Kalendarz jest nieubłagany. Idzie wiosna. Tyle tylko, że szerokim łukiem wiosna Bydgoszcz omija. I to nie chodzi o zgodne z kalendarzem porządki na trawnikach i w parkach. To jakby standard. Wiosny nie ma w polityce wykorzystywania i wynajmowania miejskich lokali przeznaczonych m.in. do prowadzenia działalność handlowej, usługowej.

W centrum, w ścisłym centrum, co druga, trzecia wystawa z napisem ? lokal do wynajęcia. To niezbyt dobrze świadczy o stosunkach lokalnej przedsiębiorczości z miejskimi właścicielami lokali. Taki pejzaż zamkniętych sklepów to dowód na istnienie skutecznych, mocno posadowionych hamulcowych i o zwijaniu się miasta. I nikomu to nie przeszkadza.

Nie słychać nic o inicjatywach miejskich władz, które mogłyby sytuację zmienić. Nie słychać o pomysłach, które mogłyby śródmieściu Bydgoszczy przywrócić życie i rangę stosowną ósmemu co do wielkości miastu w Polsce. Od lumpeksów bogactwa miastu nie przybywa. Otwieranie, zamykanie sklepów to oczywiście nie zadanie prezydenta. Ale zadaniem prezydenta jest tworzenie warunków dla rozwoju wspomnianej już lokalnej przedsiębiorczości.

Podatki, ceny wynajmu lokali powinny zachęcać. Zmniejszanie podatków, opłat w konsekwencji przysporzyć może budżetowi dodatkowych wpływów. To przecież skutecznie przećwiczone w krajach i miastach dużo lepiej od nas rozwiniętych. No ale do tego nie można mieć oczu szeroko zamkniętych. Napisałem: ?Nie słychać??. A może po prostu głuchy jestem? Może i tak, ale widzę zupełnie nieźle to, co widzą wszyscy przechodnie poruszający się śródmiejskimi ulicami. Dziesiątki lokali, w większości miejskich lokali, do wynajęcia. Miasto do wynajęcia?