Grzegorz Gruszka, pierwszy przewodniczący sejmiku województwa kujawsko-pomorskiego, dokonał oceny kontraktu terytorialnego, odwołując się do komunikatu z przebiegu spotkania w tej sprawie. Został on rozesłany do mediów 12 listopada. Pod komunikatem widniały podpisy Piotra Całbeckiego i Rafała Bruskiego.

- Prezydent Bruski wrócił z niczym z Warszawy – taki był pierwszy wniosek Grzegorza Gruszki po lekturze tego komunikatu. – Jest to kolejna porażka, którą w dniu wczorajszym w Ostromecku próbowano przekuć w sukces.

Drugi wniosek, jaki się nasunął politykowi SLD, brzmi: – Będziecie mieli dobre projekty, to je może weźmiemy. Może weźmiemy! Warunkowo. A jakie my mamy dobre projekty?

Prezydent Bruski zapowiadał remont i zaadoptowanie do nowych celów młynów Rothera. – Jak wygląda stan przygotowań do tego projektu? – pytał były poseł. – To kolejna koncepcja zapisana w komputerze. Nie ma żadnego przełożenia na dokumenty, które mogą stać się podstawą do złożenia wniosku aplikacyjnego.

Gospodarz konferencji przypomniał, że miasto musi posiadać wkład własny. Jeżeli więc prezydent wymarzył sobie w młynach Rothera centrum, które będzie kosztować 480 mln zł, to miasto musi wyłożyć 240 mln zł. – Nie ma dzisiaj Bydgoszcz tych środków. Czy sprzeda KPEC, by zbudować kolejny obiekt, którego nie będzie w stanie utrzymać? ? zastanawiał się Grzegorz Gruszka.

Zdaniem działacza SLD, Bruski został przymuszony do podpisania w Warszawie tego dziwacznego komunikatu. – To są śmiesznostki, co prezydent Bruski podpisał. To jest żałosne – ocenił i opisał na podstawie relacji uczestników przebieg wczorajszej uroczystości w Ostromecku. – I prezydent Bruski, i Paweł Olszewski byli bardzo osamotnieni na tym spotkaniu. Nawet nie było miejsca siedzącego dla Pawła Olszewskiego. Toruń pokazał swoją siłę, pokazał upokorzenie Bydgoszczy.

Spot wyborczy, na którym Ewa Kopacz oświadcza, że nie chce więcej kłótni i zamyka drzwi, zachęcił Grzegorza Gruszkę do zaproponowania pani premier nakręcenia spotu w Bydgoszczy. – Nie potrzebuje scenariuszy, nie potrzebuje aktorów, wszystko ma na żywo. Role pierwszoplanowe mogą grać marszałek Całbecki i prezydent Bruski, drugoplanowe wicemarszałek Hartwich i poseł Olszewski.

Kandydata do sejmiku nie cieszy, że członkowie rządzącej partii są skłóceni. – Na tych kłótniach, na tych przepychankach traci Bydgoszcz – ubolewa Grzegorz Gruszka.

Oprócz szkodliwego dla naszego miasta skłócenia polityków Platformy Obywatelskiej jest inna rzecz, bardzo niebezpieczna. – Minęły cztery lata. Bydgoszcz nie ma żadnego, własnego, dobrego projektu, którym może się poszczycić i walczyć o środki unijne – twierdzi kandydat SLD do sejmiku.

W konferencji oprócz Grzegorza Gruszki uczestniczyli kandydaci SLD do rady miasta: Bożena Racinowska-Perlińska i Zdzisław Tylicki.