Zwycięstwo i 3 punkty cieszą, ale najbardziej zmiana stylu gry. Zawiszacy grali pod wodzą Kubota tylko jednym napastnikiem, a w systemie 1-4-5-1 mieli w tej rundzie ogromne kłopoty ze zdobywaniem bramek. Szatałow w swoim pierwszym meczu w Bydgoszczy to ustawienie taktyczne zmodyfikował, wprowadzając do gry obok Jakuba Wójcickiego drugiego napastnika ? Rafała Leśniewskiego. Więcej zadań ofensywnych otrzymali Adrian Błąd i Michał Masłowski. Nie widzieliśmy już sytuacji takich, jak w meczu z Kolejarzem, kiedy obaj pomocnicy cofali się po piłkę pod bramkę Witana. Z Katowicami byli mniej obarczeni taktyką, a zachowując więcej sił mogli “rozrywać” obronę “Gieksy”. Efekt? Gol na 1:0 Leśniewskiego z 6 minuty i ciągłe męczenie obrony Ślązaków, które doprowadziło do zdobycia bramki ?do szatni? przez wszędobylskiego tego wieczoru Masłowskiego.
Efektywniejsza gra powodowała mniejszy nacisk na obrońców. Był zatem czas na odpowiednie ustawienie defensorów w poszczególnych akcjach i po przejęciu piłki pojawiała się możliwość gry z kontrataku. Właśnie szybki atak wyprowadzony przez obrońców wykorzystał Michał Masłowski i po kapitalnym rajdzie przez pół boiska pokonał Sabelę. Szkoda tylko, że wyśmienitych okazji nie wykorzystali aktywny Rafał Leśniewski i rezerwowy Vladimir Kukol. Defensywa poddawana mniejszemu pressingowi popełniała mniej błędów i po raz pierwszy w tej rundzie bydgoszczanie zachowali czyste konto. Dodatkowo te akcje GKS-u, które przeszły przez stoperów Zawiszy bronił bezbłędny Andrzej Witan. Dzisiaj zadziałał także efekt psychologiczny zatrudnienia Szatałowa. Nowa ?miotła? wyzwoliła w zawodnikach drzemiące możliwości, a przede wszystkim Rosjanin z polskim paszportem, tak jak zapowiadał, zmniejszył ciśnienie, presję z jaką ?wojskowi? nie potrafili sobie poradzić.
Oczywiście pojawią się głosy, co może zmienić trener w grze drużyny po jednym treningu. Jednak nareszcie było widać, że piłkarzom chciało się grać, czego nie można było powiedzieć po spotkaniu ze Stróżami. Jeśli dodamy wspaniałą oprawę jaką zaprezentowali fani obu zespołów, ciekawy pojedynek na boisku, to mieliśmy wszystko, czego potrzebują kibice piłki nożnej. Szkoda tylko, że tak mało widzów oglądało rywalizację z GKS-em.
Teraz Zawiszę czekają dwa trudne mecze wyjazdowe. Oba z klubami walczącymi zażarcie o utrzymanie. Najpierw w środę z Polkowicami, a następnie z płocką Wisłą. Jeżeli Jurij Szatałow rzeczywiście natchnął nową energią bydgoskich piłkarzy i poprawi w krótkim czasie błędy, których jeszcze było bardzo dużo, to możemy z nadzieją czekać na wyniki tych spotkań. Zwycięstwa dawałyby nadzieję na powrót do bezpośredniej gry o T-Mobile Ekstraklasę.
Po zakończonym spotkaniu podczas konferencji prasowej obaj trenerzy powiedzieli:
Rafał Górak (trener GKS-u): W Bydgoszczy na pewno panuje spora radość po sukcesie nowego szkoleniowca. W zasadzie to my właściwie przegraliśmy to spotkanie na własne życzenie.
Jurij Szatałow (trener Zawiszy): Mogę pochwalić swoich zawodników za ambitne podejście do sobotniego pojedynku. Zespół GKS Katowice postawił trudne warunki, a my skupialiśmy się na zupełnie innych rzeczach niż grze w piłce. Dla mnie było to osobiście nerwowy pojedynek.
Zawisza – GKS Katowice 2:0 (2:0)
1:0 Leśniewski (7.)
2:0 Masłowski (45.)
Zawisza: Witan – Ilków-Gołąb, Hrymowicz, Skrzyński, Oleksy – Błąd (88. Stefańczyk), Strąk, Ekwueme, Masłowski – Wójcicki (66. Kukol), Leśniewski (90. Mąka)
GKS Katowice: Sabela- Cholerzyński, Szymura, Kowalczyk, Sobotka, Hołota (46. Pitry), Beliancin (70. Stefański), Chmiel, Gierczak, Chwalibogowski (87. Pietroń), Zachara
Żółte kartki: Ekwueme, Hrymowicz, Strąk (Zawisza) – Zachara, Cholerzyński (GKS)