Miasto zakupiło półtora roku temu ogromną budowlę na wyspie Młyńskiej, zupełnie nie wiedząc, czemu te tysiące metrów kwadratowych mają służyć. Rok temu prezydent Rafał Bruski podpisał umowę z pracownią Nizio Design International ?na wstępny etap przygotowania koncepcji funkcjonowania tego obiektu?.

Wstępny etap właśnie się zakończył w związku z tym wiemy, jak Mirosław Nizio wyobraża sobie funkcjonowanie młynów Rothera. Zgodnie z jego projektem, ma nastąpić ?przekształcenie przestrzeni produkcyjnych w przestrzenie wiedzy?. W młynach znajdzie się po prostu wiele ekspozycji, dzięki którym zwiedzający będą wzbogacać swą wiedzę.

Parter zajmie Muzeum Młynów. Na poziomie minus jeden zwiedzający zobaczą przekrój mechanizmów, które przy pomocy wody przekształcały zboże. W foyer usytuowane będzie Muzeum Człowieka, a właściwie wejście do niego, gdyż ekspozycje znajdą się na trzech kondygnacjach historycznej budowli.

Pracownia Nizio Design International może się poszczycić interesującymi projektami. Przygotowała m.in. koncepcję Muzeum Współczesnego we Wrocławiu czy Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskiej w Michniowie. Rafał Bruski zdradził ?Gazecie Wyborczej?, że wstępny projekt zagospodarowania młynów Rothera zrobił na nim duże wrażenie. Poza tym stwierdził, że do tej pory nikt nie zgłosił lepszej koncepcji.

Miasto nie ogłosiło konkursu na koncepcję zagospodarowania młynów Rothera. Wynajęło do tego celu warszawską pracownię, co kosztowało ponad 70 tys. zł.

Ewa Raczyńska-Mąkowska opowiedziała nam za darmo, jak sobie wyobraża funkcjonowanie młynów Rothera: – Wyspę Młyńską odwiedza bardzo wielu mieszkańców. Przychodzą tam, mimo że w samym środku stoją ogromne, puste, niszczejące budynki. Wyobraźmy sobie, że w tym miejscu zastaną wielofunkcyjny, tętniący życiem, przyjazny dla ludzi w każdym wieku obiekt. Byłyby tam knajpki, część muzealna, studia muzyczne, różne pracownie.

Jak widać, miejski konserwator zabytków w latach 1991-99 ma nieco inną wizję niż przedstawiona ratuszowi przez Nizio Design International. – Najważniejsze, by funkcja obiektu była żywa i to niemal bez względu na porę dnia i roku. Trzeba pamiętać, że nie wszystkich interesuje malarstwo czy muzyka, nie każdy chce spędzać czas w muzeum, a więc wielofunkcyjny patchwork byłby chyba najlepszym rozwiązaniem – sądzi Ewa Raczyńska-Mąkowska.