- Jesteśmy bardzo dumni jako miasto z tego pięknego sukcesu i ze złotego medalu – powiedziała wiceprezydent Iwona Waszkiewicz, gratulując sukcesu bydgoskiej mistrzyni Europy.

- Myślę, że igrzyska w Tokio będą twoje – wybiegł w przyszłość prezes CWZS Zawisza Waldemar Keister. – Kobiety potrafią nam albo dopiec, albo spowodować to, że jesteśmy szczęśliwi. Wielka satysfakcja dla nas, dla klubu, pani Igi i całego naszego lekkoatletycznego społeczeństwa – dodał szef związku sportowego, w skład którego wchodzi również BKS Bydgoszcz, klub mistrzyni Europy.

Iga Baumgart zdradziła, że po biegu półfinałowym nie była zadowolona ani ze swojej dyspozycji, ani sztafety. – Wiedziałyśmy, że jesteśmy mocną sztafetą, mocną ekipą. Indywidualne czasy pokazywały, że stać nas na medal. Ale to jest hala i dużo może się w biegu zdarzyć przepychanek. W finale zupełnie inaczej podeszłam do biegu. Walczyłyśmy od pierwszej zmiany dzielnie. Moja zmiana też przebiegła nieźle, bo wyprowadziłam sztafetę na pierwsze miejsce – relacjonowała Iga Baumgart.

Mama i trenerka zawodniczki Iwona Baumgart powiedziała, że bieg córki i wychowanki śledziła przed telewizorem. – Emocje sięgały zenitu, tym bardziej że bieg był opóźniony. Stało się tak jak miało się stać, bo tak trenowałyśmy przez cały okres przygotowawczy, by pełnię możliwości pokazać na mistrzostwach. Iga pobiegła najlepiej w sezonie, najlepiej ze wszystkich dziewczyn, ponieważ jej czas na zmianie był 51.60 sek. To jest bardzo dobry wynik jak na halową zmianę sztafetową – mówiła wzruszona mama trenerka.

Bydgoska sprinterka stwierdziła, że w polskiej lekkoatletyce rodzinne teamy to wcale nie rzadkość. – Trenerem Ani Jagaciak jest jej tata, tak samo Kacpra Kozłowskiego i Konrada Bukowieckiego, a Lićwinko trenuje mąż – wyliczyła.

Bydgoska mistrzyni wyjawiła, że po igrzyskach w Rio de Janeiro rozważała rezygnację z biegania. ? Taka myśl pojawiła się z dwóch powodów. Pierwszy, osobisty. Wychodzę za mąż i chciałam więcej czasu spędzać z narzeczonym. Miałam dość presji, zmęczenia, treningów. Ale narzeczony też jest sportowcem i rozumie moje dylematy. Drugi powód był taki, że wyniki sportowe nie zadowalały mnie. Jednak finał w Rio wlał więcej nadziei i znowu dałam sobie szansę. Nie mogę zadeklarować, czy dotrwam do olimpiady. Może czasami myślę, żeby do Tokio pojechać. Zobaczymy, jak sezon letni wypadnie. System małych kroków i kolejne decyzje, co dalej, co rok, nie będą dla mnie najgorsze ? tajemniczo wyznała mistrzyni Europy.

Teraz pewne jest jedno. Mama i córka pakują się i wyruszają na treningi na Teneryfę, potem zgrupowanie w USA, a w kwietniu wyjazd na Bahamy, gdzie nastąpi szlif formy przed sezonem letnim.