Kandydujący do sejmiku województwa Grzegorz Gruszka przedstawił dzisiaj na konferencji prasowej list otwarty do
Doroty Jakuty, przewodniczącej Sejmiku Województwa Kujawsko-Pomorskiego, Piotra Całbeckiego, marszałka województwa i Tomasza Lenza, przewodniczącego Zarządu Regionu PO w sprawie konfliktów, które rozdzierają Platformę Obywatelską w województwie.
- Nie wyobrażam sobie, jak marszałkiem będzie pan Całbecki, a prezydentem Rafał Bruski jak ta współpraca będzie dalej wyglądała – mówił na konferencji Gruszka i przypomniał, że różnica w dofinansowaniu bydgoskich i toruńskich inwestycji jest korzystna dla naszych sąsiadów blisko dwukrotnie.
Grzegorz Gruszka wytoczył ciężki armaty przeciw rywalom z PO. – Platforma to oszukańczy politycy. Będą oszukiwać i kłamać, jak kłamią cały czas. W sprawie S5 słyszę, że mają w planie dokończenie budowy S5. Jeszcze jej nie rozpoczęli, a oni mówią, że ją dokończą – argumentował i podkreślił, że kłótnie w PO nie ustały nawet w czasie kampanii wyborczej. – Oni nawet nie potrafią wytrzymać w kampanii wyborczej i sobie cyrki urządzają, jak pan poseł Olszewski z panem marszałkiem Hartwichem. To co będzie po wyborach? Jak oni przed wyborami nie mogą wytrzymać. Zresztą prawdę mówi poseł Olszewski, że Hartwich nie reprezentował Bydgoszczy w Zarządzie Województwa. Ale kto tego pana Hartwicha tam wsadził? To przecież pan poseł Olszewski – mówił Gruszka i stwierdził, że jeśli Toruń decyduje o personaliach, o czym przekonaliśmy się przy ustaleniu list wyborczych PO, to nie ma szans, by relacje wewnątrzpartyjne zmieniły się na korzyść Bydgoszczy.
Te spory w partii rządzącej toczą się, gdy Kujawsko-Pomorskie traci w odniesieniu do innych regionów i w różnych rankingach zajmuje ostatnie miejsca. Dotyczy to też Bydgoszczy. – Gdy dochodziło do największej katastrofy w naszym mieście, do upadku Zachemu, to Platforma Obywatelska i jej prominentni politycy nic skutecznego dla ratowania tej firmy nie zrobili, mimo publicznych deklaracji – ocenił Gruszka. – Nie ma i nie będzie zgody na ogrywanie Bydgoszczy w waszych partyjnych kłótniach i sporach o stanowiska i interesy – dodał.
- Poczekajcie na wybory, a nie dziś ośmieszacie województwo, przekrzykując się, kto z was będzie marszałkiem. Województwo kujawsko-pomorskie to dobro wspólne, a nie folwark Platformy Obywatelskiej – zakończył kandydat SLD.
Grzegorz Gruszka zapytany o to, czy nie jest za późno na tak krytyczną refleksję, skoro SLD przez trzy lata rządziło w Bydgoszczy z Platformą odpowiedział, że wiceprezydentowi często zmieniane były przez prezydenta Bruskiego kompetencje, a nie było spisanej umowy koalicyjnej. – SLD wyciągnie z tego wnioski – zapewnił, a Tomasz Puławski, wiceprzewodniczący SLD w Bydgoszczy, dodał, że koalicja nie była łatwa, a radni SLD w wielu aspektach nie zgadzali się z prezydentem Bruskim.
Zapytany o przyszłych koalicjantów Grzegorz Gruszka stwierdził, że o koalicjach można mówić po wyborach. – Przed wyborami zabiegamy o głosy wyborców. Koalicje mają sens, gdy jest szansa realizacji swojego programu – stwierdził i dodał, że to wyborcy swoim poparciem dla partii zdecydują, jaki będzie nowy układ sił i jakie koalicje będą miały sens. Nie wykluczył koalicji z nikim, ani z PO, ani z PiS-em. – Wszystko jest możliwe – stwierdził.