W czerwcu 2010 roku weszła w życie przeforsowana przez Platformę Obywatelską nowelizacja ustawy o NIK. Jeden z nowych zapisów stanowi, że dyrektorzy i wicedyrektorzy NIK są powoływani na pięcioletnią kadencję, ale ten przepis miał obowiązywać dopiero od roku 2013. Przez cały miniony rok odbywały się konkursy na dyrektorów delegatur, które powinny się zakończyć 31 grudnia. W Bydgoszczy to się nie udało.

Pierwsze postępowanie konkursowe, które odbyło się w listopadzie 2013 roku, zostało unieważnione. W drugim wzięło udział pięciu kandydatów. ?Po przeprowadzeniu konkursu w dniu 27 grudnia 2013 r. (?) komisja wskazała, że żaden z kandydatów nie posiada wystarczającej wiedzy oraz predyspozycji i umiejętności kierowniczych do zajmowania stanowiska dyrektora Delegatury NIK w Bydgoszczy? – czytamy w komunikacie na stronie internetowej NIK.

Pozostaje nadzieja, że sukcesem zakończy się trzecie postępowanie konkursowe. Do poniedziałku, 13 stycznia, można składać aplikacje. Dotychczasowy dyrektor bydgoskiej delegatury, który został powolany na to stanowisko przeszło 20 lat temu, kiedy prezesem NIK był Lech Kaczyński, nie wystartował w konkursie.

- Zadecydowały trzy czynniki – wyznał nam Jarosław Wenderlich. – Po pierwsze, mój stan zdrowia, po drugie, osiągnąłem wiek emerytalny, po trzecie, uważam, że czas na zmianę pokoleniową.

Do rozstrzygnięcia konkursu Jarosław Wenderlich zajmować będzie stanowisko doradcy – p.o. dyrektora delegatury NIK w Bydgoszczy.