Znowu głośno w Bydgoszczy o braciach S. Podobno się skłócili. Poza tym trwa śledztwo w sprawie wyprowadzenia majątku Domaru do innych spółek. Zamiast do wierzycieli pieniądze miały trafić m.in. do firmy Luna Deweloper. Kilka dni temu prokuratura przesłuchała starszego z braci, którzy wzbogacili się nieprzyzwoicie, uczestnicząc w procederze nazwanym później schnapsgate.
Janusz i Mirosław Stajszczakowie są w wykorzystywaniu procesu upadłościowego do tuczenia innych podmiotów niż wierzyciele niesłychanie zręczni. Udowodnili to już w roku 1991. Kilka miesięcy przed ogłoszeniem upadłości Weltinexu jego majątek został sprytnie przekazany innym spółkom holdingu Stajszczaków. Dla przykładu, wydawnictwo ?Express? za symboliczną złotówkę sprzedał Weltinex spółce Polfrost.
W 2009 roku dokonano u bydgoskiego notariusza zmiany w umowie spółki z o.o. Luna Deweloper z siedzibą w Kołobrzegu. W miejsce Łukasza Stajszczaka (syna Janusza ) wspólnikiem został? Domar. Łukasz Stajszczak miał w spółce Luna Deweloper 50 udziałów wartych 50 tys. zł, Domar zakupił udziały o łącznej wartości 10 mln 960 tys. zł.
Śledztwo w sprawie wyprowadzenia majątku Domaru prowadzi prokuratura, nas jednak bardziej interesuje, czy najbogatsi bydgoszczanie nie starają się wykorzystać swoich możliwości do wpływania na obsadę ważnych stanowisk w mieście. Zastanawiająca jest na przykład kariera Marcina Heymanna.
Obecny prezes miejskiej spółki Leśny Park Kultury i Wypoczynku pojawił się na bydgoskiej scenie politycznej niespodziewanie. 36-letni właściciel firmy prowadzącej bankowe agencje AIG w Nakle oraz Swarzędzu postanowił po prostu w 2010 roku pomóc Rafałowi Bruskiemu w osiągnięciu wyborczego sukcesu.
Jednym z elementów kampanii wyborczej był mecz piłki nożnej – sztab Bruskiego kontra dziennikarze. Drużyna kandydata na prezydenta grała w składzie: Rafał Bruski, Marek Moś, Adam Fórmaniak, Artur Babicki, Marcin Heymann, Michał Sławeta i Dariusz Gręzicki.
Uwagę zwraca szczególnie jedno nazwisko, znane osobom, które zajmowały się poczynaniami braci S. w przeszłości. Ryszard Sławeta pracował przez wiele lat w bydgoskim Urzędzie Wojewódzkim, a kiedy został zwolniony, natychmiast otrzymał posadę prezesa w spółce Securita, należącej do holdingu Stajszczaków, reprezentował też ich interesy w radzie nadzorczej Bydgoskiego Banku Komunalnego. Michał Sławeta, działający w sztabie Bruskiego, to syn Ryszarda.
Kiedy Rafał Bruski został prezydentem Bydgoszczy, wymienił szefa spółki Leśny Park Kultury i Wypoczynku na Marcina Heymanna. Okazało się wtedy, że nowy prezes parku myślęcińskiego posiada mizerne wykształcenie, a mianowicie licencjat zdobyty w bydgoskiej filii Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi.
Uprzedzając ewentualną krytykę, zalety Marcina Heymanna wychwalał poseł Paweł Olszewski, twierdząc, że zna go jako człowieka praktycznego i kompetentnego, a poza tym polityk PO uznał, że dyplomy nie są najważniejsze. Również świeżo wybrany prezydent wypowiadał się ciepło na temat Heymanna.
Nowy prezes udzielił wywiadu dla ?Expressu Bydgoskiego?. Hanna Walenczykowska zapytała go m.in. o przygotowanie zawodowe.
- Osiem lat pracy w charakterze analityka w Nowym Jorku na Wall Street. Po powrocie do Polski rozpocząłem swoją działalność biznesową ? ujawnił Marcin Heymann. To samo powiedział ?Gazecie Wyborczej?.
Na forum i ?Expressu?, i ?Wyborczej? pojawiły się natychmiast kpiące uwagi internautów, jak to niby na Wall Street potrzebowali niedoświadczonego młodzieńca z Polski z licencjatem. Jednak żaden dziennikarz nie pociągnął tego tematu, nikt nie zapytał Heymanna, czym konkretnie się zajmował w Stanach Zjednoczonych.
Analityk na Wall Street brzmi dumnie. Na tej ulicy mają swoje siedziby główne instytucje finansowe USA. Najlepszy dział analityczny na Wall Street ma podobno JPMorgan, na drugim miejscu lokuje się Bank of America. Analitycy udzielają porad, w jakie firmy giełdowe warto inwestować. Trudno przypuszczać, żeby ktoś oczekiwał tego typu porady od przybysza z Polski z licencjatem nie liczącej się łódzkiej uczelni w kieszeni.
Jest jeszcze inne wytłumaczenie. Heymann zarejestrował działalność: analityk giełdowy, a następnie wykonywał dla kogoś zlecenie, polegające np. na śledzeniu kursów akcji wybranych spółek. Przecież wyrażenie ?Wall Street? bywa używane jako synonim całego amerykańskiego rynku finansowego.
W każdym razie Heymann wrócił do Polski i zaczął prowadzić własną firmę. Znaleźliśmy jego nazwisko w numerach ?Expressu Bydgoskiego? i ?Gazety Pomorskiej? ze stycznia 2008 roku. Odbył się wówczas II Bal Tenisisty, zorganizowany w restauracji hotelu ?Maraton? przez jego właścicieli, Małgorzatę i Wiesława Ziółkowskich, a w obu tych gazetach znalazły się relacje z balu oraz zdjęcia uczestniczących w nim osób.
Państwo Ziółkowscy zaprosili na bal znanych aktorów warszawskich: Karola Strasburgera i Tomasza Stockingera oraz zaprzyjaźnionych przedsiębiorców, m.in. Janusza Stajszczaka wraz z Moniką Wilgą. W balu uczestniczył również Marcin Heymann oraz Joanna Ziółkowska – Heymann, córka gospodarzy.
W 2010 roku znowu Marcin Heymann zaistniał medialnie, bo znalazł się w sztabie wyborczym Rafała Bruskiego. Sam kandydował na radnego z listy Platformy Obywatelskiej. Po wygranych wyborach prezydent Bruski namaścił Heymanna na prezesa Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku.
Trzeba przyznać, że w Myślęcinku sporo się dzieje. Nie chodzi tylko o rozmaite imprezy, ale też o atrakcje innego rodzaju. W 2011 roku pewnej wrześniowej nocy wybuchł pożar. Spłonęła doszczętnie kolejka wąskotorowa, dwa wagoniki i dwie lokomotywy, w tym jedna z 1938 roku, pieczołowicie odrestaurowana. W parowozowni nie było prądu, więc wszystko wskazywało na to, że ogień pochodził z zewnątrz, czyli doszło do podpalenia.
Półtora roku później, rankiem w lutym 2013 roku, doszło do pożaru budynku przy promenadzie, w którym mieścił się popularny bar ?Przy kominku?. Kiedy o godz. 8.00 przybyła straż pożarna, nie było już czego ratować. Biegli wydali opinię, że przyczyną pożaru było podpalenie.
Trochę wygląda na to, że Myślęcinek stał się terenem jakichś porachunków.