- Kazimierz Jułga pielęgnował bydgoskie środowisko kulturalne i artystyczne. Był malarzem, poetą, fotografem, blisko 30 lat dyrektorem bwa. Wydany przez nasze wydawnictwo, Galerię Autorską, album monograficzny “Kazimierz Jułga. Odczytywanie natury” pokazuje najważniejsze jego fascynacje twórcze. Wychował się na wsi – blisko natury. Jego twórcze myśli, wychodząc od natury kierowały się do abstrakcji – rozpoczął spotkanie Jacek Soliński.
Dzisiejszy wieczór wspomnień o Kazimierzu Jułdze wywołał wspomnienia jego przyjaciół, ale też ujawnił nowe, kolejne pokolenie, odkrywające dorobek wybitnego bydgoszczanina. – Twórczość Kazimierza Jułgi tchnęła młodością i przez jej uniwersalny język, przemawia również do nas. Dlatego łatwiej nam ją zrozumieć – zadeklarował Joachim Soliński. Wiersze Jułgi czytał Mieczysław Franaszek, a z sercem i uczuciem deklamowane były przez studentki Akademii Muzycznej Martę Shalkevich, Marię Swatek i Zuzannę Szary.
Czas wspomnień rozpoczął jego towarzysz z lat 90. ze Stowarzyszenia Pisarzy Polskich Wojciech Banach. – Kazik był skarbnikiem naszego oddziału, swoją nieśmiałością i z zażenowania z roli, którą pełnił, egzekwował od nas składki. Był otwartym człowiekiem, jego gabinet był zawsze otwarty – wspominał Banach.
- Jako uczniowie Liceum Plastycznego marzyliśmy, aby kiedyś móc wystawić własne prace w tej świątyni sztuki, jak nazywaliśmy bwa, której był dyrektorem. Był skromny, wycofany, wyciszony… takim go pamiętam. Człowiek dialogu, który każdego traktuje z szacunkiem. Te czasy się zmieniły. Doceniamy i dostrzegamy to, bo wtedy wydawało się nam to normalne. Ważna dla niego była instytucja, inni, sam był wycofany, nigdy się nie forsował – przypominał Jan Kaja. – Dlatego staramy się wydobyć go dzisiaj z tego wycofania – dodał.
Dalsze wspominki miały charakter osobisty i niekiedy humorystyczny. Bo mimo że Kazimierz Jułga odszedł 10 lat temu, dla niektórych uczestników wieczoru były to historie, które minęły jakby wczoraj. Czy relacje dotyczyły czasów spokojnych, czy wymagających odwagi, jak w latach 80., Kazimierz Jułga okazywał zawsze pomocną, wyciągniętą rękę.
Dumne były świadectwa jego żony Janiny i córki Justyny. Również dotyczące uhonorowania, jakie zdobył w rodzinnej wsi Rybowo, w której upamiętniono go tablicą. – Wczoraj na inauguracji festiwalu w filharmonii wspominano Andrzeja Szwalbe, dzisiaj, tutaj Kazimierza Jułgę. Dzięki takim ludziom Bydgoszcz promienieje – i to był ostatni głos z sali.