Dziennikarze mieli kilka minut na zadawanie pytań. – Trzon naszej polityki gospodarczej to oszczędzanie, żeby móc inwestować w inwestycje infrastrukturalne, właśnie żeby przedsiębiorcy mogli tworzyć miejsca pracy ? krótko wyjaśnił były wicepremier i minister finansów linię polityczną swojej partii.
Jacek Rostowski zapytany o ZIT wyraził swoje zaabsorbowanie lokalnym sporem – Wiele godzin spędziłem, aby znaleźć wyjście z tej sytuacji. Musimy odtworzyć to zaufanie między tymi stronami, żeby mogli współpracować. Bo to jest kluczowe. Inaczej tych pieniędzy nie będzie.
Następnie były minister finansów, otoczony dziennikarzami i lokalnymi działaczami, ruszył ulicą Gdańską wyposażony w listę poparcia dla kandydatów PO do eurowyborów. Niektórzy zaczepiani przechodnie byli nastawieni jednoznacznie negatywnie ? Ja znam te numery. Na was nie zagłosuję. Były też jednak osoby, które swój podpis pod listą złożyły.
W ciągu pierwszych kilkunastu minut żaden z przechodniów o ?problem z Bydgoszczem? nie zapytał. Na internetowych forach krytyka przychodzi nam łatwiej. Bydgoszczanie byli raczej zawstydzeni spotkaniem na ulicach swojego miasta człowieka ze szczytów władzy. Śmielsze do rozmów były osoby, które listę poparcia podpisały.
——————-
Nie budzi wątpliwości pewność siebie polityka znad Tamizy, a może niebawem także znad Brdy. W działalności publicznej te cechy są potrzebne tak jak cierpliwość nauczycielowi. Skądinąd wiemy, że dług publiczny nigdy nie był tak wysoki jak dziś. Platforma Obywatelska chwali się, że jest to ?piąty najniższy w Europie wzrost długu w stosunku do PKB?. Z tego wynika, że wspomniane przez Jacka Rostowskiego oszczędzanie, to wzrost zadłużenia, ale wolniejszy niż w innych krajach. Czy to, że inni zadłużają się szybciej niż Polska oznacza, że podążając tą samą drogą postępujemy słusznie?
Obecnie, według dlugpubliczny.org.pl, polskie zobowiązania wynoszą 971 miliardów w wersji oficjalnej. Wersja nieoficjalna, uwzględniająca ukryte zadłużenie emerytalne i samorządowe, jest ponad trzy razy większa. Na jednego obywatela Polski jest to ponad 26 tysięcy złotych albo ponad 82 tysiące zależnie od wersji.
Jedna z przechodzących kobiet podniesionym głosem broniła się ? Nie, nie, broń Boże. A inny bez Bożej pomocy wyjawił: ? Ojej, jak ja tej Platformy nie lubię. Jeden z działaczy odpowiedział: ? Ma Pan takie prawo. Jednak o podpisy politycy PO z pewnością martwić się nie muszą. Dwie godziny później stolika Platformy na placu Wolności już nie było.
Arkadiusz Jarzecki