Leszek Walczak powiedział, że do Warszawy na ogólnopolski protest pojedzie dwadzieścia pięć autobusów. Zapewnił, że protestować jadą nie tylko związkowcy, ale także sympatycy ?Solidarności? oraz ludzie, którzy chcą wraz ze związkowcami zamanifestować swoje niezadowolenie z polityki gospodarczej i społecznej rządu.
11 września odbędą się liczne pikiety przed gmachami rządowymi w Warszawie. Następnego dnia ma się odbyć wielka dyskusja panelowa na temat sytuacji gospodarczej w kraju. Natomiast na 13 września swój protest zapowiadają środowiska zwane w Polsce oburzonymi, czyli ci wszyscy, którzy z różnych powodów czują się wykluczonymi i marginalizowanymi w życiu społecznym. Największą manifestację, zapowiada Leszek Walczak, na 14 września: – To będzie duża manifestacja ? mówi Walczak. – Może być nawet powyżej stu tysięcy ludzi.
Aktualnie ZRB NSZZ ?Solidarność? prowadzi akcję informującą o celach i powodach protestu związkowców. Polega ona przede wszystkim na tym, że związkowcy z ?Solidarności? rozprowadzają ulotki informujące o proteście. W ulotce czytamy między innymi o tym, że 60% mieszkańców polskiej wsi żyje w ubóstwie, że rząd łupi obywateli, a ministrowie przyznają urzędnikom horrendalne nagrody.
Leszek Walczak podkreślił, że rząd zerwał wszelkie rozmowy ze związkowcami. Mówił też o fatalnej sytuacji w naszym województwie, gdzie zarejestrowanych jest 143 tysiące bezrobotnych, czyli pracy nie ma prawie co piąty mieszkaniec Kujaw i Pomorza. – Codziennie sto trzydzieści osób w naszym województwie idzie na bruk ? mówił Walczak. – Codziennie. A 13% pracujących żyje w nędzy, co oznacza, że mimo, iż mają pracę, są niegodziwie wynagradzani.
W podobnym duchu wypowiedział się Harald Matuszewski, który mówił, że kasta polityków i ludzi bogatych żyje dziś kosztem reszty społeczeństwa. – W Polsce ludzie zarabiają za godzinę dwa euro z kawałkiem ? irytował się Matuszewski. – A w Niemczech osiemnaście. A ceny tu i tam są podobne.
Matuszewski potępił też rząd za sprzyjanie i obronę tzw. umów śmieciowych i przewidywał, że dalsze tolerowanie i propagowanie umów śmieciowych spowoduje w przyszłości społeczną katastrofę na niespotykaną skalę. Całe pokolenie nie będzie miało prawa do emerytur i rent, wieszczył Matuszewski i zarzucił rządowi i politykom koalicji, że prowadzą kampanię antyzwiązkową, wypominając związkom etaty opłacane przez pracodawców. – Zaledwie 2% związkowców jest w Polsce na etatach ? powiedział Matuszewski i zaapelował, żeby rząd zajął się problemami Polaków, a nie zajmował się etatami związkowymi.
Zapytaliśmy obu związkowców, dlaczego wybrano tę formę manifestacji niezadowolenia. – Zależy nam na pokazaniu problemów ? odparł Leszek Walczak i jednocześnie zapowiedział, że jeśli rząd nie zmieni swojej polityki społecznej, to następnym krokiem związkowców będzie nieuchronnie strajk generalny. I to zapewne strajk generalny przybierze formy konfrontacyjne i ostrzejsze niż zapowiadane na wrzesień protesty w Warszawie.
Leszek Walczak poinformował także , że akcje protestacyjne będą kontynuowane w Bydgoszczy po powrocie związkowców z Warszawy. – Zorganizujemy ?Apel Poległych Obietnic? Donalda Tuska i tego rządu ? zapowiedział Walczak. – Zebraliśmy już tych niespełnionych obietnic 152. To było obiecywanie finansowania armii na poziomie NATO-wskim, spadek długu publicznego, budowa tysiąca świetlic i bibliotek, zmniejszenie VAT-u do 22%… Zajmiemy się też poległymi obietnicami w naszym regionie, jak choćby trasą numer 5.
Harald Matuszewski dodał, że wspólne wystąpienie związków zawodowych o tak różnej historii, rodowodach i doświadczeniach jak OPZZ i ?Solidarność? świadczy o determinacji związkowców i powadze sytuacji oraz o rozmiarach kryzysu społeczno?politycznego w Polsce.