Tytuł całego projektu streszcza jego zawartość: ?Transformacja. Od Lenina do Putina”. We wstępie Grzegorz Braun wyjaśnił ideę, która za nim stoi. – Po co ja w ogóle te historie opowiadam? Nie po to, żebyśmy się doktoryzowali z dziejów historii Związku Sowieckiego. Wystarczy wiedzieć, że to byli źli ludzie i zły pomysł. Ale na tym materiale te stałe warianty gry, te chwyty, zaobserwowawszy, będziemy mogli dostrzec następnie w polityce bieżącej. Te chwyty się nie starzeją. Nie tylko komuniści ich używają. Warto je pamiętać przy analizie tego, co piszą dzisiejsze gazety i pokazuje telewizja – mówił.

Pierwsza i druga część dotyczyła ?ojców założycieli tego zbrodniczego projektu?. Poruszono w nich temat rewolucji bolszewickiej i umacniania reżimu. Wtedy też wypracowane zostały metody stosowane przez resztę historii ZSRR. Oprócz dezinformacji była to także eksterminacja. Militaryzacja społeczeństwa oraz zakrojone na wielką skalę zbrojenia miały być narzędziami niesienia rewolucji na cały świat. Po zakończeniu II wojny światowej Związek Radziecki pod wodzą Stalina, a później Chruszczowa, chciał przegonić Zachód i wywołać kolejną wielką wojnę. Kiedy okazało się, że system komunistyczny jest niewydolny, partia stała się już tylko aparatem ucisku większości dla uzyskania władzy i wygód partyjnych działaczy.

Film składa się z wypowiedzi polskich oraz zagranicznych historyków, sowietologów i publicystów. Są to m. in. Władimir Bukowski ? sowietolog i były dysydent, Ariel Cohen ? politolog, Wiktor Suworow ? pisarz, były oficer GRU, Sławomir Cenckiewicz ? historyk, Stanisław Michalkiewicz ? publicysta, Norman Bailey ? ekonomista, Jerzy Targalski ? sowietolog i publicysta oraz wielu innych. Wykorzystano archiwalne filmy, fotografie i dokumenty pochodzące z wielu krajów.

Całość przeplatana jest mrocznymi i metaforycznymi animacjami w stylu komiksowym. Ukazują ludzi traktowanych jak przedmioty i zwierzęta. Maszynki do mięsa przerabiają żywe istoty w posłuszne trybiki systemu. Do mózgów przyczepiane są elektrody sterujące myślami. A partyjni działacze o błędnych oczach wysysają krew z tętnic obywateli. Groteskowo-przerażający efekt wzmacnia dynamiczna muzyka i efekty dźwiękowe, a lektorem w tych fragmentach jest sam Grzegorz Braun.

Trzecia część prawie godzinnego filmu opowiada o okresie po śmierci Stalina, a potem Ławrientija Berii. Potępienie kultu jednostki i reformy systemu miały wzbudzić w ludziach odrobinę nadziei. Za błędy i wypaczenia obwiniono przywódców, których ukarano. System był dobry, tylko ludzie niewłaściwi.

Kryzys kubański został przedstawiony jako szantaż, a nie próbę sprowokowania wojny. Chruszczow chciał włączyć w skład ZSRR zachodnie Niemcy, których rozwinięty przemysł i zasoby wzmocniłyby niewydolną gospodarkę planową. Twarde stanowisko strony amerykańskiej nie było tak ryzykowne, jak mogłoby się wydawać. Mimo największej na świecie armii Sowieci nie zagrażali USA nuklearnie i nie byli też w stanie wygrać wojny konwencjonalnej. Chruszczow o tym wiedział, ale nie był świadomy, że wie to także Kennedy dzięki tajnym dokumentom przekazanym przez Olega Pieńkowskiego.

Po okresie masowej eksterminacji wystarczającym narzędziem utrzymywania społeczeństwa w ryzach był strach. Cały świat i własne społeczeństwo przekonywano, że Związek Radziecki pragnie pokoju. Deklarowanymi wartościami była równość, wolność, sprawiedliwość. Z komunistycznego raju przed wybudowaniem muru berlińskiego uciekała tamtą drogą jedna osoba na minutę. Kolejną metodą pacyfikowania obywateli było zmuszanie ich do dwójmyślenia. Pytano na otwartych zebraniach, czy popierają podwyżki wprowadzone przez partie albo zwiększenie norm produkcyjnych. Popierali. A nieliczne bunty w ZSRR zawsze krwawo tłumiono.

Eksport rewolucji drogą militarną okazał się niemożliwy, ale miliony ludzi na Zachodzie było na usługach Sowietów. Pod względem wywiadu ZSRR górowało nad światem zachodnim. Także lewicowi zachodni intelektualiści byli wspierani przez komunistów. Wypędzenie ?syjonistów? z Polski służyło też celom propagandowym. Był to jeden z planowanych kryzysów, a jednocześnie element wewnątrzpartyjnych rozgrywek. Wygnani z Polski ludzie pochodzenia żydowskiego byli na Zachodzie dobrze przyjmowani. Zapraszano ich na uniwersytety. To było dla komunistów korzystne.

Kryzysy w krajach satelickich i w samej macierzy miały być prawie zawsze kontrolowane i prowokowane przez władze. Stanowiły uzasadnienie dla zmian personalnych i systemowych. Dzisiejsza Rosja, według autora, jest kontynuacją poprzedniego systemu. To nowa transformacja. Nie inaczej ma też być w Polsce, która została określona jako post-PRL.

Jedną z analogii systemowych przytoczonych przez reżysera są dziesięcioletnie plany rozwoju tworzone w ZSRR i także dziś, na przykład strategia lizbońska. Grzegorz Braun nie stara się być politycznie poprawny. Jego zdaniem debaty publicznej nie można zepsuć tym, co się mówi, bo dyskurs demokratyczny – mówił – z natury jest zepsuty. Donalda Tuska porównał do Nikodema Dyzmy.

Wiele było też mowy o roli Kościoła w Polsce. Nie tylko jako elementu historycznego, ale też budującego polską tożsamość narodową. Gość ks. Romana Kneblewskiego wyraził rozczarowanie tym, że nie przeżywa się nadchodzącej w roku 2016 tysiąc pięćdziesiątej rocznicy chrztu Polski. Nie jest to rocznica tak okrągła jak tysiąclecie, ale z drugiej strony Kościół i wierni mają obecnie znacznie więcej możliwości. Mowa też była o zaginionych w XIX wieku polskich insygniach władzy królewskiej. Grzegorz Braun jest bowiem zdeklarowanym zwolennikiem monarchii, a demokratyzm nazywa jednym z przesądów polskiej inteligencji.

Reżyser przedstawił często przez siebie powtarzaną receptę na lepszą przyszłość dla Polaków: Kościół, szkoła, strzelnica. Jego zdaniem dwie czynności trwale integrują ludzi: wspólna modlitwa i robienie interesów. Powinniśmy więc budować w Polsce więcej naszych własnych firm. Poza tym mamy zdobywać wiedzę i uczyć się, jak się bronić. – Martwmy się o siebie. Nie ma potrzeby, żebyśmy z kimkolwiek szli na wojnę. My najpierw musimy wojnę z samymi sobą wygrać. Bo od tego jesteśmy bardzo daleko – nawiązywał do mieszania się Polski w sprawy Ukrainy. Jego zdaniem Majdan nie był spontanicznym ruchem.

Po spotkaniu ustawiła się do reżysera kolejka słuchaczy, którzy chcieli podziękować albo jeszcze podyskutować. Spotkanie trwało ponad dwie godziny i skończyło się po 22. Nie jest pewne, czy powstanie kolejna część cyklu. Zależy to od producenta. Stacje telewizyjne nie chcą tych filmów emitować, co stanowi ogromną barierę.