Dowiedzieliśmy się, jakie są podejmowane kroki, by ograniczyć zjawisko „lewych” zwolnień lekarskich.
- W całym 2017 roku bydgoski oddział ZUS przeprowadził blisko 14,6 tys. kontroli osób posiadających zaświadczenie o czasowej niezdolności do pracy. Liczba zaświadczeń lekarskich w 2017 roku za ubezpieczonych w bydgoskim oddziale ZUS to 582,3 tys. - poinformowała nas Krystyna Michałek, regionalny rzecznik ZUS.
To oznacza, że lekarze wypisali ponad pół miliona L-4 w minionym roku. Oczywiście, nie tylko w Bydgoszczy. Bydgoskiemu oddziałowi ZUS podlegają inspektoraty w Bydgoszczy, Inowrocławiu, Nakle, Świeciu, Tucholi i Żninie oraz Biuro Terenowe w Sępólnie Krajeńskim. Pani rzecznik dysponuje jedynie danymi sumarycznymi.
Czy wśród osób przebywających na zwolnieniu lekarskim byli symulanci? - Zgodnie z ustawowymi uprawnieniami, Zakład Ubezpieczeń Społecznych prowadzi kontrole zarówno pod kątem prawidłowości orzekania o czasowej niezdolności do pracy, jak i prawidłowości wykorzystania zwolnień lekarskich – przypomina zapisy ustawy regionalna rzeczniczka ZUS.
Zamiast leżeć podróżują albo remontują
Przy drugim typie kontroli pracownicy ZUS sprawdzają, czy chory, który przebywa na zwolnieniu, wykorzystuje je zgodnie z zaleceniami lekarza, czy też zachowuje się w sposób, który mógłby wydłużyć powrót do zdrowia.
- Przy zaleceniu lekarskim „chory powinien leżeć” – nie zastano ubezpieczonego w domu, a w ramach wyjaśnienia napisał, że wybrał się do kolegi w odwiedziny – opisuje jedną z takich sytuacji Krystyna Michałek. Ciekawych przykładów podała nam więcej. Jeden z chorych faktycznie leżał, ale nie w łóżku tylko w warsztacie samochodowym. Pod autem klienta.
Wielu chorych wykorzystuje zwolnienie do przeprowadzenia remontu mieszkania. Inni korzystają z L-4, żeby odwiedzić rodzinę, mieszkającą na drugim końcu Polski. Jedna z kontrolowanych osób spędziła zwolnienie, wyjeżdżając na dwa tygodnie na wczasy do Egiptu, gdyż jak twierdziła, lekarz zalecił jej zmianę otoczenia (lekarz tego nie potwierdził).
Zabawnie brzmiało wyjaśnienie mężczyzny ze złamanym podudziem, którego kontrolerzy ZUS nie zastali w domu. W ramach wyjaśnienia napisał, że udał się z rodziną na zakupy, gdyż jako jedyny z rodziny posiada prawo jazdy. Inny ubezpieczony wziął udział w maratonie, gdyż lekarz napisał na L-4, że może chodzić.
Pracodawcy korzystają z Internetu
Dużo cennych informacji dostarczają ZUS-wi firmy zatrudniające chorującą osobę. Przysyłają na przykład zdjęcia, które znajdują się na portalach społecznościowych. Widać na nich, że w ramach L-4 pracownik uczestniczy na przykład w meczu piłki nożnej w roli zawodnika albo w wycieczce krajoznawczej. Z internetowej strony jakiegoś klubu można się natomiast dowiedzieć, jak spędza czas obłożnie chora pracownica. Widać ją na zdjęciu z zabawy dyskotekowej, która miała miejsce w klubie poprzedniej nocy. Po otrzymaniu takich zgłoszeń ZUS domaga się wyjaśnień od ubezpieczonego.
- W konsekwencji kontroli wydano 941 decyzji wstrzymujących dalszą wypłatę zasiłków chorobowych. Kwota wstrzymanych z tego tytułu wypłat wyniosła ponad 694 tys. zł – ustaliła Krystyna Michałek (chodzi o rok 2017).
A jak się tropi „lewe” zwolnienia?
Zakład Ubezpieczeń Społecznych prowadzi również kontrole pod kątem prawidłowości orzekania o czasowej niezdolności do pracy. - Lekarze orzecznicy ZUS weryfikują w trakcie badania, czy osoba na zwolnieniu lekarskim nadal jest chora. Jeżeli uznają dana osobę za zdrową, skracają okres obowiązywania zwolnienia – informuje regionalna rzeczniczka ZUS. Jak widać, kontrolerzy nie zajmują się tym, czy L-4 w ogóle powinno zostać wystawione. I to ma się zmienić.
Mateusz Morawiecki, kiedy odpowiadał za finanse państwa, zaczął skutecznie zwalczać wyłudzenia podatku VAT. Teraz rząd, którym kieruje, zabiera się za „lewe” zwolnienia lekarskie, gdyż stanowią one spore obciążenie dla ZUS-u. Pierwszy krok już został zrobiony. Do końca czerwca br. mają zniknąć papierowe zwolnienia lekarskie. Od lipca lekarz będzie mógł wystawić pacjentowi L-4 tylko w formie elektronicznej.
Nowe możliwości
Oficjalny cel tej zmiany to ułatwienie życia chorującemu. Nie musi zanosić zwolnienia do zakładu pracy. Ale prawdziwe powody są inne. Wprowadzone zmiany mają na celu ukrócić proceder nadużywania zwolnień lekarskich przez pracowników. Dotychczas przepisy dopuszczały dostarczenie zwolnienia lekarskiego w ciągu 7 dni od wystawienia, co wykluczało szansę skontrolowania osób będących na krótkotrwałym zwolnieniu. Drogą elektroniczną ZUS będzie powiadomiony o wystawieniu L-4 tego samego dnia. Dzięki temu zwiększy się skuteczność kontroli prawidłowości wykorzystania zwolnień lekarskich.
Ważnym powodem wprowadzenia zmian jest walka z korupcją. Chodzi o namierzenie lekarzy, którzy wystawiają L-4 w zamian za gratyfikację. Jak udało nam się ustalić, w nowo otwartym Centrum Symulacji Medycznych przy Kurpińskiego 19 powstaje specjalna komórka, której zadaniem będzie weryfikowanie zwolnień lekarskich.
Dzięki specjalnemu programowi komputerowemu z listy zwolnień wychwytywani będą lekarze wystawiający największą liczbę L-4, a następnie wyspecjalizowane w tym zakresie osoby zajmą się analizą tych zwolnień. Inny program wyłowi pracowników przebywających na długotrwałym zwolnieniu lekarskim, by można było sprawdzić, czy z jakichś względów nie chcą aktualnie pojawiać się w miejscu pracy.
Wkrótce będzie też możliwe stwierdzenia, czy nie ma korelacji miedzy datami zwolnień lekarskich a terminami przesłuchań w sądzie bądź w prokuraturze tych osób, które zostały przez lekarza uznane za chore.
Do sprawy wrócimy.
------------
Informacja, że w nowo otwartym Centrum Symulacji Medycznych przy Kurpińskiego 19 powstaje specjalna komórka, której zadaniem będzie weryfikowanie zwolnień lekarskich, to był oczywiście żart primaaprilisowy.