Dostaliśmy wprawdzie zaproszenie na otwarcie wystawy fotografii Jerzego Zegarlińskiego, ale Jacek Soliński używał słowa ekspozycja. – Trudno mówić o wystawie, kiedy się pojawiają trzy zdjęcia – tłumaczył powód stosowania zamiennego określenia.
Tuż przed rozpoczęciem wernisażu gospodarz dowiedział się od bohatera wieczoru, że zbliża się jubileusz 25-lecia obecności Jerzego Zegarlińskiego w Galerii Autorskiej, a w trakcie spotkania pojawiła się druga znamienna liczba. Firma impresaryjno-artystyczna ?Zegart?, którą prowadzi Jerzy Zegarliński, zorganizowała już 700 wystaw.
Jacek Soliński przestrzegał przez przywiązywaniem szczególnej wagi do faktu, że wystawy Jurka odbywają się tradycyjnie 1 kwietnia, co może sugerować primaaprilisowy charakter i twórczości, i samego zdarzenia. Bohatera wieczoru nie udało mu się jednak okiełznać.
- Dzisiaj będzie tutaj trochę inaczej – oświadczył Jerzy Zegarliński. – Pierwsza podstawowa rzecz: barek jest otwarty. Winko i wódeczka pojawiły się przy wejściu, a nie pod koniec imprezy. Nie mogłem ścierpieć sytuacji, kiedy Jacek przez godzinę albo półtorej zadaje się z wybitnymi literatami, a tam gdzieś godzinę albo półtorej Janek czeka z niewypitymi literatkami – przekonująco uzasadnił potrzebę odwrócenie kolejności.
Po wyjaśnieniu rzeczy podstawowej przeszedł Jurek do spraw drugorzędnych, czyli twórczości artystycznej. Zaczął od autoprezentacji: – Muszę powiedzieć otwartym tekstem, że jestem z górnej półki, a może nawet z pawlacza. Następnie zapowiedział zademonstrowanie własnej wszechstronności. Postanowił zacząć od odczytania tekstu swojego autorstwa.
- Dla Franaszka takie czytanie to fraszka, dla mnie musiała być najpierw flaszka – uprzedził przed rozpoczęciem czytania i obiecał, że uczyni to lepiej niż poprzednim razem, gdyż widział, że kilka osób opuszczało salę, kiedy czytał. Był to przedni żart primaaprilisowy, bo chyba jeszcze się taki nie narodził, kto by dobrowolnie zrezygnował ze śledzenia występów Jurka.
Odczytany tekst opisywał z reporterską dokładnością życie w Washington Square Park na Manhattanie. Drugą odsłoną umiejętności bohatera wieczoru był pokaz nakręconego przez niego filmu, który obrazował to, co autor wcześniej opisał. Poza tym uczestnicy spotkania mogli obejrzeć trzy mocno powiększone fotografie autorstwa Jerzego Zegarlińskiego.
Nie ulega wątpliwości, że będzie dużo chętnych do wzięcia udziału w przyszłorocznym wernisażu primaaprilisowym w galerii przy ul. Chocimskiej.