Coś jest jednak na rzeczy skoro także prezydent RP skierował do Sejmu projekt poprawek Kodeksu Wyborczego. Jest więc umiarkowana nadzieja, że koalicja PO-PSL nie odrzuci od razu sposobów ucywilizowania głosowania i zapobiegania mówiąc eufemistycznie możliwym nieprawidłowościom, a wprost mówiąc fałszowania wyborów. ?Wypaczanie?, poprawianie woli wyborców jest bowiem możliwe. O tym się rozmawia, plotkuje. Jak sfałszować wybory? Poniżej, broń Boże, to nie instrukcja czy poradnik. To tylko wskazanie, że możliwości są. Po co? A no dla zwrócenia uwagi na problem, którego niby nie ma.
Czy aby na pewno zawsze przed rozpoczęciem głosowania sprawdza się, czy urny są puste. To, że oplombowano je, czyli oklejono paskami papieru w dniu poprzedzającym wybory, nie oznacza nic. Papierową opaskę da się łatwo zerwać i na nowo przykleić. Podczas ostatnich wyborów samorządowych w jednej z bydgoskich komisji w urnie znalazło się więcej o 10 wypełnionych kart do głosowania na prezydenta niż ich wydano. (Zauważył to na szczęście mąż zaufania.) Skleiły się? Aż dziesięć? Któryś z członków komisji zapomniał poprosić o podpis głosującego? Tyle tylko, że karty do głosowania na radnych i na prezydenta wydawane są jednocześnie. Ilość kart do głosowania na radnych wrzuconych do urny była równa ilości kart wydanych. Cud? Cud w urnie.
Sposób pierwszy wyborczej ?korekty? ? pracochłonny: ?przygotowani? członkowie komisji wyborczej w dużym obwodzie wrzucają do urny przed otwarciem lokalu wyborczego np. 50-100 wypełnionych odpowiednio kart. W ciągu dnia sukcesywnie w czasie nieobecności wyborców i kolegów – członków komisji (toaleta, obiad etc) dorabiają odpowiednią ilość podpisów poświadczających odbiór karty do głosowania.
Przeciwdziałanie: przezroczyste urny, kamery internetowe cały czas włączone pokazujące na żywo procedurę głosowania łącznie z liczeniem głosów, a może także wpisywanie obok podpisu kwitującego odbiór karty do głosowania numeru dowodu osobistego osoby uprawnionej.
Sposób drugi – mniej skomplikowany. Liczenie głosów. Na ogół po wysypaniu ?głosów? z urny członkowie komisji biorą pliki kart i dzielą je na kupki według nazwisk. W tym odkładają też karty na kupkę głosów nieważnych. Potem liczą i podają wyniki osobie prowadzącej protokół: Kowalski ? tyle a tyle, Lewandowski tyle a tyle itd. Wszyscy członkowie komisji się spieszą i nikt raczej nie sprawdza prawidłowości rozłożenia kart na przypisane poszczególnym kandydatom stosy. Tak więc można na ?kupkę? Lewandowskiego podłożyć głosy Kowalskiego lub zaliczyć je do nieważnych. W przypadku kontroli – mało prawdopodobnej – można przecież powiedzieć: ojej!, omyliłem się.
Przeciwdziałanie: przy przekazywaniu wyników karta po karcie powinny być pokazywane wszystkim członkom komisji, a głosy nieważne opisane z podaniem powodu nieważności. Do tego kamera internetowa przekazująca na żywo obraz liczenia. Przedłuży to wybory? Pracę komisji może o kilkadziesiąt minut tak. Ale zniknęłaby możliwość ?korygowania? woli wyborców i dyskusje nad uczciwością wyborczej procedury.
Karty do głosowania trafiają do Miejskiej Komisji Wyborczej. W workach. Raczej się tam nie zdarza przeliczanie głosów i sprawdzanie w ten sposób wyników podanych przez komisje z poszczególnych obwodów. Ciekawy jestem, czy zmieniłyby się wyniki wyborów w Bydgoszczy, gdyby przeliczyć ponownie karty do głosowania i ilość oddanych głosów.
I jeszcze jedno. Kart do głosowania drukuje się tyle, ile jest osób uprawnionych do udziału w wyborach w danej gminie plus 10 %. Czy ktoś przelicza i ustala liczbę zwracanych przez poszczególne komisje niewykorzystanych kart? Czy tylko przyjmuje się zapisane w protokole oświadczenie?
Pora, aby wyborcze procedury były jasne, by nie dawały nawet cienia możliwości ?korekt? woli głosujących. Jak zachęcić posłów i senatorów, aby zdążyli z poprawkami Kodeksu wyborczego przed tegorocznymi wyborami?