Zgodnie z zapowiedziami ZDMiKP są już w mieście koksowniki. Największe ich zagęszczenie odnotowaliśmy na rondach: Jagiellonów, Toruńskim i Grunwaldzkim oraz przy dworcach PKP i Autobusowym. Ale widziano też koksowniki na Gdańskiej w pobliżu Cieszkowskiego, na Szubińskiej obok Żwirki i Wigury czy na Wojska Polskiego przy kładce.

Jak zwykle w naszym mieście społeczność jest podzielona. Twardsi bydgoszczanie twierdzą, że to paranoja, gdyż kilkanaście stopni poniżej zera to żaden wielki mróz. Wdzięczność z powodu możliwości ogrzania rąk wyrażają z kolei zmarzluchy.

Rozpoczęły się też spory, czy koksowniki zostały właściwie rozmieszczone. Mieszkanki Leśnego mają pretensje, że o tym osiedlu nikt nie pomyślał. Rozgoryczenie zapanowało w dzielnicach oddalonych od centrum, bo są traktowane jak zwykle po macoszemu.

Summa summarum, koksowniki spełniły swoje zadanie. Rozgrzewały bez względu na to, czy były, czy też ich nie było.