Styczeń to miesiąc inwentaryzacji. Ich wyniki skłaniają do refleksji. Zaczynamy od tego, co najważniejsze, czyli od kultury.

Fundusze

Miniony rok upłynął pod znakiem starań o doprowadzenie do kilku ważnych inwestycji. O sukcesie może mówić Muzeum Okręgowe im. Leona Wyczółkowskiego, które pozyskało środki na remont i rozbudowę siedziby przy Gdańskiej. Udało się także zdobyć fundusze na rewitalizację Młynów Rothera. Na rozbudowę oraz modernizację gmachu Filharmonii Pomorskiej i czwarty krąg Opery Nova przyjdzie nam jednak  poczekać. W budżecie województwa przeznaczono na ten cel skromne środki, co pozwoli jedynie na „rozpoczęcie przygotowań”.

Koryfeusz

Najbardziej nas jednak zawsze interesuje działalność MCK, czyli tej samorządowej instytucji kultury, która, używając wojskowej terminologii, znajduje się na pierwszej linii frontu. Jak  bowiem twierdzi jej szefowa, MCK co roku organizuje lub współorganizuje blisko dwa tysiące wydarzeń w mieście. 

Instytucja ta pełni też inne ważne społecznie role. Przede wszystkim uczestniczy w tworzeniu  strategii rozwoju miasta do roku 2030. Wkład dyrektor Marzeny Matowskiej podczas dyskusji tej sprawę poświęconej był znaczący. - To miasto, na które patrzymy strategicznie, musi być miastem idei, czyli tego, co może nas połączyć, wspólnego celu, ale sformułowanego szeroko, takiego, w którym się w taki jakiś zdemokratyzowany sposób pomieścimy - oświadczyła szefowa Miejskiego Centrum Kultury.

Ten cel realizuje ona zresztą na bieżąco. Dlatego redagowanie BIK-u powierzyła Michałowi Tabaczyńskiemu, który w demokratyczny sposób rozdziela łamy informatora na wszystkie kulturalne wydarzenia w mieście, pomijając, co oczywiste, wszystko, co pachnie „ciemnogrodem”, czyli wykazuje jakiekolwiek związki z tradycyjnymi wartościami.

Arystokracja

Coraz mniejsze znajduje, niestety, oparcie w Obywatelskiej Radzie Kultury, gdyż  jej szefowi demokratyczne metody przestały odpowiadać. Podczas dyskusji na temat strategii rozwoju miasta do 2030 roku Grzegorz Kaczmarek oświadczył, że społeczeństwo jest pod każdym względem słabo wyedukowane, więc pytanie niekompetentnych ludzi o wizję kulturalnego miasta to  kompletne nieporozumienie.  - Czy mamy narzucić im tę wizję? Niestety tak. Dosyć bezczelnie na koniec powiem: tak, w tym gronie musimy wziąć na siebie ten obowiązek, że stanowimy arystokrację, nie elitę, arystokrację, tych najlepszych – stwierdził dr Kaczmarek.

Demokracja

Wiesławowi Karpusiewiczowi, który był wcześniej prawą ręką przewodniczącego Obywatelskiej Rady Kultury, najprawdopodobniej ta antydemokratyczna koncepcja w ogóle nie odpowiada, bo zaangażował się w wspieranie organizacji  spotkań KOD-u, które są nazywane przez ich uczestników wielkim świętem demokracji w Polsce.

I ta linia znalazła uznanie w oczach dyrektor Marzeny Matowskiej. Na początku grudnia 2017 roku podlegająca MCK-owi Galeria Wspólna zorganizowała spotkanie z prof. Janem Hartmanem,  aktywnym działaczem Komitetu Obrony Demokracji z Krakowa. (Tak na marginesie, do dzisiaj rzecznik MCK nie odpowiedział na zadane przez nas kilka tygodni temu pytanie, z jakimi kosztami wiązało się zaproszenie do Bydgoszczy filozofa z UJ.) 

Z jego pobytu w naszym mieście skorzystały  z pewnością osoby, które spotykały się pod pomnikiem Kazimierza Wielkiego, żeby bronić wolnych sądów w Polsce. Kilkudziesięciu uczestników pikiety cierpliwie czekało, aż prof. Hartman skończy swoje spotkanie w galerii przy Batorego i podejdzie do nich, żeby dodać im otuchy. Nie zawiedli się. Filozof pojawił się pod pomnikiem Kazimierza Wielkiego i przemówił.  - To, że wam się jeszcze chce protestować w obronie demokracji, jest piękne i chwalebne. Wasza obecność tutaj to ziarno, które później wzejdzie i zakwitnie – zapewniał protestujących bydgoszczan prof. Hartman.

Warto podkreślić, że ziarno zostało w minionym roku zasiane dzięki środkom na działalność kulturalną, które z ratusza otrzymuje MCK. Czekamy teraz na plony.