Były bydgoski policjant nagrodzony został za bohaterski udział w akcji ratowniczej na gdańskiej plaży. Razem z innym policjantem z Sopotu i ratownikiem WOPR uratował 6-osobową rodzinę przed utonięciem.
Filip Dworzecki 29 czerwca odpoczywał z rodziną na plaży w Gdańsku-Sobieszewie. Nagle na plaży rozległo się wołanie o pomoc. Były bydgoski policjant nie wahał się i ruszył na pomoc. Wspólnie z policjantem z Sopotu i ratownikiem WOPR uratował 6 tonących osób, w tym 3 dzieci. - Tego dnia fala nie była zbyt duża. Może miała 40 cm. Ale Bałtyk jest niestety kapryśny i w ciągu kilku sekund fale zrobiły się metrowe. A co za tym idzie, dzieci skaczące po pas w wodzie nagle są zalewane - opisał niebezpieczną sytuację, do której doszło ponad tydzień temu w Gdańsku.
Zakończona sukcesem akcja ratownicza odważnych mężczyzn zauważona została przez media w całej Polsce. Bohaterstwo Filipa Dworzeckiego dostrzegł również prezydent Rafał Bruski, który zaprosił byłego policjanta do ratusza. Prezydent przekazał na ręce bydgoszczanina list gratulacyjny, pakiet bydgoskich gadżetów i nagrodę finansową.
Filip Dworzecki przez wiele lat pracował na kąpieliskach w Bydgoszczy i regionie, zawodowo związany był z jednostkami wodniackimi bydgoskiej policji. Aktualnie przebywa na emeryturze, choć związany jest też z branżą budowlaną.
Były zawodowy ratownik doradził podczas wizyty w ratuszu, jak należy postępować, gdy niespodziewanie zostaniemy porwani w morzu przez prąd wsteczny. - Żaden pływak nie jest w stanie wrócić w prądzie porywającym bezpośrednio do brzegu. To jest prędkość od kilku do kilkunastu kilometrów na godzinę. Widać ładne fale, które się załamują i jest obok pas np. 50 metrów szerokości, gdzie tych fal nie ma. I tylko widać jak ta woda tym pasem odpływa i to jest to niebezpieczne miejsce - wskazał Dworzecki, dodając, że jedynym ratunkiem jest podjęcie próby popłynięcia w prawo lub w lewo, by wydostać się z tego niebezpiecznego prądu wodnego.


Zdjęcia: Jacek Nowacki