Kaja i ucho igielne
Twarze ? maski, teatralne gesty i pozy, komicznie wytrzeszczone oczy ? wyłaniające się z niebytu postacie sylfów i demonów dominowały na wczesnych, z połowy lat siedemdziesiątych, płótnach Jana Kaji. Obrazy zdradzały zafascynowanie ich autora nadrealizmem, szokowały baśniowością, niejednoznacznością symboliki. ?Pasterz snów? (1976), ?Bezmiar (1979), ?Rozwiany? (1979), ?Wietrzny koncert? (1980) czy ?Bezwietrzna noc? (1980), to właśnie cykl symbolicznych portretów, do których pozowały artyście duchy powietrza. Z wszystkich żywiołów ten właśnie wydaje się najbardziej absorbować uwagę malarza. Ale też fantastyczne byty zamieszkujące wietrzne przestrzenie są szczególnie wdzięcznymi obiektami malarskimi ? mają ?wrodzone? zamiłowanie do aktorstwa i posiadają naturalne zdolności mimetyczne. Wystarczy posłuchać obywającego się bez instrumentów ?Wietrznego koncertu?, albo przyjrzeć się uważnie mowie dłoni na płótnie zatytułowanym ?Nie ma? (1975).

Właśnie ? ?ręka? pojawia się na większości prac J. Kaji. Ręce są uczepione rzeczywistości. Trzymają w karbach wyobraźnię, tę ? jak chce Pascal ? ?nauczycielkę błędu i fałszu?. Ręka może uzdrawiać i mordować, błogosławić i niszczyć. Palec może wskazać winnego, ale też jeden ruch ręki może puścić winy w niepamięć. W językach semickich to samo słowo oznacza ?rękę? i ?moc?. Ręce, które maluje J. Kaja są silne, żylaste, z grubymi obręczami stawów, mocnymi paznokciami. Są to ręce nawykłe do pracy i walki. Na ?Wezwaniu?, płótnie z 1990 r., człowiek wołany przez głos z niebios, dobywa się z ziemi, jak roślina rosnąca ku światłu. Tak, teraz te mocne, nabrzmiałe sznurami żył dłonie sprawnie odrzucają bryły ziemi, pomagają wydobyć się na powierzchnię, wystawić twarz na Boskie światło. Wreszcie, to przecież wyłaniająca się z niebios ręka, jest najstarszym w sztuce chrześcijańskiej symbolem Boga.

Od mniej więcej trzeciej dekady lat osiemdziesiątych pogańska mitologia J. Kaji jest wypierana z płócien przez wątki sakralne. W 1988 r. powstaje alegoryczny ?Judasz?, w 1989 przejmująca ?Droga powrotu? z centralnym na obrazie wizerunkiem Ukrzyżowanego. Malarz stawia poprzez swoje dzieła pytania, które tutaj streścimy wysługując się cytowanym już filozofem: ?Ostatecznie bowiem czymże jest człowiek w przyrodzie? Nicością wobec nieskończoności, wszystkim wobec nicości, pośrodkiem między niczym a wszystkim?. Odpowiedzią J. Kaji jest ?Ślepiec? (1991) ? nagi człowiek po omacku dąży za promykiem światła-nadziei. Przestrzeń obrazu jest nasycona pulsującą, krwawa czerwienią, kolorem apokaliptycznym ewokującym trwogę. Postać przedstawioną na płótnie otacza delikatna poświata, mandorla, migdał oznaczający Boską opiekę. Ślepiec nadaje sens objętemu pożogą krajobrazowi ? dla niego samego sens tkwi w kroczeniu Drogą, w poszukiwaniu bramy, punktu, w którym jednoczą się skrajności ? nicość i nieskończoność. Raz jeszcze spytajmy Pascala: ?…jest tylko jeden niepodzielny punkt będący właściwym miejscem: inne są za blisko, za daleko, za wysoko lub za nisko. W sztuce malarstwa wyznacza go perspektywa, ale w rzeczach prawdy i moralności kto go wyznaczy??.

Na namalowanym w 1990 r. ?Wieczerniku?, za plecami Jezusa i Judy widnieje zabite deskami okno. Deski tworzą wzór krzyża w jego centralnym miejscu, tam gdzie później znajdzie się serce Ukrzyżowanego Chrystusa jest otwór, przez który do wieczernika wpada światło. W 1993 r. powstał obraz przedstawiający samo okno, jakby wykadrowane z ?Wieczernika?. Krzyż, słoje drewna i otwór po sęku, przez który widać świetlisty krajobraz. Obraz nosi tytuł ?Brama?. Jakże maleńka ta brama, jakże wiele pokory w geście malarza. Brama jest tym ?pośrodkiem?, miejscem przejścia, między profanum a sacrum, pomiędzy tym co na zewnątrz, i tym, co wewnątrz. Maleńka niczym ucho igielne.
Krzysztof Kuczkowski

(?) Czasem zastanawiam się – kim są postacie z obrazów Jana Kaji ? Z pogranicza lub raczej przecięcia świata ludzi i przestrzeni boskiej? A może artysta przedstawia własny świat, w którym standardowe powyższe podziały nie mają zastosowania? (?)
Wojciech Banach

(?) patrząc na te obrazy, kontemplując ich wyciszoną surowość, zastanawiałem się, ile w nich jest Autora, a ile nas wszystkich, każdego z nas, którzy dajemy się niekiedy żywcem pogrzebać w skrzyniach złudzeń, fałszu i ślepoty? (?)
Krzysztof Szymoniak

(?) Człowiek jest jak trawa ? usycha. Wieczór. Są uwięzieni, ograniczeni, zamknięci w przestrzeniach wyznaczonych przez konstrukcje zbite z desek z wyrazistymi słojami, sękami, otworami, za którymi znajduje się świat niewidoczny dla oczu. (?) Oniryczna symbolika obrazów, ale i także ich realizm skojarzony z tajemniczością figuratywnych przedstawień chronią przed oczywistością i nadają im sens uniwersalny.
Grzegorz Kalinowski

(?) Człowiek jest tu przedstawiony w całym swoim cielesnym pięknie i sile, ale jednocześnie z pewnym piętnem dramatyzmu sygnalizowanym zarówno gestyką, jak i usytuowaniem w przestrzeni zamkniętej, klaustrofobicznej, opresyjnej. Jan pokazuje człowieka jako istotę pełną godności, czynną, podejmującą trud współżycia ze światem. Jest w tych postaciach pewna pierwotna czystość i prostota, coś, co łączy je zdecydowanie bardziej z surową prawdą natury niż z iluzorycznym urokiem cywilizacji. (?)
Piotr Siemaszko

(?) Porządek czy wręcz “geometria wyrazu” zostały w tych kompozycjach starannie wyreżyserowane. Wewnętrzna przestrzeń zawarta w człowieku jest przestrzenią wyznaczoną między twarzą a dłońmi. Twarz i dłonie stają się znakami, których wypowiedzieć słowami nie sposób. Zapomniany język wymaga intuicyjnego ?wczytania się?, wymaga powrotu do stanu naturalności, spontanicznej otwartości, z której na ogół nie umiemy korzystać. W tej malarskiej kreacji można odkryć człowieka w całej jego prostocie wyrazu i jednocześnie duchowej głębi. (?)
Jacek Soliński

(?) To malarstwo jest opowieścią o życiu, męce i mającym nastąpić powtórnym przyjściu Chrystusa. Tę opowieść bydgoski artysta często umieszcza jednak we współczesnej scenerii, dając do zrozumienia, że nie czas, ale zawarta w tej opowieści prawda jest najważniejsza. (?)
Jarosław Jakubowski