Wystąpienie Ewy Stankiewicz poprzedzone zostało emisją krótkiego filmu o powstaniu i dziejach stowarzyszenia ?Solidarni 2010?. Film przypomniał spontaniczne okoliczności powstania ruchu społecznego, który w rezultacie skonsolidował się i zorganizował w prawnej formule stowarzyszenia ?Solidarni 2010?. Podstawową przyczyną łączenia się ludzi wówczas, w pierwszych tygodniach po katastrofie smoleńskiej było oburzenie wielu osób sposobem prowadzenia śledztwa w sprawie wyjaśnienia okoliczności katastrofy smoleńskiej. Wraz z upływem czasu, coraz więcej ludzi przeczuwało i domyślało się, że władze III RP popełniają w sprawie wyjaśniania okoliczności katastrofy smoleńskiej coraz więcej błędów. Film inaugurujący spotkanie z Ewą Stankiewicz dokumentuje wiarygodnie ten proces.

Następnie Ewa Stankiewicz mówiła o najważniejszych zagrożeniach, które, jej zdaniem, stoją przed Polską. Przede wszystkim dziennikarka zadeklarowała, że jako prezes ?Solidarnych 2010? będzie konsekwentnie dążyła do postawienia przed Trybunałem Stanu Donalda Tuska i wszystkich winnych tego, co się stało w Smoleńsku, wiosną 2010 roku. Dziennikarka stwierdziła, że musimy się wszyscy powoli przyzwyczaić do myśli, że w Smoleńsku napadnięte zostało państwo polskie, przez obce i zawsze nam wrogie mocarstwo. Zdaniem autorki ?Trzech kumpli? sprawą do zbadania i oceny pozostaje jedynie udział Donalda Tuska w zbrodni, do której doszło w Smoleńsku. Premier Tusk, jak się wyraziła Stankiewicz, mógł pełnić rolę ?pożytecznego idioty?, który ułatwił Rosjanom przeprowadzenie zamachu lub był współsprawcą, świadomym tego, że wysyła prezydenta Kaczyńskiego na śmierć.

Wiele krytycznych uwag wypowiedziała Ewa Stankiewicz na temat polskiego wymiaru sprawiedliwości. Przywołując konkretne procesy i orzeczenia pokazała złą wolę wielu sędziów, a nawet posługiwanie się przez sądy w orzeczeniach jawnymi kłamstwami. Takim kłamstwem posłużył się na przykład Sąd Rejonowy w Warszawie, który w orzeczeniu stwierdził, że Donald Tusk upublicznił swoją umowę z Władimirem Putinem na posiedzeniu rady ministrów, co, zdaniem Stankiewicz, na pewno nie miało miejsca. Przywołując między innymi wyrok nakazujący wypłatę drakońsko wysokiej zapłaty na rzecz Lecha Wałęsy przez Krzysztofa Wyszkowskiego, dziennikarka, stwierdziła, że sądy służą dziś nie do wymierzania sprawiedliwości, lecz do niszczenia życia ludzi niechętnych PO. Dziennikarka opowiedziała się za wdrożeniem w polskim wymiarze sprawiedliwości tzw. opcji zerowej, czyli za całkowitą likwidacją dotychczasowych struktur wymiaru sprawiedliwości, wyłączeniem z wykonywania zawodu skompromitowanych sędziów i prokuratorów i budową nowego odpowiadającego potrzebom wolnego kraju wymiaru sprawiedliwości.

Ewa Stankiewicz nie pozostawiła suchej nitki na wiodących w Polsce mediach: ?Gazecie Wyborczej?, TVN, TVP, Polsacie. Grzmiała wręcz: – Te media są opłacane przez państwa! To z państwa podatków utrzymywane są te media.
Za bardzo korzystny dla demokracji w Polsce uznała prezes ?Solidarnych 2010? rozwój mediów niezależnych ? szczególnie tych internetowych. Przy okazji wypomniała wielu dziennikarzom niegodziwości i sprzeniewierzanie się misji swego zawodu.

W tym momencie, po krótkiej diatrybie Ewy Stankiewicz na temat niedowładu systemu edukacyjnego w Polsce, spotkanie z dziennikarką zmieniło się w agitacyjne spotkanie zwolenników ?Solidarnych 2010?. Głos zabrał członek zarządu stowarzyszenia Jacek Kazimierski i mówił szeroko o celach i programie ?Solidarnych 2010?, zamieniając spotkanie w pełną emocji agitację na rzecz ?Solidarnych 2010? i aktywizowanie sympatyków stowarzyszenia.

Warte odnotowania wydaje się jedynie to, że najprawdopodobniej ?Solidarni 2010? zamierzają nadzorować najbliższe wybory parlamentarne w Polsce poprzez stworzenie szczelnego systemu mężów zaufania i własnego liczenia głosów w 50 tysiącach komisji wyborczych w całym kraju. Taka akcja, zapowiadana przez Ewę Stankiewicz, jest oczywiście wyrazem zupełnego braku zaufania do poczynań Państwowej Komisji Wyborczej, która zasłynęła ostatnio tym, że jej pracownicy szkolili się w zakresie procedur demokratycznych i wyborczych w sławnej z wyborczych oszustw Rosji. Ewę Stankiewicz wyraźnie niepokoi to, czego się tak naprawdę uczyli w Rosji polscy komisarze wyborczy. Dodatkowe jej obawy budzi też to, że głosy mają być liczone na rosyjskich serwerach umieszczonych poza granicami naszego kraju – w Rosji.