27 kwietnia br. 17-letni mężczyzna dokonał napadu na bank przy ul. Curie-Skłodowskiej. Napastnik pistoletem hukowym sterroryzował pracownice placówki i wymusił od nich wydanie pieniędzy. Po otrzymaniu gotówki uciekł. Dzięki informacjom przekazanym przez przypadkowych świadków policjanci jeszcze w trakcie ucieczki z miejsca napadu, w Przysieku pod Toruniem, zatrzymali podejrzanego o dokonanie rabunku.
Dzisiaj, szef kujawsko-pomorskich policjantów insp. Krzysztof Zgłobicki uhonorował dwóch mieszkańców Bydgoszczy za obywatelską postawę oraz informacje, które pozwoliły na szybkie zatrzymanie napastnika oraz odzyskanie pieniędzy. Świadek napadu Marek Rupiewicz i taksówkarz Piotr Kęcik otrzymali Medal ?Pomagajmy sobie wzajemnie?. W imieniu prezydenta Bydgoszczy odwagi obu bydgoszczanom pogratulował i podziękowania złożyli Michał Sztybel, pełniący obowiązki dyrektora w Urzędzie Miasta oraz przedstawiciele Banku PKO BP.
Pan Marek Ruszkiewicz szczegółowo opisał swoją rolę w ujęciu sprawcy napadu. – W tym dniu byłem w czytelni miejskiej. W pewnym momencie pani obsługująca wbiegła do pomieszczenia czytelni i mówi: jest napad na placówkę, proszę się nie ruszać i nie wychodzić. Ja tej pani nie posłuchałem, wstałem od biurka i wyszedłem w kierunku tej ajencji, a tam sprawca już wychodził. Miał taką bawełniana torbę w lewej ręce. Spojrzał taki wzrokiem od tyłu na mnie. No i wyszedł, a ja pobiegłem za nim – opisywał dramatyczne chwile tuż po napadzie. – On szybko się oddalał i dystans między mną a nim się powiększał. W połowie drogi, ściągnął kominiarkę i schował do kieszeni. Przy bloku Mazurska 4 czekała już taksówka. Z korporacji 191-91 – powiedział. Pan Marek dodał, że nie wahał się z powiadomieniem o zdarzeniu policji. – Jak wróciłem, przyjechali policjanci. Wszystko przekazałem, jak wyglądał, jaka korporacja, jaka marka samochodu. Nie można obojętnie przechodzić obok tego, bo ja mogę za tydzień, czy miesiąc być ofiarą tego napastnika – uzasadnił swoją interwencję.
Relacja taksówkarza, pana Piotra Kęcika była jeszcze bardziej sensacyjna. – Jak byłem na moście fordońskim, dostałem informację z bazy, że za chwilę będzie się ze mną kontaktować policja. Zadzwonił policjant i kazał odpowiadać na pytania “tak” lub “nie” – opisywał przebieg wydarzeń. – Pasażer zdecydował się na postój w Przysieku, na stacji paliw. Zanim stanęliśmy, zapytał się mnie, czy coś do jedzenia, czy picia. Zachowywał się naprawdę tak, że nie powiedziałbym, że przed chwilą okradł placówkę bankową. Niesamowicie opanowany. Stanęliśmy przy stacji paliw. Zauważyłem, że od jakiegoś czasu jechała za mną czarna vectra, prawdopodobnie policyjna. Łatwo rozpoznać te samochody, bardzo są solidne – dzielił się swoimi spostrzeżeniami. Akcję policjantów opisał beznamiętnie: – Panowie wjechali na stację. Otworzyli mi drzwi, zostałem skuty kajdankami, bo nie wiadomo, czy udział, czy współudział. Dopiero później panowie policjanci doszli do wniosku, że jestem świadkiem, a nie współsprawcą w tym napadzie. Pasażer zaczął uciekać. Za stacją paliw został złapany. A ja na miejscu składałem wielogodzinne wyjaśnienia. Telefony odzyskałem po kilku dniach.
Pan Piotr Kęcik wcale nie uważa, że znakomicie współpracował z policją w ujęciu bandyty. – Wykonywałem swoją pracę. Nie robiłem nic szczególnego – wyjaśnił skromnie. Na uwagę, że jest doświadczonym taksówkarzem i musiał mieć nerwy ze stali, gdy dzwonił do niego policjant, odpowiedział: – Pracuję w zawodzie od 1 kwietnia 2015! Praca taksówkarza jest bardzo ciekawa. Jeżdżę głównie w nocy. Nocami jest bezpieczniej.