- W naszym mieście brak jakiejkolwiek obywatelskiej dyskusji, a debata o ważnych problemach Bydgoszczy na sesjach Rady Miasta nie istnieje lub prawie jej nie ma – powiedział na początku dzisiejszej konferencji prasowej Grzegorz Gruszka. – Jakie kuglarstwa zrobił prezydent Bydgoszczy, żeby doszło do wydania pozwolenia na budowę spalarni to zobaczymy, jak to się w sądzie rozstrzygnie – dodał i wiadomo było, że głównym przedmiotem spotkania z dziennikarzami będzie totalna krytyka działań prezydenta Rafała Bruskiego.

Grzegorz Gruszka wystosował dzisiaj list do prezydenta Bydgoszczy, w którym wyliczył, że miasto zadłużyło się do rekordowych wskaźników, upadły wielkie zakłady pracy, a młodzi ludzie muszą wyjeżdżać z Bydgoszczy, bo szans realizacji swoich zamierzeń nie mają. – Czy tylko ciągłe podwyżki i sięganie do kieszeni mieszkańców jest to, co Panu najlepiej wychodzi? Czy tak wypada oszukiwać mieszkańców Bydgoszczy? – pytał w liście i zarzucił w nim infantylne i partyjno-kumoterskie spojrzenie na sprawy miasta.

- Bydgoszcz ma bardzo nieudolnego prezydenta. Od siedmiu lat ekscytujemy się Wyspą Młyńską, ale inne miasta lepiej się rozwijają, a my stajemy się zaściankiem województwa, istniejemy na uboczu. Była duża konferencja z panami Malinowskim i Kulczykiem i jakąś płytkę ufundowano na ul. Długiej i to chyba jedyny rezultat tej konferencji. Mówię to z sarkazmem, ale to jest prawda – mówił na konferencji Gruszka.

- W przyrodzie jest tak, że to pies macha ogonem. W Bydgoszczy jest odwrotnie – to ogon macha psem. Tym ogonem jest pan Drzewiecki, który macha panem Bruskim jak chce. To on narzuca tempo inwestycyjne w Wodociągach. Bydgoszcz się wyludnia, a moc naszych oczyszczalni będzie taka jak dla Poznania. Będziemy utrzymywać sieć, która będzie dwa razy za duża – przeszedł Gruszka do najważniejszej sprawy, o której poinformował dziennikarzy: problemu, jakie ma miasto ze Spółką Wodną Kapuściska. – Jak był Orłowski – była równowaga. Bruski wyrzucił Orłowskiego, bo dochodziło do sporów, a Orłowski miał swoje zdanie. Za swoje zdanie zapłacił utratą stanowiska – powiedział o towarzyszącym mu na konferencji, byłym przewodniczącym SW Kapuściska.

- Mamy dzisiaj 2. rocznicę od dnia, kiedy prezydent Bruski złożył deklarację, że trudna sytuacja w Spółce Wodnej Kapuściska zostanie rozwiązana – w listopadzie 2011 r. na sesji, w czasie kiedy zostałem odwołany – powiedział Mirosław Orłowski. – Nie żal było odchodzić dla wyższych celów. Byłem przekonany, że prezydent znajdzie sposób na rozwiązanie problemów gospodarki wodno-ściekowej w Bydgoszczy. Do dzisiaj jednak te problemy nie tylko nie zostały rozwiązane, ale się skumulowały. Panie prezydencie, niech pan zmieni swojego doradcę, niech nie będzie to osoba, która zarządza konfliktem i go wywołuje. Scenariusz przejęcia Spółki Wodnej Kapuściska przez MWiK miał się odbyć bezkosztowo. Na 25 mln zł wyceniono spółkę wodną. Przy takiej wycenie odbyłoby się to kosztem pozostałych udziałowców. Sprawy idą tak, że problemy zamiata się pod dywan – tak by ceny nie rosły w roku wyborczym. ZACHEM zalega i ma dług wobec spółki na 15 mln zł. Kto go pokryje? Mówi się, że zostanie pokryty przez budżet miasta. Pomysłu na rozwiązanie problemu SW Kapuściska władze nie mają. Takie odnoszę wrażenie, że teraz MWiK wycofuje się z przejęcia Spółki Wodnej, a prezydent Bruski proponuje przemysłowi, czyli Nitro-Chemowi, aby przejął oczyszczalnię i nią zarządzał. I Nitro-Chem miałby pokrywać koszty oczyszczalni w wysokości 8 mln zł – opisywał stan spraw dotyczących możliwych rozwiązań w sprawie SW Kapuściska.

Grzegorz Gruszka wtedy dorzucił: I pan Bruski przerzuci winę na ZACHEM. Czy on policzył, jakie to koszty dla miasta, upadek ZACHEM-u? Czy on bierze pod uwagę koszty bezrobocia, wypłat zasiłków? – pytał. I odpowiadał: – To nieudolny człowiek, to ja wiem. To jest darmozjad utrzymywany z naszych pieniędzy. Mówię z pełną odpowiedzialnością. 3 lata minęły, żadnego ważnego problemu nie rozwiązał. Na sesji obiecał: Zajmę się ZACHEM-em, pojadę do ministra skarbu, będę interweniował. Jego promotor polityczny Paweł Olszewski, poseł, też miał interweniować. On monitoruje. Panie pośle Olszewski, od monitorowania to są wyborcy – grzmiał Gruszka. – Nie wspomnę o S5. To jest taka historia złych zachowań tych ludzi. (…) zła passa tego środowiska tzw. elit spod szyldu pana Bruskiego, posła Olszewskiego, Gizińskiego. Skutkuje tym, co widzimy. Trzeba te elity zmienić i wyrzucić, bo będziemy się spotykać i narzekać. Ten konflikt z Toruniem na siłę jest robiony, to temat zastępczy. To miasto wymiera na naszych oczach i trzeba spróbować to zatrzymać. Markety i sklepiki nie utrzymają Bydgoszczy – narzekał Gruszka i pytał: – Dla kogo będzie zrobiony za 300 mln zł remont młynów Rothera? Centrum Nauki o Człowieku. Kto będzie to centrum utrzymywał? Uczelnie – pada odpowiedź. Uczelnie nic nie wiedzą. Uczelnie będą pod kreską, bo niż demograficzny. Koncepcyjnie nikt nie był w stanie tego wyremontować i utrzymać. Słyszę w radio, że może kawiarnia, może sklep z butami tam będzie. On może zarządzać na placu Piastowskim, a nie miastem – krytykował Rafała Bruskiego.

- Jeszcze rok zostało. Myślę, że to jest ostatni rok pana Bruskiego. Myślę, że opinia publiczna nie da się już oszukać i nabrać na te mgliste opowieści na tych zebraniach, które odbywa po osiedlach, gdzie uprawia tę propagandę ze swoim sztabem – skwitował konferencję Grzegorz Gruszka.