Osobiście nie lubię powoływania się na artykuł 196 kk o ochronie uczuć religijnych. Nie dlatego, że popieram dewaluowanie tradycji i chrześcijaństwa. Raczej dlatego, by bronić prawa do drwienia z uczuć parareligijnych różnego rodzaju postępowców. Nie jest bowiem tak, żeby antyteiści w nic nie wierzyli. Mają swoje księgi objawione, swoje dogmaty i swoje świętości. Już sam fakt tworzenia świeckich wierzeń w miejsce objawionych jest tematem na sto groteskowych spektakli.
Byłoby lepiej, gdyby chrześcijanie zrobili sobie pośmiewisko z socjalistów modlących się do Karola Marksa, Gomułki i Gierka. Odrobina wyobraźni i będzie groteska z pary “kochających inaczej”. Skoro można wyświetlać “Golgota Picnic”, to można wyświetlić obraz eksperymentalnie-krytycznego przedstawienia o eutanazji i aborcji. A potem niechby teatr wyświetlił to i ufundował darmowe wejściówki. Najlepszą obroną jest atak. Byłaby rozrywka dla chrześcijan i tradycjonalistów, a krew niech się gotuje w miłośnikach postępu tam, gdzie postęp jest cofaniem się.
W Polsce ściera się kilka wielkich idei i światopoglądów, kompletnie przeciwstawnych. Dla niektórych Chrystus jest Bogiem, dla innych zabobonem. Ale jednocześnie to, co dla chrześcijan jest zabobonem, dla antychrześcijańskich środowisk jest bóstwem. Po co marnować czas na tułanie się po polskich sądach, kiedy można sobie zrobić atrakcyjne widowisko, groteskę nowoczesnych pseudowartości, na przykład spektakl na temat feministek, nawiedzonych obrońców środowiska albo transwestytów.
Jak prawo wyrazu artystycznego, to dla wszystkich. Niestety taka równość przeczy jednej z pseudowartości – tolerancji. Zorganizowanie spektaklu o zboczeńcach zostałoby okrzyknięte dyskryminacją. Już samo słowo zboczeniec jest dyskryminacją. Jak mi przykro… Chrześcijan wolno dyskryminować. Ich oburzenie jest wodą na młyn dla wrogów religii katolickiej i tradycji. Lepiej zbudować własny młyn i mielić w nim postępowców. A postępowcy niech mielą wsteczniaków. Niech zapanuje równość w przestrzeni artystycznej.