Jerzy Riegel jest o ponad czterdzieści lat starszy od Bartłomieja Siwca. A jednak oba wydarzenia artystyczne, fotografie i powieść Siwca, gruntownie ze sobą korespondowały. Łączył je swoisty genius loci ? Bydgoszcz.

W wypełnionej po brzegi Galerii Autorskiej Jacek Soliński zrazu mówił o twórczości nestora bydgoskich fotografików Jerzego Riegla. Zwrócił uwagę na to, że Riegel jest niekwestionowanym w mieście kronikarzem dziejów Bydgoszczy, istnym Gallem Anonimem, bydgoskiej fotografiki. I jest tak w rzeczy samej, jeśli zważymy, że pierwsze swoje zdjęcia artysta wykonał (uwaga, uwaga) w 1948 roku! Fotografie Riegla obejmują zatem ponadpółwieczne dzieje miasta. A na tych zdjęciach setki ludzi, których już nie ma, dziesiątki obiektów, które zniknęły; rzeczywistość i obyczaje, które się przekształciły. Ot, na jednym ze zdjęć dumnie stoją mężczyźni w średnim wieku przez sklepem z napisem ? Skup Szmat. Te fotografie przypominają rzeczywistość lat pięćdziesiątych, życia na kartki, wypożyczalni naczyń stołowych, przemytu rąbanki do miasta, cerowanych pończoch z Unry. A przecież Riegel jest także fotografem zgrzebnych lat sześćdziesiątych, triumfu meblościanki Kopernik i Poloneza, koksowników Jaruzelskiego i tak dalej, aż do współczesności.

Jacek Soliński mówił o poetyckich walorach dzieł Riegla. Realistyczne fotografie nasyca artysta poetycką refleksją, wypatruje i udaje się mu uchwycić metafizyczne konteksty najzwyklejszych rzeczy i ludzi. I nie odbywa się to na drodze udziwnień, ale jest rezultatem cierpliwego studiowania przedmiotu, uruchomienia migawki dokładnie w tej chwili, gdy przedmiot łaskawie się objawia w swym wymiarze metafizycznym. Riegel jest niewątpliwie mistrzem w pochwytywaniu i zdybywaniu rzeczy w chwili ich przemijania, ale także intensywności. Tu nic nie jest nijakie. Artysta przywraca bydgoszczanom magiczność ich miasta.

Galeria Autorska towarzyszy twórczości Riegla od lat. To staraniem Jacka Solińskiego i Jana Kaji wydane zostały przez Galerię dwa albumu Riegla. A Jacek Soliński zapowiada kolejny, trzeci album i dyskretnie nadmienia, że z Rieglem łączy go powinowactwo artystyczne. Trudno zaprzeczyć. I może kiedyś doczekamy się studium porównawczego fotografii Riegla i grafik Solińskiego. To wspólne obu artystom cyzelowanie postaci i szczegółu, ta pieczołowitość, wręcz czułość wobec detalu… No, ale nie miejsce tu na takie studium.

A co wspólnego z Rieglem ma o prawie pół wieku młodszy od niego Bartłomiej Siwiec. Otóż Siwiec zaprezentował się bydgoskiej publiczności kilka lat temu jako autor powieści ?Zbrodnia, miłość, przeznaczenie?, która była odważną próbą opowiedzenia o Selbstschutzu, codzienności hitlerowskiej okupacji w Bydgoszczy i rzeczywistości powojennej miasta. Dzięki temu, że Siwiec jest pracownikiem IPN i ma rozległą wiedzę o tamtych wydarzeniach, powieść była nasycona przekonywającymi realiami z epoki. I tu właśnie spotykają się ze sobą Riegel i Siwiec. Fotografie Riegla mogłyby być śmiało ilustracjami do opowieści młodego prozaika. Ach te twarze znękane z lat pięćdziesiątych, ci wozacy, dziewuchy jurne, tanie jatki…

Najnowsza powieść Siwca nosi tytuł ?Autodestrukcja? i też rozgrywa się w Bydgoszczy. To trochę kryminał i psychologiczny horror. Bydgoszcz z odrobiną grozy.

Mieczysław Franaszek rozpoczął prezentację twórczości Siwca od odczytania opowiadania ?Wpuszczony w maliny?. To groteskowa opowieść nawiązująca do poetyki Franza Kafki i Rolanda Topora. Następnie bydgoski aktor odczytał dwa fragmenty powieści ?Autodestrukcja?. Ujmujące niewątpliwie czytelnika siłą przekazu i czymś co nazwać można ? szczerością i otwartością. Narrator powieści zdaje się nie chcieć nas oczarowywać, ale chce z nami, a raczej chce żebyśmy my z nim podążali ku prawdziwemu sensowi wydarzeń dziejących się w powieści. To zabieg narracyjny dość ryzykowny, bo łatwo na tej drodze znużyć czytelnika. Siwiec jednak wiedzie też nas w swej powieści na pokuszenie i wzbudza ciekawość ? co się stało z zaginioną dziewczyną, z zamordowaną, o której opowiada w powieści? Nie jesteście ciekawi?

Prozaik przyznał, że inspiracją dla jego narracji był głośny w latach sześćdziesiątych film Antonioniego ?Powiększenie? – pamiętamy: to opowieść o zbrodni, której nie ma, choć była. Ten film otworzył cały cykl w kinie światowym filmów opartych na przekonaniu artystów, że pod powierzchnią rzeczywistości czai się spisek lub klątwa.

Nie miejsce tu na analizę powieści Siwca. Powiem jedynie, że całkiem współczesna zbrodnia ma w powieści Siwca związek z prawdziwymi skądinąd wydarzeniami z lat czterdziestych.

Bartłomiej Siwiec nie jest człowiekiem wylewnym, więc o swojej twórczości opowiadał w Galerii Autorskiej skromnie i powściągliwie. Powiedział, że jego mistrzem jest Albert Camus. Szczególnie ważna wydaje się młodemu autorowi powieść ?Obcy? Camusa. Dodał, że ceni w literaturze połączenie realizmu z metaforą czy alegorią. Miło było słyszeć niżej podpisanemu, że dzięki mojej twórczości i naszym rozmowom Siwiec uznał, że tematem niezwykle ważnym dla bydgoskich autorów jest wspólna, dramatyczna przeszłość polsko ? niemiecka.

Dopytywany o meandry swej metody twórczej Siwiec przyznał, że łączy faktografię, empiryczne wydarzenia z fikcją literacką. Mówił, że większość jego postaci ma realne pierwowzory. Prozaik bardziej układa rzeczywistość fikcyjną z puzzli całkiem realnych, niż ów świat fikcyjny wymyśla. Ludzie, ulice, wydarzenia prezentowane w powieści są reportażowo realne, a fikcja pojawia się dopiero w ich metaforycznym uporządkowaniu. Mamy więc kawał realnej Bydgoszczy w sosie metafory i jak powiadam wyżej, horroru. I doprawdy nie sposób wyraźnie oddzielić tego, co w tej powieści realne i historyczne, od tego, co osobiste i mityczne. Zresztą po co oddzielać?