Jestem nadzwyczaj spokojny co do możliwości realizacji pomysłu stworzenia w Młynach Rothera kolejnego czy może kolejnych muzeów. Nikt tego nie zrobi. Nawet koalicja radnych PO i SLD wraz z prezydentem nie może prowadzić do definitywnego zrujnowania finansów miasta. Koszty proponowanego rozwiązania są gigantyczne, a pożytki delikatnie mówiąc mierne.
Pierwsze wydatki (około 30 mln zł) miasto już poniosło na polecenie Rafała Bruskiego, zamieniając atrakcyjne tereny budowlane na wspomniane Młyny (i dopłacając do tej operacji gotówką). Na pytanie, po co to zrobiono, odpowiedzi w zasadzie nie ma. Był prywatny właściciel – gospodarz, który powinien dbać o zabytek. Prezydent przejął jego obowiązki.
Doprowadzenie obiektu do stanu używalności, czyli remont i przebudowa wymaga, lekko licząc, zaangażowania co najmniej 300 milionów złotych. Skąd te pieniądze? Unia da na jakieś nowe muzea? Bzdura. A kto opłaci bieżące koszty utrzymania ? ogrzewanie, oświetlenie, pilnowanie, administrowanie, sprzątanie 30 tysięcy metrów kwadratowych? Budżet miasta? I pytanie kolejne, jakież to tłumy turystów i bydgoszczan wybiorą się ewentualnie na zwiedzanie wystaw poświęconych młynarstwu. Jaka to atrakcja? Czy rzeczywiście dla Bydgoszczy i jej mieszkańców to kolejne muzea są najbardziej potrzebne i pilne?
Ktoś powie ? krytykować łatwo, a masz jakiś pomysł? Nie, pomysłu nie mam. Pomysł jeszcze przed pozyskaniem Młynów powinien mieć realizator tej idiotycznej, szkodliwej dla miasta transakcji. Jestem też spokojny, że będą kolejne prace studialne rozmaitych ?Internationale? i że pan prezydent będzie pod ich wrażeniem. Interes musi się kręcić, a ktoś zarabiać. Co pewien czas temat Młynów Rothera będzie odgrzewany, że oto niby coś się w tej sprawie dzieje, a prezydent trzyma oczywiście rękę na pulsie. Ludzie podyskutują, niektórzy w internecie wyleją pomyje i swą żółć. A póki co należy przy obiekcie ustawić informacyjne tablice z napisem: Własność miasta z woli prezydenta Rafała Bruskiego, ku chwale Bydgoszczy popadająca w ruinę.
Jestem też pewien, że w normalnym kraju odpowiednie służby podjęłyby co najmniej badania dotyczące niegospodarności prezydenta miasta związanej z tym niepotrzebnym nabytkiem. No ale to w normalnym kraju.