Wiceprezydent Maria Wasiak udzieliła radnym pisemnej odpowiedzi na zadawane podczas ostatniej sesji rady miasta pytania na temat kosztów związanych z aktualizacją strategii rozwoju miasta do 2030 roku.

O aktualizowaniu strategii  głośno w mieście dzięki zaangażowaniu prezydenta Rafała Bruskiego, który wraz ze współpracownikami odbywa spotkania konsultacyjne w okręgach wyborczych. W mediach bydgoskich ukazują się płatne ogłoszenia informujące o terminach i miejscu spotkań.  Do ich moderowania wynajęta została przez ratusz warszawska spółka „ResPublic”. W zeszłym roku urząd miasta zorganizował sześć debat tematycznych.

Radnych opozycyjnych zainteresował koszt działań związanych z aktualizacją strategii. Wiceprezydent Maria Wasiak wyjaśniła, że we wrześniu minionego roku rada miasta  wyraziła zgodę na wprowadzenie do budżetu kwoty 250 tys. zł ( 2017 r. - 90 tys. zł, 2018 r. - 160 tys. zł) z przeznaczeniem na monitoring i aktualizację Strategii Rozwoju Bydgoszczy do 2030 roku.

„Wydatkowane środki przeznaczone zostały na: zakup usług doradczych i eksperckich, organizację procesu uspołeczniania aktualizacji Strategii (organizacja konferencji, debat, spotkań z mieszkańcami,  prac zespołów roboczych, badania ankietowe), zakup odpłatnych danych statystycznych oraz promocję działań” -  wyliczyła dotychczasowe wydatki (w sumie wydano dotychczas 106,6 tys. zł) minister infrastruktury i rozwoju w rządzie Ewy Kopacz.

Wiceprezydent Maria Wasiak poinformowała przy okazji  radnych, że poprosiła Zbigniewa Sobocińskiego, aby nie wprowadzał w tym roku pod obrady miasta projektu uchwały w sprawie przyjęcia  Strategii Rozwoju Bydgoszczy do 2030 roku. Jej zdaniem, prace dotyczące aktualizacji są dopiero w fazie początkowej.

Podczas spotkania konsultacyjnego na Bielawach zastępczyni prezydenta  zapowiedziała powołanie trzech  zespołów roboczych w składzie 10-15 osób, których zadaniem będzie przeanalizowanie wszystkich postulatów, wniosków i wizji  zgłoszonych w  ankietach i  podczas debat.

To oczywiście wymaga dużo czasu.

---------------------------------

Jak powszechnie wiadomo, w spotkaniach konsultacyjnych, które odbywają się w okręgach wyborczych, biorą udział, oprócz prezydenta i jego  zastępców, głównie pracownicy ratusza,  miejskich instytucji i spółek oraz działacze PO. Mieszkańców na nich jak na lekarstwo. A jeśli już się pojawiają, to nie po to, aby dyskutować o strategii rozwoju Bydgoszczy, ale żeby poskarżyć się na zły stan chodników czy brak miejsc parkingowych. Wiceprezydent Maria Wasiak  sama przyznaje w swoim piśmie, że nie padają na nich postulaty  czy wnioski dotyczące rozwoju miasta. One zostały zgłoszone już wcześniej w ankietach czy podczas debat tematycznych.

To po co organizowane są te spotkania rzekomo konsultacyjne? Żeby można było wydać z miejskiej kasy pieniądze na płatne ogłoszenia w gazetach? Żeby prezydent mógł się pochwalić, jak miasto dzięki niemu rośnie w potęgę?

Jedno jest pewne: opłaciło się zatrudnić warszawską spółkę do prowadzenia tych „konsultacji społecznych”. Podczas spotkania na Bielawkach moderatorka z ramienia tej spółki zdradziła na zakończenie, czego się na nim dowiedziała: -  Umiem odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Bydgoszcz się tak rozwija, unikalnie w skali innych miast w Polsce. Widać po prostu,  jak wychodzi na prowadzenie.

Można się domyśleć, co by moderatorka odpowiedziała na pytanie prezydenta: Powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy na świecie?