Rada Miasta Bydgoszczy wznowiła dzisiaj przerwane w poniedziałek obrady. W związku z tym że Grażyna Ciemniak (PO), przewodnicząca senior bydgoskiej rady z 1 grudnia zrezygnowała z mandatu radnego i wkrótce zostanie posłanką na sejm RP w miejsce wybranego niedawno do sejmiku województwa Jarosława Katulskiego, obrady poprowadził kolejny najstarszy wiekiem radny Stefan Pastuszewski (PiS).
Na początku sesji Marek Gralik (PiS) zawnioskował o półgodzinną przerwę w obradach w celu spotkania się przewodniczących klubów, którzy mieliby ustalić wspólne stanowisko co do zasad wyłonienia przewodniczącego rady i jego zastępców. W czasie przerwy taki consensus nie został osiągnięty. Koalicja PO-SLD postanowiła samodzielnie rozdysponować funkcje szefów rady miasta.
Na przewodniczącego rady Maciej Zegarski z Platformy Obywatelskiej zgłosił Zbigniewa Sobocińskiego, wiceprzewodniczącego rady poprzedniej kadencji. Kandydatura ta nie uzyskała jednak większości. Spośród 29 radnych biorących udział w głosowaniu, Sobocińskiego poparło 15 radnych, gdy dla wyboru wymagana była bezwzględna większość głosów ustawowego składu rady, wynoszącej 31 radnych. Wtedy powstało małe zamieszanie, bo Bogdan Dzakanowski zawnioskował o przerwanie sesji inauguracyjnej i rozpoczęcie zgodnie z zarządzeniem komisarza II sesji rady wyznaczone również na dzisiaj na godz. 10. Stefan Pastuszewski skłonny był na to przystać, ale interweniował radca prawny Zbigniew Cichowski, który zwrócił uwagę, że nie może rozpocząć się kolejna sesja rady, skoro pierwsza nie została zakończona. Podpowiedział jednocześnie, że należy kontynuować pierwszą, a druga sesja zostanie przesunięta.
Po krótkiej przerwie wzorem wyborów z inauguracyjnej sesji sejmiku w Toruniu zdecydowano głosowanie powtórzyć. W drugim podejściu Zbigniew Sobociński osiągnął wymagane 16 głosów i został przewodniczącym Rady Miasta Bydgoszczy. Mimo tajności głosowania należy wnosić, że koalicja była tym razem zgodna i 10 radnych PO i 6 radnych SLD zagłosowało za. 13 radnych PiS i 1 niezależny byli przeciw.
Następnie przedstawiciele klubów radnych zgłosili kandydatów na funkcje wiceprzewodniczących rady. Zostali nimi Kazimierz Drozd (SLD), Jan Szopiński (SLD), Lech Zagłoba-Zygler (PO) i Tomasz Rega (PiS). Przed wyłonieniem wiceprzewodniczących Marek Gralik zaapelował, by zgodnie z dobrym obyczajem politycznym w skład tzw. prezydium rady miasta mógł wejść również kandydat PiS, aby każdy klub miał tam swojego reprezentanta.
Apel radnego PiS nie odniósł skutku, bo koalicja PO-SLD zagłosowała przy 100-procentowej dyscyplinie i po 16 głosów uzyskali Kazimierz Drozd, Jan Szopiński i Lech Zagłoba-Zygler, natomiast Tomasz Rega tylko 11.
Przewodniczący bydgoskiej rady Zbigniew Sobociński od razu zakomunikował o hierarchii wiceprzewodniczących. Jego pierwszym zastępca został Jan Szopiński, drugim – Lech Zagłoba-Zygler, a trzecim – Kazimierz Drozd.
Zbigniew Sobociński podziękował wyborcom za okazane zaufanie, a radnym za wybór. Oświadczył, że wykonywanie funkcji przewodniczącego traktować będzie jako służbę. – Wybory zostały zakończone, teraz trzeba podjąć wyzwania, które czekają Bydgoszcz. Nasi wyborcy nie mogą zostać oszukani, bo inaczej będziemy działać w próżni społecznej – oświadczył. Sobociński powiedział, że wydawało się, że nowa kadencja będzie łatwa, lekka i przyjemna i gdy podzieli się pieniądze, które napłyną z Unii Europejskiej, to będzie wszystko kwitło. Niestety, stwierdził nowy przewodniczący, zagrożeniem jest to, co wydarzyło się podczas ostatniej sesji sejmiku województwa, gdzie bydgoszczanie zostali zlekceważeni. – Consensusu zabrakło w Toruniu – stwierdził, oceniając, że głosy bydgoszczan głosujących na kandydatów z Bydgoszczy zostały zlekceważone. Zbigniew Sobociński stwierdził, że ludzie nie mający mandatu społecznego nie powinni znaleźć się w Zarządzie Województwa i zapewnił o wspieraniu przez bydgoską radę nowo wybranego prezydenta Bydgoszczy.
Nowo wybranym przewodniczącemu rady i wiceprzewodniczącym gratulację złożył Marek Gralik. – Żałuję, że w prezydium rady nie będzie reprezentowany PiS. Mamy 12 radnych, wybory z PO przegraliśmy różnicą 92 głosów i mamy prawo desygnować naszego przedstawiciela. To siódma kadencja, a po raz piąty złamano zasady, by każdy klub miał swojego reprezentanta. Pan przewodniczący mówi o consensusie, ale tutaj go zabrakło. Chcieliście nas upokorzyć za to, że w II turze nie poparliśmy Rafała Bruskiego, tylko Konstantego Dombrowicza – stwierdził Gralik. Szef klubu radnych PiS ocenił, że prezydent Rafał Bruski ma duży wpływ na zachowania radnych i też nie dąży do kompromisu. – Pan postępuje jak Całbecki. Robię, co chcę i nic mi nie zrobicie, bo mam siłę. Mam nadzieję, że będzie jakaś refleksja i wstyd i że zdarzyło się to po raz ostatni – zakończył Gralik.
Więcej zdjęć: TUTAJ