I co? Jesteście państwo zadowoleni z akcji protestacyjnej w Warszawie?

- Bardzo. Wszystko poszło naprawdę pozytywnie. Kulminacyjny dzień, sobota, to był nasz prawdziwy triumf. Frekwencja przekroczyła nasze najśmielsze oczekiwania. Według naszych szacunków mogło być nawet 200 tys. demonstrantów. I co dla nas ważne, do protestu przyłączały się organizacje pozarządowe. Widziałem nawet pracodawców…

No, niech mi pan nie mówi, że razem z wami poszła pani Henryka Bochniarz z Lewiatana?

- (śmiech) No, pani Bochniarz nie widziałem. Ale widziałem transparent pracodawców, którzy się z nami solidaryzowali. To nie był jedynie protest związków zawodowych. To był głos społeczeństwa.

Krytycy tych czterech dni happeningów, miasteczka namiotowego pod sejmem, wielkiego marszu powiadają: – Nic żeście nie osiągnęli. Niczego żeście nie wywalczyli.

- Zobaczymy. Trudno w tej chwili powiedzieć. Zobaczymy, co teraz zrobi rząd. Na razie mamy jedynie niepoważne wypowiedzi premiera i ministra pracy, że miejscem dialogu była i jest komisja trójstronna. Myśmy protestowali przecież dlatego, że od dawna komisja trójstronna jest już miejscem dialogu pozorowanego. Komisja trójstronna to fikcja. Rząd musi to zrozumieć i podjąć poważne rozmowy. Jestem przekonany, że przynajmniej część naszych postulatów jest do spełnienia.

A jeśli rząd nie zrozumie? I nadal nie będzie oczekiwanego dialogu?

- Wtedy będzie strajk generalny. My w regionie mamy już dokładny i precyzyjny plan dalszych działań. Mamy scenariusz dalszych protestów dla Bydgoszczy.

Planujecie między innymi happening pod hasłem ?Apel poległych obietnic?

- Tak. Będzie taki happening. Już w najbliższych dniach zdecydujemy dokładnie kiedy. Chcemy podczas tej akcji przypomnieć liczne obietnice premiera, których nie spełnił.

Dziękuję za rozmowę.