Między głównymi koncertami Bydgoskiego Festiwalu Jazzowego z udziałem gwiazd światowego formatu, w siedzibie, a zarazem klubie Stowarzyszenia Artystycznego „Eljazz” prezentują się zespoły i muzycy polskiej sceny jazzowej. Józef Eliasz - szef festiwalu, z dużą konsekwencją korzysta z okazji, aby promować rodzimych jazzmanów.

W miniony wtorek (6 listopada) scenę oddano we władanie muzykom free jazzowym: „Jaząbu” bydgoskiego trębacza Wojciecha Jachny i „Yanina Free Jazz Wave” gitarzysty Janusza Yaniny Iwańskiego. Po wysłuchaniu obu koncertów trudno nie odnieść wrażenia, że określenie „free” ma  obecnie raczej historyczne, a nie merytoryczne znaczenie. Nie był to bowiem żaden konkretny styl muzyczny, a raczej stosunek do obowiązujących w przeszłości kanonów tej muzyki. Ukształtował się on bez wątpienia pod wpływem rocka, którego popularność zauroczyła nie tylko  młodych jazzmanów, ale i takich mistrzów, jak np. Miles Davis. W filmie, literaturze, muzyce wyzwalano się ze sztywnych reguł, solidne konstrukcje formalne zastępowano otwartymi strukturami. „Nowa fala” w filmie, „antypowieść” w literaturze, „free” w jazzie dokonały trwałych zmian w tych gatunkach sztuki. Na bydgoskiej scenie „Eljazzu” zaprezentowano różne oblicza rozumienia tego terminu.

„Jaząbu” Wojciecha Jachny to przykład niczym nieskrępowanego tworzenia muzyki w oparciu o kilka zaledwie punktów wspólnych. Tu liczy się przede wszystkim indywidualność każdego muzyka, jego wrażliwość na spontanicznie tworzone dźwięki. Powstaje dzięki temu muzyczny fantom, odwołujący się do wrażliwości słuchacza, pozwalający mu tworzyć konkretne obrazy, odczytywać nastroje, poddawać się sugestiom muzyki. Można więc ją określić jako ilustracyjną, bo ta gęsta dźwiękowa materia tworzy swoiste, abstrakcyjne obrazy. Pierwszoplanową rolę pełnił w tym koncercie Marek Kądziela fenomenalnie grający na gitarze z przystawkami. Możliwości tego instrumentu okazały się fantastyczne.

O ile w przypadku „Jaząbu” mieliśmy do czynienia z ortodoksyjnym traktowaniem zasad free jazzu, realizowaniem ich z całą powagą, to dla zespołu Yaniny owo „free” było jedynie używanym wraz z innymi doświadczeniami elementem warsztatu muzycznego.  W latach 70. ubiegłego wieku, kiedy to  młody częstochowski zespół „Tie break” założony przez Iwańskiego i basistę Krzysztofa Majchrzaka przebojem wdarł się na polską scenę jazzową  określenie „free” pasowało w stu procentach.

Teraz zespół „Yanina Free Jazz Weve” nawiązał do tamtych czasów, ale wyrósł już z młodzieńczych fascynacji lekceważenia konwencji i nieograniczonej swobody. W Bydgoszczy muzycy zaprezentowali utwory z różnych, nawet odległych lat, ale ujęli je w klasyczną formę. Nie przeszkodziło to im w pełnej prezentacji umiejętności, pięknych solówek, odniesień np. do muzyki góralskiej. Z estrady emanowała niespożyta energia, radość z uprawiania muzyki i chęć bawienia publiczności.