16 listopada 2019 roku, w Bibliotece Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, odbyło się Sympozjum literacko-filozoficzne, „Cały własny świat. Poznawanie twórczości Krzysztofa Derdowskiego”. Poświęcone zostało zmarłemu, ponad dwa lata temu, pisarzowi, dramaturgowi, poecie, krytykowi literackiemu i teatralnemu oraz dziennikarzowi, który przez całe życie związany był z Bydgoszczą, ale jego dorobek literacko-krytyczny znany jest w środowisku ogólnopolskim. Spotkanie odbyło się dzięki inicjatywie i zaangażowaniu dr. hab. Marka Kazimierza Siwca prof. UKW – poety i filozofa, jednego z najbliższych przyjaciół Krzysztofa Derdowskiego, przy współpracy dr. Grzegorza J. Grzmot-Bilskiego – filozofa i poety, także zaprzyjaźnionego z Derdowskim. Sympozjum zorganizował Bydgoski Oddział Polskiego Towarzystwa Filozoficznego i Instytut Filozofii Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Wystąpili, prezentując wypowiedzi i fragmenty tekstów: prof. Ireneusz Ziemiński, dr hab. Dariusz Nowacki, dr Grzegorz J. Grzmot-Bilski, dr Stefan Pastuszewski, Bartłomiej Siwiec, Jarosław Jakubowski, Hanna Strychalska, Ewa Starosta, Małgorzata Grajewska i dr hab. Marek Kazimierz Siwiec.
Sympozjum towarzyszył „imperatyw pamięci”, jak to określił Marek Kazimierz Siwiec. Idea odkrywania i rozpoznawania twórcy, który zbudował własny świat. Czym jest konstruowanie własnego świata? Do jakiego stopnia można zinterpretować dzieło? Twórca odszedł, ale poprzez formułę takiego spotkania, powraca. „A więc pozwólmy mu mówić”. Krzysztof Derdowski szukał odpowiedzi na pytanie, jak można poradzić sobie z dramatem, a nawet z bezsensem istnienia. Życiem, które jest jak sen wariata, jak to określił Szekspir, a efektownie przypomniał Grzegorz Grzmot-Bilski.
Ireneusz Ziemiński przedstawił rozważania „O wolności – na marginesie „Placu Wolności” Krzysztofa Derdowskiego”. Zajął się ostatnią opublikowaną powieścią Krzysztofa Derdowskiego, „Plac Wolności”. Zawiera ona „odwróconą myśl Kanta”. Bohaterów utworu nie otacza więc niebo gwiaździste, ale bezsens. To odczucie, a nawet przekonanie, posiada niestety wartość ponadczasową. Postacie powieści, życiowi straceńcy, spotykający się na Placu Wolności w Bydgoszczy, tworzą zamkniętą społeczność. Jest ich wielu, tak różnych, skupionych w jednym miejscu, podobnie jak w dramacie „Kosmos” Witolda Gombrowicza. Ich losy, charakterystyki, nakreślone czasem bardzo syntetycznie, przemawiają życiową prawdą i siłą. Rozpacz, główny rys ich egzystencji, przekracza obszar pojęcia lokalności. Bydgoski plac staje się miejscem uniwersalnym, bo cierpienie jest doświadczeniem wszystkich ludzi. Stąd skojarzenia z „siłą lokalności”, którą odnajdujemy w utworach Turgieniewa, Bunina, Reymonta czy Singera. Bohaterowie Derdowskiego poszukują sensu życia, a znajdują zmagania, ciemność i śmierć. To nowe „stracone pokolenie”, idąc za świetnym określeniem Faulknera. Najpierw nie dostosowane do absurdów komunizmu, a potem nieodnajdujące się, w zapoczątkowanych w latach 90. XX wieku, ekonomicznych przemianach. W nowych zasadach „wolnego rynku” i bezwzględnego kapitalizmu. Ziemiński zwrócił uwagę, że bywalcy „Placu Wolności” żyją życiem, które sami wymyślają. O takim właśnie życiu marzą, takie sobie wyobrażają. Wszyscy, cały czas, opowiadają sobie wzajemnie swoje życie. Nie wiadomo, co w tej opowieści jest prawdziwe. Tak więc, na podobieństwo eposu „Sto lat samotności” Marqueza, także ich życie okazuje się być opowieścią, która jest bardzo realna. Wygląda na to, że autor „Placu Wolności” prowadzi z czytelnikiem intelektualną grę. Czy w ogóle bohaterowie Derdowskiego są prawdziwi? Jak odróżnić prawdę od zmyślenia, gdy wszystko przedstawione zostało na tym samym poziomie realności i względności? Postacie z „Placu Wolności” tworzą wspólnie wielowątkową opowieść, przeżywają ją i w niej istnieją. Ona stanowi antidotum na otaczającą ich rzeczywistość. Jest drogą ucieczki od prawdy o swoim życiu i sobie samym. To ludzie samotni i wyalienowani. Są „wolni od wszystkiego”, bo pozostawieni na marginesie społeczeństwa. Nie znają żadnych ograniczeń, ponieważ nie czują obecności „wielkiego kreatora w Kosmosie”. Opowieść więc staje się najwyższą wartością. Jest plastrem na „ropiejącą ranę życia” – jak to określa autor powieści. To sama opowieść w końcu staje się ich życiem.
W kontekście interpretacji, jakiej dokonał Ireneusz Ziemiński, jakże względna stała się wartość prawdy. Nagle wydała się czymś małym i słabym wobec siły powieściowej narracji, którą budują bohaterowie Derdowskiego. A czym jest wolność, ironicznie wpisana w nazwę Placu, na którym spotykają się ludzie wolni od sukcesu, normalnego życia, więzi społecznych, a często i własnego miejsca na ziemi? A jednocześnie – i jest to wyjątkowe – ocalają oni własne człowieczeństwo. Dzięki wrażliwości, wyższym, metafizycznym pragnieniom i wyobraźni, przez co porównani zostają do postaci z opowiadań Stachury. A czym, okazuje się być, sama opowieść? Jawi się, jako najwyższa formą poznania i zrozumienia własnej egzystencji.
Dariusz Nowacki w wystąpieniu „Zwykłe opowieści niezwykłe. O dylogii Krzysztofa Derdowskiego”, paralelnie przyjrzał się dwóm minipowieściom: „Plac Wolności” i „Uciekinierzy” umieszczonym w tomie „Plac Wolności”. Zauważył, że bohaterowie obydwu są w podobnym wieku, pokrewni sobie pod względem emocjonalno-duchowym, akcja utworów dzieje się w tych samych miejscach, a forma wypowiedzi przypomina osobiste sprawozdanie z życia, prawie spowiedź. Narratorzy zadają sobie to samo pytanie: „Jak i po co żyć?” Nowacki najpierw zajął się postaciami z „Placu Wolności”. Przedstawił dokładnie psychologiczne komplikacje w relacjach międzyludzkich, wewnętrzną siatkę powiązań, „kopie zachowań”, wynikające z podobnych obciążeń emocjonalnych, opartych – jak to ujął – na seksie, miłości i przemocy. W takiej atmosferze, sytuacją wyjątkową jest śniadanie wielkanocne, przypominające zdarzenie o charakterze ekspiacyjnym. Prelegent zastanawiał się, jakie jest znaczenie tej sceny. Jak daleko można ją interpretować. I wtedy mogła pojawić się myśl, czy może nie jest rodzaj prowokacji i kolejnej gry z czytelnikiem. Inna jest w charakterze powieść „Uciekinierzy”, która poprzez symbolikę i alegoryczność scen, w połączeniu z łagodną ironią, a także fantazją, przypomina opowiadania Hrabala. Tytułowa ucieczka jawi się tu jako zasada. Jest ucieczką od życia, dziedziczoną z ojca na syna. Ciekawe było wpisanie obu utworów Derdowskiego w kontekst współczesnej polskiej literatury, twórców średniego i młodego pokolenia, takich jak na przykład Masłowska.
Komentarzem do wykładu stały się krótkie rozważania nad formą obu powieści. Są niewielkie. A jednocześnie, wyróżnia je wielość zdarzeń i osób oraz nasycona synteza ich charakterystyki. Zwraca uwagę, wartość i siła krótkich dialogów, znaczenie wielokropków. Dwie niewielkie powieści, które zasługują jednak na wypowiedzenie wielu słów. A skąd taka forma? Czy nie jest to wpływ poezji, od której zaczynał swoją twórczą drogę Krzysztof Derdowski? A może uprawianej aktywnie i przez lata, a także skłaniającej do syntezy i myślowego skrótu – publicystyki. Czy to w ogóle są powieści?
Kwestią fikcji, a raczej jej nadmiaru – jak sam uznał – zajął się w prezentacji „Zachłanny na pisanie... Fikcja w prozie Krzysztofa Derdowskiego (1957–2017)”, Stefan Pastuszewski. Stwierdził, że autor opowiadań i powieści „Naga” wyraziście czerpie z życia, ale nie przenosi zaobserwowanych realiów, wiernie, do swoich utworów. Przeciwnie, swobodnie przetwarza autentyczne zdarzenia na literacką fikcję. „Ucieka ze świata”, ulegając „duchowi poezji”. W rzeczywistości, nie tak więc wyglądają pewne sytuacje, opisane przez Derdowskiego. Tu, jako przykład, przytoczył opis przesłuchania w siedzibie Służby Bezpieczeństwa, z powieści „Robal”. Równocześnie, Pastuszewski powiedział, że bohaterowie Derdowskiego są bardzo skupieni na sobie. Ciągle „borykają się sami ze sobą”. I to do tego stopnia, że nie są w stanie nawiązywać bliskich relacji z innymi. Zwrócił także uwagę, na obecną w utworach „poetykę reportażu” i przekonującą czytelnika wartość szczegółów. Rozumiem więc, że psychologia postaci, fakty i zaobserwowane skrawki rzeczywistości, mogą jednak przemawiać za prawdziwością i komunikatywnością tej prozy?
Grzegorz J. Grzmot-Bilski skupił się na temacie „Próba nocy. Krzysztofa Derdowskiego paraboliczne opowiadania: „Plac Wolności” i „Uciekinierzy”, i dowodził, że w późnych utworach Derdowskiego „obecne są implikacje filozoficzne i mistyczne”. Prelegent rozwijał zagadnienia „nocy zmysłów” i „ciemnej nocy ducha”, w oparciu o pisma hiszpańskich, XVI-wiecznych reformatorów zakonów karmelickich oraz mistyków, czyli Św. Teresy z Avili i Św. Jana od Krzyża. Określił obydwa stany duchowe, eksponując właściwe dla nich odczucia:głębokiego osamotnienia, „rzucenia człowieka w świat” i „wycofania się Boga”. Zauważył, że podobna atmosfera, bolesnego wyalienowania i wrażenia ciemności, obecna jest w utworach Dostojewskiego, Kafki, Camusa, Becketta i Kundery. Ich także dobrze znał i cenił Derdowski. Właśnie taka aura przenika również współczesną cywilizację. Grzmot-Bilski stwierdził, że bohaterowie Krzysztofa Derdowskiego mają swoją „głębię moralną” i „tajemnicę duszy”. Popatrzył na jego postacie z punktu widzenia teorii Freuda i pojęcia libido, które to popycha ich w stronę intensywności życia, pewnego rodzaju zachłanności, „chęci przeżycia wszystkiego”. Przekraczają więc kolejne, cielesno-emocjonalne granice, pogrążając się w nocy zmysłów i zmierzając ku ciemnej nocy ducha. Wchodząc w obszar całkowitego, wewnętrznego odosobnienia. Autor wystąpienia, idąc za fascynacjami Derdowskiego, który czytał pisma hiszpańskich mistyków i poezję metafizyczną, ukazał w dużym myślowym skrócie, drogę od pożądania świata, poprzez narastającą w cierpieniu rezygnację z życia, i otwierającą się wtedy możliwość wyłącznego pożądania Boga. Zjednoczenia z nim. Przez ciemność do światła.
Po odniesieniu się do twórczości prozatorskiej Krzysztofa Derdowskiego, a więc powieści i opowiadań, przyszedł czas na jego dokonania, jako dramaturga. Temat ten podjęli, Jarosław Jakubowski i Bartłomiej Siwiec. Najpierw więc, osobno, jednoaktówki „Rzecznik” i „W Szwecji” opublikowano w renomowanym czasopiśmie „Dialog”, a następnie, w roku 2004, przedstawiono je w tomie pt. „Zawsze”, w wydawnictwie „Margrafsen”. Sztuki Derdowskiego prezentowano w formie performatywnego czytania na scenach: Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, Teatru Współczesnego we Wrocławiu i Teatru Nowego w Poznaniu. Sztuka „Strach” natomiast przedstawiona została w Bydgoszczy, w Galerii Autorskiej Jana Kaji i Jacka Solińskiego, przez studentów Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego, w reżyserii Mieczysława Franaszka. Niestety, dramaty te nigdy w pełni nie zaistniały na żadnej scenie teatralnej. Obaj prelegenci przypomnieli tekst krytyczny prof. Przemysława Czaplińskiego „Niedobre dramaty”, poświęcony twórczości Derdowskiego, sami również szukając ważnych powiązań treściowo – formalnych w historii dramatu. Dzięki temu jego utwory pojawiły się w kontekście polskiej i europejskiej dramaturgii, a więc twórczości Mrożka, Różewicza i „nowych brutalistów”. Zwrócili też uwagę na bardzo pesymistyczny wydźwięk tych sztuk. Świat wokół bohaterów Derdowskiego jest prawie oczyszczony z uczucia empatii. Epicentrum zdarzeń stanowią kobiety, pieniądze i władza. Rzeczywistość jest okrutna, wręcz bezwzględna, a ludzie – zdominowani przez własne słabości, alkohol i inne uzależnienia. „Dobro przegrywa ze złem” – jak wyraziście skonstatował Jarosław Jakubowski.
Poza ogólną charakterystyką dramatów, co stanowiło część wspólną obu wypowiedzi, każda z nich posiadała własny ton i skupiona była na innym literackim zagadnieniu. Bartłomiej Siwiec w wystąpieniu „Sven, życie jest piękne”. Rzecz o dramacie Krzysztofa Derdowskiego „W Szwecji”, omówił sztukę, zainspirowaną pobytem i pracą w Szwecji samego autora. Dokonał analizy kluczowej sceny dramatu, którą jest wypadek, jakiemu ulega jeden z emigrantów. Reakcja dwóch pozostałych i zakończenie tej tragicznej sytuacji, nie pozostawiały wątpliwości. Człowiek jest w stanie – jeśli mogę tak to ująć – wyzwolić się całkowicie z ludzkich uczuć. I to bez poczucia bólu. Tak właśnie odebrałam tę, spokojnie i dość szczegółowo, przeprowadzoną analizę. Okazuje się więc, że „ludzie banalni”, jak nazwał bohaterów dramatu Bartłomiej Siwiec – mogą stać się okrutni. Warto przypomnieć, że podobnie jak w minipowieściach i opowiadaniach, tak i w dramatach, dla Derdowskiego ważna jest psychologia postaci i określenie realiów, w jakich przebiegają zmagania jego bohaterów z życiem i sobą samym. Sztuki te mają więc taki charakter, o jaki sam postulował, zajmując się, nieco później, krytyką teatralną.
A właśnie na tej dziedzinie, w prelekcji: „Krzysztof Derdowski jako człowiek teatru”, skupił się Jarosław Jakubowski. Większość tekstów, poświęconych krytyce teatralnej, Derdowski publikował na Portalu „bydgoszcz24.pl”, w latach 2012–2016. W tym samym czasie aktywnie „śledził” premiery wystawiane w Teatrze Polskim im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy. Wspomnijmy, że dobrze wiedział, co dzieje się we współczesnej literaturze, nie tylko polskiej, ale i europejskiej. Osobno – co i jak przedstawia się na deskach polskich teatrów. Jaki prezentuje się światopogląd i estetykę. Do tych właśnie kwestii odniósł się Jakubowski, mówiąc o wyrazistym, pogłębionym, a także indywidualnym charakterze publicystyki teatralnej autora „Strachu”. „To nie były zwykłe recenzje” – zaznaczył. Zawierały syntetyczną analizę i ocenę pracy reżysera oraz aktorów. Określały formę scenografii, światła i kostiumów. I – co było naturalne dla Krzysztofa Derdowskiego – wzbogacały je różnorodne uwagi historyczne, literackie, socjologiczne i oczywiście – filozoficzne. Były to teksty czytane i niejednokrotnie niecierpliwie oczekiwane. Nie tylko przez środowisko teatralne w Bydgoszczy. Tu warto nadmienić, że Derdowski jako krytyk, obserwował kolejne edycje teatralnego Festiwalu Prapremier, który odbywa się co roku w naszym mieście, a znany i ważny jest dla całego środowiska teatralnego w Polsce. Krzysztof Derdowski był sobą i posiadał określone poglądy. Dał temu wyraz, reagując uzasadnioną, negatywną recenzją na premierowe wystawienie w Teatrze Polskim sztuki „Popiełuszko” oraz gościnną prezentację dramatu „Nasza przemoc, wasza przemoc”, co stało się powodem skandalu w Bydgoszczy, jak i innych miastach. Prelegent przypomniał, że ta wierność sobie i przysłowiowe pójście pod prąd, zaowocowały otrzymaniem od instytucji „wilczego biletu” i zakończeniem współpracy. Krzysztof Derdowski – stwierdził Jarosław Jakubowski – traktował pisarstwo jako „gest etyczny”.
Wypowiedź Ewy Starosty, „Publicystyczne smaki życia Krzyśka Derdowskiego”, mieściła w sobie wiele konkretnych informacji, a zarazem miała charakter bardzo osobisty. Jej nostalgiczny ton związany był z faktem długoletniej znajomości Starosty z Krzysztofem Derdowskim i jego bratem – Mirosławem. To czas szkoły podstawowej, lata nauki w tym samym liceum, a następnie wspólne studia polonistyczne trojga przyjaciół. „Potem nasze drogi krzyżowały się także zawodowo”. Krzysztof Derdowski publikował w ogólnopolskim tygodniku społeczno-kulturalnym „Fakty”, gdzie działem krytyki literackiej zajmowała się Ewa Starosta. Tu został zauważony, jako poeta, przez Krzysztofa Nowickiego – pisarza, dramaturga, poetę i krytyka literackiego, który był redaktorem naczelnym pisma. W latach 90. XX wieku, Starosta i Derdowski wspólnie pracowali w Urzędzie Wojewódzkim w Bydgoszczy, gdzie ona pełniła funkcję rzecznika, a on był szefem zespołu informacyjnego. Dziesięć lat później spotkali się w „Ilustrowanym Kurierze Polskim”, pod redakcją naczelną Derdowskiego. Wtedy Ewa Starosta redagowała dział „Kulisy lokalnej polityki”. W latach 2012–2016 pracowali w redakcji Portalu „bydgoszcz24.pl”. Prelegentka zwróciła uwagę, że Krzysztof Derdowski zajmował się wszystkimi formami publicystyki. Pisał więc notatki prasowe, komentarze, felietony i notki biograficzne, także sprawozdania z różnych zdarzeń, spotkań i konferencji oraz wywiady, opinie, analizy, szkice, eseje i reportaże. Derdowskiego zawsze interesowała szeroka tematyka. A jako człowiek o wszechstronnych zainteresowaniach, w sposób naturalny, wzbogacał swoje teksty myślami i cytatami, które w pełni mogły docenić osoby o zbliżonym horyzoncie intelektualnym. Najlepszym przykładem są cotygodniowe felietony „Smak życia”, publikowane, w latach 1999–2002, w popularnym IKP. Stanowią one wnikliwą, zaprezentowaną „w odcinkach”, polityczno-społeczno-kulturalną analizę przełomowych lat 90. XX wieku w Polsce i na świecie. Ich wymowa i wnioski na przyszłość okazują się zadziwiająco aktualne. Oto przykład: „w felietonie na temat łapówkarstwa (Krzysztof Derdowski) pisze: „ma rację Hannah Arendt – dzisiejsze zło jest obrzydliwie trywialne”. A w 1999 roku, reagując na wydarzenia w Czeczenii, „pisze felieton pt. „Polska już to przeżyła”, gdzie konstatuje „Rosjanie znów kogoś wyzwalają. Rosyjska polityka jest makabryczna i nudna”. Kilkakrotnie posługuje się sformułowaniem „wspólnota podłości”, aby opisać brutalne zmiany w polskiej mentalności i funkcjonowaniu, które zachodzą w tym czasie. Ewa Starosta, przedstawiła Krzysztofa Derdowskiego jako dziennikarza wybitnego, eksponując nie tylko jego intelekt, ale też wrażliwość społeczną oraz etyczną. Ukazała również jego zaangażowanie w działania pierwszych niezależnych mediów w Bydgoszczy.
Kolejnym gatunkiem, którym parał się Krzysztof Derdowski, była poezja. Ogólną charakterystykę liryki młodzieńczej oraz kilka analiz wierszy przedstawiła Hanna Strychalska, w prezentacji „Refleksje o młodzieńczych wierszach Krzysztofa Derdowskiego z tomów „Czasowo nie ma wieczności” i „Cienie i postacie”. Kilka wybranych utworów”. Właściwie poezja była pierwsza, a widząc drogę twórczą Derdowskiego z perspektywy – również ostatnia. Te ostatnie wiersze opublikowano w lipcu 2017 roku w czasopiśmie naukowym „Filo-Sofija”, a 17 sierpnia, tego samego roku, autor nagle zmarł. W młodzieńczych wierszach, Derdowski trafnie opisuje polską rzeczywistość: trudną, siermiężną i zniewoloną. Są to lata 70. i 80. XX wieku, ale zarysowane w taki sposób, że mogą też być obrazem wcześniejszych dziesięcioleci. W tej rzeczywistości – narrator, nieprzypadkowo podobny do Krzysztofa: młody, skomplikowany, nadwrażliwy, zbuntowany i chłonny wiedzy, ale niestroniący także od skrajnych, życiowych doświadczeń. Jest tu również wizerunek kobiety, którą kocha, oraz dom, gdzie wracał i skąd uciekał. Wokół wiele zdarzeń i osób, mających charakter symboliczny, w których opisie widać wyjątkowy zmysł obserwacji młodego poety. W lirykach znajdujemy naturę, pełną przestrzeni i siły, interpretowaną w atmosferze metafizyki. Jest wyobrażenie kosmosu, gdzie autor sytuuje jakąś siłę stwórczą. To miejsce, w którym powstaje ludzkie życie i dokąd powraca. Mocno obecny jest temat zmagań z losem, niepewności i zmienności wszystkiego wokół, oraz przemijania, cierpienia i śmierci. Trafiamy na oryginalnie wyrażone reminiscencje wojenne. Znajdujemy kilka, niezwykle ciekawych i różnych, portretów kobiet. Osobnym, bardzo ważnym wątkiem jest twórczość. Rozważania na ten temat przenikają wiele utworów. Wiersze młodego poety, wykształconego polonisty, wpisują się w nurt poezji tradycyjnej, naznaczonej jednak znajomością awangardy. Uwagę zwraca wielość inspiracji, poza literaturą, a szczególnie poezją, widoczne są motywy z Biblii, mitologii, filozofii, sztuk plastycznych oraz nauki. Tak, bardzo syntetycznie, można określić wiersze zawarte w tomach „Czasowo nie ma wieczności” (1985) oraz „Cienie i postacie” (1986). Dopełnieniem tych ogólnych uwag, niech będzie analiza wiersza „Do Dajmona”, który zawiera, kluczowe dla Derdowskiego, rozważania o własnej twórczości, w atmosferze inspiracji filozoficznych:
„Ofiarowałem ci miłość gdy kusiłeś prawdą. Wydaje się, że to sam autor, tak właśnie parafrazując motyw z „Fausta” Wolfganga Goethego, zwraca się do swego opiekuńczego ducha, Dajmona, który – zgodnie z wierzeniami starożytnych Greków – symbolizował życiowe siły człowieka, wyrażał jego osobowość i miał udział w kształtowaniu losu. Wiersz nie jest prosto rozumianym monologiem, ale raczej fragmentem wyjątkowo szczerego dialogu – z sobą samym. Narrator wyznaje jak bardzo zaufał sile rozumu, wartości wiedzy i jak okazało się to złudne: dzieje kamieni i ludzi zdawało się przeniknę / więc trwałem w skupieniu nad środkiem wszystkich rzeczy. Skupienie – to słowo ważne dla tej poezji. Oznacza natężenie umysłu, a może też, w danej chwili, całego człowieka. Także ukierunkowanie woli. Podporządkowanie życia, a więc większości działań, jak również relacji z ludźmi, jednemu głównemu celowi – własnemu rozwojowi intelektualnemu i twórczości. Poznanie tajemniczej zasady, wewnętrznego porządku. Jeśli w ogóle takie istnieją? Skupienie się na „środku”, jak na pierwocinie istnienia. Ambitna myśl, aby podjąć samodzielną próbę pochwycenia platońskiego rozbłysku idei, w otoczce arystotelesowskiej materii – w doświadczeniu własnego życia. Patrząc jednak, ze stosunkowo krótkiej perspektywy młodego, pełnego siły i żarliwości autora, zastanawiamy się, czy już teraz nie odczuwa on zmęczenia, a nawet goryczy? Czy taka egzystencja nie stała się dla niego powodem do przeżywania udręki, wyalienowania i dramatycznych momentów chaosu? Czy nie jest to po prostu droga donikąd? Derdowski pisze przecież: Odwiodłeś mnie od zwykłości w próżne sedno / obrośnięte drzewami. A równocześnie rodzi się zasadnicze pytanie. Czy dla poety istnieje jakaś inna droga?”
Małgorzata Grajewska w wystąpieniu „Ocalić siebie w sobie. O poezji Krzysztofa Derdowskiego – wiersze pierwsze i ostatnie”, podjęła próbę stworzenia portretu wewnętrznego poety. Na wstępie powiedziała: Jego samego poznałam osobiście dopiero w 2016 roku i jak się niebawem przekonałam, miało to ogromne znaczenie dla moich poetyckich doświadczeń. Przede wszystkim zapamiętałam jego serdeczność. Twórczość Derdowskiego była dla mnie odkryciem, szczególnie poezja: bardzo osobista i autentyczna. Urzekła mnie jego uczciwość wobec siebie i wobec czytelnika. Po czym, łagodnie, z szacunkiem, i wyjątkową delikatnością, odnajdowała w wierszach Derdowskiego znaczące sytuacje i motywy, szukając źródeł jego wyjątkowej wrażliwości na piękno, cierpienie i okrucieństwo świata. Przez moment, w wyobraźni, stanęła więc naprzeciwko chłopca, który spędzając wakacje na wsi, widzi topiącą się w stawie krowę. Życie wokół toczy się, jak gdyby nic się nie działo. A chłopiec, wpatrzony w ginące zwierze, jest skamieniały z przerażenia i bezradny. To tragiczne zdarzenie opisane zostało w późnym wierszu Krzysztofa Derdowskiego „Wiejska sielanka”. Grajewska zastanawiała się do jakiego stopnia mogło ono wpłynąć na psychikę dziecka. Przyczynić się do emocjonalnego ukształtowania dorosłego człowieka. Przywołała motyw ginącego w samotności, prawie niezauważalnie dla świata, Ikara, z obrazu Bruegela. Płynnie rozwinęła wątek odtwarzania przeżyć autora na podstawie lirycznych obrazów. Zgodnie z tym zamysłem, skupiła się najpierw na relacji poety z naturą. Odczuwania jej bliskości i życiodajnej siły. Drugim wątkiem były inspiracje malarstwem w wierszach Krzysztofa Derdowskiego. Eksponowała intensywność tych odczuć. Prelegentka szczególną uwagę poświęciła utworom „O bohaterach”, „Dusza brzozy”, „Objąłem pień starego jesionu”, „Muszę jeszcze iść przez nadnoteckie łąki”, „Widziałem dziś spalonego człowieka”, „Podróż zimowa” i „Zrobiłem sobie ulicę...” Całość prelekcji miała formę liryczną i przeniknięta była jej duchem.
Wypowiedź „Cały własny świat – o twórczości Krzysztofa Derdowskiego”, zamykającą Sympozjum, mocno spinającą je w całość – jak klamrą – przedstawił Marek Kazimierz Siwiec, jej główny inicjator i organizator. Była bardzo syntetyczna i poetycko wyrazista. Konkretna, a zarazem podskórnie emocjonalna, jak wtedy, gdy mówi się o utalentowanym, przedwcześnie zmarłym i najbliższym przyjacielu. Siwiec przedstawił Derdowskiego równocześnie, jako człowieka i twórcę. Była to osobowość mocna, skomplikowana, wrażliwa, zbuntowana i twórcza. Krzysztof Derdowski zadawał ważne pytania. Jak żyć i ocalić własny świat? Jak spełnić się wobec znikomości czasu? „Krzysztof miał w sobie odwagę rozpaczy” – dodał Marek Kazimierz Siwiec. Opowiedział też o pewnej sytuacji z życia, gdy w czasie biesiady Derdowski wzniósł toast „za straszne piękno świata”. To też stało się tytułem wspomnieniowego tekstu Siwca o przyjacielu. Charakteryzując Krzysztofa Derdowskiego, odnosząc się do jego otwartości i intensywności odczuwania oraz rozwijanej w twórczości własnej wizji życia, zwrócił uwagę na dwa wiersze, młodzieńczy, „Wyjść naprzeciw” i późny, „Zrobiłem sobie ulicę...”.Ten ostatni utwór, przytoczony w całości, kończą znamienne słowa: „Do północy będę miał już cały własny świat / i nie wiem czy wrócę stamtąd”
Patrząc z pewnej perspektywy, Sympozjum było pierwszym, ciekawym, zróżnicowanym i dość wnikliwym rozpoznaniem twórczości Krzysztofa Derdowskiego. Przedstawiono wiele faktów oraz pogłębionych interpretacji tekstów. Zza dywagacji literackich, wychylił się człowiek. Pojawiły się też ważne pytania. I może to jest najważniejsze, bo świadczy o sile człowieka i jego artystycznego dorobku. Mocno wybrzmiały prawda i wolność. Rozpacz i brutalność życia. Ale też wrażliwość i piękno ukryte w młodzieńczej poezji. Inteligentna, wszechstronna i umiejętnie zaprawiona erudycją, krytyka teatralna i publicystyka. I wartość pamięci, której szczególnym przejawem było uczestnictwo w tym spotkaniu. A za jej przyczyną, symboliczne przywołanie z innej rzeczywistości. Może usłyszane...
Hanna Strychalska