Podczas pomeczowej konferencji prasowej odmienne nastroje prezentowali szkoleniowcy obu zespołów:

Janusz Kubot (trener Zawiszy): Wygraliśmy po długiej serii bez zwycięstwa (5 meczów) i jesteśmy w bardzo dobrych humorach.Tak się złożyło, że nie mogliśmy wygrać, od kiedy pojawiły się transmisje telewizyjne. Telewizja nas “prześladowała”. Dziś się przełamaliśmy. W pierwszej połowie to my przeważaliśmy. W drugiej połowie Sandecja ruszyła na nas. Zrobił się taki mecz z cyklu, kto strzeli bramkę, ten wygra. Mieliśmy więcej szczęścia w końcówce i Rafał Leśniewski strzelił gola. Cieszymy się, bo przed nami długa droga do Bydgoszczy.

Mariusz Kuras (trener Sandecji): W pierwszej części Zawisza dominował i miał więcej klarownych sytuacji, myśmy mieli tylko okazję Arka Aleksandra. W drugiej części ruszyliśmy do przodu i mieliśmy więcej z gry. Był to mecz w stylu, kto ukłuje pierwszy, ten wygra i niestety zrobił to Zawisza. Najbardziej co boli, to porażka u siebie, w domu. Dlaczego postawiłem na Makucha? Ponieważ Marcin był w ciągu tygodnia w dużo lepszej dyspozycji niż Lukas Janic. Zadecydowała tylko dyspozycja treningowa, że postawiłem na Marcina Makucha. Myślę, że akurat on nie zawiódł. Kto zawiódł? Szukać trupa jest najprościej i myślę, że zawiódł Kuras.

Ocena gry zawiszaków w meczu w Nowym Sączu:

Andrzej Witan: Znakomity występ bramkarza ?wojskowych?. Pewnie bronił na przedpolu oraz na linii. Wielokrotnie ratował kolegów przed utratą bramki, a szczególne brawa należą mu się za fenomenalną interwencję w 48. minucie po strzale Gawęckiego.

Łukasz Skrzyński: Zagrał w Nowym Sączu tak jak przystało na kapitana. Był ostoją defensywny, wielokrotnie likwidując groźne ataki gospodarzy. Przydatny również w ofensywie. Celne crossy stwarzały dobre okazje napastnikom. Z powodu braku wśród ?niebiesko-czarnych? rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia, brał się za rozdzielanie piłek. Przynosiło to bardzo pozytywny efekt, ponieważ gdy tylko przekraczał środkową część boiska stwarzał przewagę na połowie Sandecji.

Krzysztof Hrymowicz: W kilku sytuacjach potężny stoper nie radził sobie z szybkimi rywalami. Uciekał się do fauli i otrzymał od arbitra głównego spotkania kolejną żółtą kartkę. Występ jednak należy zaliczyć do udanych, o czym świadczy liczba zero na koncie straconych goli.

Michał Ilków-Gołąb: Jak zawsze pewny i solidny. Jednak ocenę występu byłego piłkarza GKP Gorzów Wlkp. obniża zbyt duża swoboda na murawie Tomasza Jędrzejowskiego, którym Ilków-Gołąb miał się ?zaopiekować?.

Paweł Oleksy: Młodzieżowy reprezentant Polski wyłączył z gry Arkadiusza Aleksandra, najlepszego snajpera ?sączersów?. Widać, że po załamaniu formy spowodowanym częstymi wyjazdami ma kadrę nie ma już śladu. Oleksy był często także pod bramką Kozła, ale nie stworzył golkiperowi gospodarzy specjalnych problemów.

Martins Ekwueme: Nigeryjczykowi przerwa w rozgrywkach spowodowana kartkami na pewno się przydała. Złapał oddech i w końcu zagrał na pozycji defensywnego pomocnika na miarę swoich możliwości. Przechwycił sporo piłek, a co ważne, nie tracił ich. Straty Ekwueme irytowały kibiców ?Zetki? w poprzednich potyczkach, szczególnie z Wartą Poznań.

Błażej Jankowski: Najbardziej pechowy futbolista Zawiszy w Nowym Sączu. Toczył w pomocy ogromną ilość pojedynków, większość z nich wygrywając. Znakomicie czyścił przedpole obrońcom, a celnymi podaniami idealnie obsługiwał Rafał Leśniewskiego. Zmieniony w 58. minucie z powodu urazu.

Kamil Jackiewicz: Nie wykorzystał swojej szansy z powodu nieobecności Wahana Geworgiana i Pawła Zawistowskiego. Bezproduktywny, nie kreował odpowiednio tempa gry bydgoszczan. Na domiar złego nie wykorzystał w 65. minucie idealnej okazji do strzelenia gola. Niezadowolony z jego występu Janusz Kubot wprowadził na plac Kamila Masłowskiego. Nie wiadomo czy na wiosnę nadal będzie grał przy Gdańskiej.

Adrian Błąd: Najlepszy strzelec zespołu w I lidze, w meczu z Sandecją został przesunięty z napadu na lewe skrzydło. To naturalne miejsce Adriana Błąda na boisku i na nim czuje się najlepiej. Jako lewoskrzydłowy zaprezentował wszystkie te walory, za które pokochali kibice wypożyczonego z Zagłębia Lubin pomocnika. Doskonale czuł się w wymianie piłek na jeden kontakt z Jakubem Wójcickim, siejąc zamęt w obozie ?górali?. Tylko brak skuteczności kolegów spowodował, że nie zapisał na swoim koncie asyst, za precyzyjne dośrodkowania w pole karne Kozła.

Jakub Wójcicki: Zatracił skuteczność sprzed kilkunastu spotkań. Dla Janusza Kubota i tak jest bezcenny. To czego nie mógł w niedzielę zrealizować poprzez zdobywanie bramek, nadrabiał ogromną pracowitością. Cofał się po piłkę na 30-40 metr i pomagał pomocnikom w rozgrywaniu piłki. Trochę przypominał w tym Macieja Żurawskiego, który grając w Wiśle Kraków czy Celticu Glasgow także wspomagał II linię. Jeżeli nie będzie powiększał swojego dorobku bramkowego w rundzie wiosennej, po zapowiadanych przez Radosława Osucha wzmocnieniach, może usiąść na ławce rezerwowych.

Rafał Leśniewski: Rewelacyjny występ dotychczasowego napastnika? piątoligowych rezerw. Tydzień temu w meczu z Wartą zmarnował dwie okazje. Teraz otrzymał szansę gry od pierwszego gwizdka sędziego i okazji nie zmarnował. Strzelił zwycięskiego gola i zapewnił przyjezdnym komplet punktów. Trzeba przyznać, że Leśniewski, były król strzelców III ligi, ma dużą łatwość dochodzenia do sytuacji strzeleckich. Może w końcu doczekamy się w Zawiszy snajpera, który trafi w meczu więcej niż tylko raz?

Rafał Piętka: Pozytywne zawody w wykonaniu jokera w talii Janusza Kubota. Tym razem zastąpił kontuzjowanego Błażeja Jankowskiego i wniósł spore ożywienie do gry. Mógł dwukrotnie zdobyć prowadzenie, ale Kozioł wybijał celne strzały na rzut rożny.

Kamil Masłowski i Tomasz Chałas grali zbyt krótko by ich oceniać.