W „Rozmowach kontrolowanych” Chęcińskiego prezes Ryszard Ochódzki przypadkiem wbiega do Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Ciągnie za spłuczkę, która uruchamia cały ciąg zdarzeń. Warszawski Pałac Kultury rozsypuje się, niczym talia kart. W ostatniej scenie filmu cudem ocalony z pogromu prezes Ochódzki wyczołguje się spod ruin gmaszyska. Wzdycha: To się odbuduje...
Ostatnio coraz częściej i coraz bardziej serio słyszymy o wizjach usunięcia Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Powodem jest grzech pierworodny tego budynku – dar Józefa Stalina dla bratniego narodu polskiego. Symbol zniewolenia Polaków i sowieckiej zwierzchności. Istotnie, taką funkcję spełniał ten gmach. Przynajmniej w początkowych latach swojego istnienia...
Później nie było filmu o Warszawie, w którym operator kamery nie ująłbym sylwetki Pałacu w jeden z kadrów filmu. Pałac w jakimś sensie stał się symbolem naszej stolicy.
Wiele lat temu jako mały brzdąc pojechałem z moim tatą do Warszawy. Z tego wyjazdu zapamiętałem trzy rzeczy: hot-doga z prawdziwą parówką, po którego staliśmy w długiej kolejce, czerwony wóz strażacki, który tata kupił mi w sklepie Wars i właśnie Pałac Kultury! Mój tata był prawdziwym Polakiem i mówił mi, że to Sowieci nam ten Pałac zbudowali. I że to wcale nie jest fajne. Ja z perspektywy dziecka pamiętam, że byłem pod wrażeniem tak wielkiego gmachu i on na zawsze skojarzył mi się z Warszawą. Trudno...
Nie inaczej było nieco później, kiedy byłem studentem Uniwersytetu Warszawskiego. Pałac Kultury (już wtedy nie mówiło się: i Nauki im. Józefa Stalina) był pewnym drogowskazem w wędrówkach po stolicy. Był punktem odniesienia. Charakterystycznym miejscem, które znają wszyscy.
Teraz mamy mnóstwo budynków ze szkła i stali, które są znacznie wyższe niż Pałac Kultury. Cóż z tego? Nikt nie będzie umawiał się przed budynkiem światowego koncernu! Nikt nie powie, że cel jego wędrówki znajduje się w okolicach tego obiektu. W okolicach Pałacu Kultury – jak najbardziej!
Każdy naród ma swoje jasne i ciemne strony historii. Właściwe zrozumienie dziejów nie polega na burzeniu pamiątek po dawnym, złym systemie. Niezależnie od woli Stalina to Pałac stał się miejscem, w którym swoje przytulisko znalazły muzea, kino i znane teatry. Czy warto przekreślać dokonania tych instytucji?
W Bydgoszczy przy pondzie Grunwaldzkim znajduje się budynek Zespołu Szkół Mechanicznych. Tablica na budynku głosi, że w czasie okupacji mieściła się tam siedziba policji niemieckiej i areszt policyjny. Ten budynek jest bydgoszczanom bardzo dobrze znany. Nie słyszałem wezwania do jego likwidacji z uwagi na to, że tam działy się straszne rzeczy. Idąc dalej: czy likwidujemy Auschwitz, bo zbudował je Hitler i niemieccy naziści? Nie! Zostawiamy to jako pamiątkę bardzo trudnego okresu w naszej historii.
Cóż moglibyśmy zaproponować w zamian za zburzony Pałac Kultury? Kolejny drapacz chmur? Tony szkła i stali, które w żaden sposób nie są w stanie zostać symbolem Warszawy? Może po latach takiej dzikiej walki ze stalinizmem nastąpi totalny odwrót? Może film „Rozmowy kontrolowane” był proroctwem i ktoś kiedyś będzie chciał odbudować symbol zniewolenia PRL-u?
Myślimy o odbudowie Pałacu Saskiego. I bardzo dobrze! To niezwykle istotny element naszej historii narodowej. Niestety, Pałac Kultury też jest takim elementem. Trzeba się z tym pogodzić i nie zakłamywać historii. Wystarczy trochę kultury i myślenia. Krzywdy Polakom nie wyrządzały budynki. Krzywdę wyrządzali konkretni ludzie i tylko tych trzeba ścigać do upadłego. Ich lub nas...