajmował. Zaraz z nim połączę.

Rzecznik nie miał miłego głosu. Burkliwie nas powiadomił, że tą sprawą zajmuje się prokuratura i tam powinniśmy dzwonić. Kiedy mu grzecznie odpowiedzieliśmy, że prokuratura zajmuje się wyjaśnianiem przyczyn zawalenia się dachu lodowiska, a nam chodzi o wniosek do izby inżynierów w sprawie Marcina Klimkowskiego, bardzo się zdenerwował. – To jest korporacja! Proszę przekazać pytania na piśmie! – poinstruował i zakończył rozmowę.

Bezzwłocznie wysłaliśmy mailem następujące pytania: – Kiedy wpłynął wniosek PINB o wszczęcie postępowania wyjaśniającego w sprawie odpowiedzialności dyscyplinarnej pana Marcina Klimkowskiego? Kto zajmował się tą sprawą? Co zostało ustalone w postępowaniu wyjaśniającym? Czy Marcin Klimkowski został pociągnięty do odpowiedzialności dyscyplinarnej?

Do dzisiaj czekamy na odpowiedź. Ustaliliśmy natomiast, że funkcję rzecznika odpowiedzialności zawodowej pełni inżynier Krzysztof Dudek, który w czasie gdy zawalił się dach nad lodowiskiem zajmował stanowisko powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. To on podpisał wniosek do Kujawsko-Pomorskiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa o wszczęcie postępowania wyjaśniającego w sprawie odpowiedzialności dyscyplinarnej pana Marcina Klimkowskiego.

Dlaczego nie pracuje już w charakterze powiatowego inspektora nadzoru budowlanego? – Pan Krzysztof Dudek był Powiatowym Inspektorem Nadzoru Budowlanego dla miasta Bydgoszczy w okresie od 12 kwietnia 2011 r. do 30 kwietnia 2013 r. Został odwołany w związku ze złożoną rezygnacją ze stanowiska ? wyjaśniła Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta. Dość to zaskakujące. W dzisiejszych czasach niezwykle rzadko zdarzają się rezygnacje z intratnych i prestiżowych stanowisk.

Sprawę inżyniera Klimkowskiego próbowaliśmy też wyjaśnić w LPKiW. Zapytaliśmy, jak należy rozumieć fragment protokołu: ?jednorazowo wziął udział w odbiorze robót i podpisał się jako inspektor nadzoru na zlecenie inwestora: Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku?. Czy LPKiW wynajął inżyniera Klimkowskiego do złożenia podpisu? Na jaką kwotę opiewała wartość tego zlecenia? Wera Alichniewicz, p.o. rzecznika LPKiW, nie kazała nam długo czekać na odpowiedź.

- Odnośnie fragmentu dokumentu pn.: Protokół z zakończenia prac komisji ustalającej przyczyny i okoliczności katastrofy budowlanej konstrukcji hali namiotowej nad tymczasowym lodowiskiem przy ul. Magnuszewskiej w Bydgoszczy, proszę o kontakt z PINB, który niniejsze pismo wystosował.
Zarząd Leśnego Parku, na podstawie oświadczenia Pana Marcina Klimkowskiego o posiadaniu odpowiednich kwalifikacji i uprawnień budowlanych (nr ewidencyjny KUP/0086/OWOK/07) zlecił ww. inżynierowi sprawdzenie zgodności wykonania hali namiotowej nad lodowiskiem z jej projektem, a następnie odbioru budowlanego.
W oświadczeniu Pana Klimkowskiego o zakończeniu budowy inżynier napisał: ?Hala namiotowa została wykonana zgodnie z projektem, potwierdzeniem przyjęcia zgłoszenia robót budowlanych z dnia 05.11.2012, nr 12546, Polskimi Normami i zasadami sztuki budowlanej i nadaje się do użytku zgodnie z przeznaczeniem.? Ponadto Leśny Park przygotował umowę dla Pana Klimkowskiego na okres roku w celu nadzoru ww. hali.

Intrygująco zabrzmiało ostatnie zdanie nadesłanej odpowiedzi. Zapytaliśmy, na czym miałoby polegać nadzorowanie hali przez rok. – Hala namiotowa była halą przenośną, a Pan Marcin Klimkowski miał brać udział w kolejnych odbiorach przy jej montażu. Umowa miała określać poniżej przedstawione obowiązki i uprawnienia nadzoru inwestorskiego obejmujące: udział w odbiorach, gwarancję, rękojmi i rozliczenie, a także nadzór nad usuwaniem wad i usterek ? wyjaśniła Wera Alichniewicz.