Informacja o zaproszeniu przedstawicieli największych partii do debaty została przekazana podczas konferencji prasowej z udziałem Elżbiety Krzyżanowskiej, Grzegorza Gruszki i Tomasza Puławskiego.
Zdominował ją były poseł SLD, który skorzystał z okazji, by rozliczyć rządzące w naszym kraju, województwie i mieście ugrupowanie.

Zaczął od podziałów w obrębie Platformy Obywatelskiej. – Gdyby to nie rzutowało na to, co się dzieje w Bydgoszczy, to byśmy tego nie komentowali – zaznaczył Grzegorz Gruszka, ale, jego zdaniem, mocno rzutuje: – Ten konflikt w rodzinie przeniósł się na to, że Bydgoszcz jest w takiej, a nie innej sytuacji. I to już nie jest sprawa pana Olszewskiego, pana Hartwicha czy pana prezydenta Bruskiego. To jest sprawa mieszkańców Bydgoszczy.

Były poseł SLD poinstruował polityków PO, że kłócić powinni się w taki sposób, żeby nie szkodziło to interesom naszego miasta, jednak dzieje się odwrotnie. Skłócone frakcje, koterie, sprzeczne interesiki to w jego opinii nie jedyna cecha charakterystyczna rządzącego ugrupowania. – Kiedy miałem czas, obserwowałem sesje rady miasta. One są nieme. Wychodzi ktoś z Platformy Obywatelskiej i mówi jednym zdaniem: ?za? lub ?przeciw?. Nie ma żadnej dyskusji w najważniejszych sprawach miasta – ocenił Grzegorz Gruszka.

Elżbieta Krzyżanowska stwierdziła, że za mało uwagi poświęca się w Bydgoszczy województwu, a to tam dzielone są środki unijne. Dowodem na ignorowanie tego faktu są dla niej sesje rady miasta. – Odpytywali dyrektora Generalnej Dyrekcji, odpytywali prezesa Portu Lotniczego, natomiast nikt nie pytał prezydenta, jak miasto jest przygotowane do absorpcji środków unijnych – ganiła miejskich radnych radna wojewódzka: – Z powodu braku zainteresowania tą kwestią, nie wiemy, czy są przygotowane projekty, które umożliwią sięgnięcie po środki finansowe w ramach kontraktu terytorialnego.

Była wiceprezydent Bydgoszczy jest zdania, że wiele rzeczy przegraliśmy, gdyż radni sejmikowi z naszego miasta nie mówią jednym głosem. Dlatego chciałaby, żeby kandydaci na radnych do sejmiku wojewódzkiego przyjęli na siebie zobowiązanie, że jeśli zostaną wybrani, będą konsekwentnie reprezentować interesy mieszkańców Bydgoszczy oraz współpracować z prezydentem i radą miasta. – W tej kadencji nie było żadnej współpracy ani z prezydentem, ani miedzy radnymi. Jeśli nie będzie współpracy między samorządami wszystkich szczebli, to Bydgoszcz będzie nadal przegrywać, zostanie w ogonie – uznała Elżbieta Krzyżanowska.

Do stwierdzenia o braku współpracy na rzecz Bydgoszczy nawiązał Grzegorz Gruszka. – Rzadko się zgadzam z posłem Olszewskim, ale jego ocena, że wicemarszałek Hartwich, członek Platformy z Bydgoszczy, nie działał na korzyść Bydgoszczy, jest trafna – przyznał były poseł SLD i przystąpił do ataku: – Mamy w związku z tym prawo pytać, czy bydgoszczanie są godnie przez Platformę reprezentowani, czy warto ma Platformę głosować. Mieszkańcy powinni się zastanowić, czy głosy oddane na bydgoskich kandydatów na radnych Platformy nie będą głosami, które będą pracować na rzecz Torunia – ostrzegał polityk SLD.

Po raz kolejny mówił o degradacji Bydgoszczy. – Kto zawinił? Nie zielone ludziki nie wiadomo skąd. Z imienia i nazwiska: Całbecki, Bruski, Olszewski, mogę dalej wymieniać, uczestniczą w tym kabarecie – grzmiał Grzegorz Gruszka.

Ostro na zakończenie skrytykował Rafała Bruskiego. Bydgoszcz cierpi, bo nie ma dobrego, w przeciwieństwie do Torunia, gospodarza. Zdaniem polityka SLD, prezydent Bruski niczego się przez minione lata nie nauczył. – On dzisiaj mówi, że on buduje, a inni reklamują. Ja się pytam, co on samodzielnie zaprojektował i zbudował? Cztery orliki! – kpił Gruszka. – Widziałem jego wielkie na całą kamienicę reklamy. W tym jest dobry.

Rolą debaty, którą zamierzają odbyć politycy SLD z działaczami innych ugrupowań, jest skierowanie uwagi w stronę najważniejszych problemów miasta. Do udziału w niej zostali zaproszeni bydgoscy kandydaci do sejmiku wojewódzkiego: Dorota Jakuta i Edward Hartwich z listy PO oraz Michał Krzemkowski i Henryk Sapalski z listy PiS.