Ot, jeden komornik wkroczył do gospodarstwa rolnika i nie znalazł nic godnego zajęcia. Spodobał się mu jednak ciągnik sąsiada, więc zabrał sąsiadowi dłużnika ciągnik i pospiesznie sprzedał. Po prostu. Banda składająca się z policjanta, asystentów komornika i samego komornika okradła faceta i tyle.
Inna opowieść. Do zadłużonego mechanika samochodowego wkracza komornik i zajmuje (kradnie) wozy strażackie, będące własnością gminy. Gołym okiem widzi, że to nie jest własność mechanika, ale kradnie się je i tyle. Podstawą tych zajęć jest absurdalny, bandycki przepis, że komornik może zająć przedmiot będący w użytkowaniu dłużnika. Pożyczysz dłużnikowi samochód ? komornik może ci go ukraść.
Jeszcze inna historia. Rolnicy kupili ciągnik na raty. Rozchorowała im się córka i poprosili bank o roczną zwłokę w spłacaniu rat. Bank odmówił. No, gdyby to był jakiś Stokłosa albo poseł PO, to by nie odmówił, ale chłopkowi, roztropkowi, figa! Zjawia się komornik. Zajmuje konto rolnika. Rolnik w międzyczasie spłaca co do grosza swój ciągnik. Ale to nic, to pikuś, komornik dalej ściąga pieniądze z konta rolnika. Rolnik tłumaczy, dowodzi, że już zapłacił. Co na to komornik? A niech się rolnik buja i płaci dalej. I trwa to wiele lat. Rolnicy są ludźmi gubiącymi się w prawnych procedurach. Okazuje się, że jeśli zapłacili bankowi, to komornik tego nie uwzględnia, bo powinni zapłacić jemu. Komornik ma co prawda pisma od rolników dowodzące, że dokonali wpłąt do banku, ale co tam, hulaj komornicza duszo!
Komornicy nagminnie zajmują też konta dłużników. I mamy liczne takie oto historie: komornik zajmuje emeryturę, powiedzmy, w wysokości 800 zł. Przepisy nie zezwalają na zajęcie takiej kwoty w całości, bowiem zgodnie z ustawą, komornik powinien zostawić dłużnikowi 50% najniższej renty czy emerytury. Ale co tam, komornicy zajmują te renty, emerytury, pensyjki w całości. Zrozpaczony emeryt czy rencista musi dopraszać się u komornika uwolnienia swoich pieniędzy. Pół biedy, jeśli komornik ma swoje biuro w mieście, w którym mieszka też dłużnik. Jakoś dłużnik dostanie się do komornika i może wyegzekwuje swoje prawa. Może? Gorzej jeśli dłużnik jest, dajmy na to, z Bydgoszczy, a komornik urzęduje w Warszawie. Czekaj tatka latka na swoje pieniądze.
I tak funkcjonuje komornicza dzicz. O tym, że tak jest mówi się od lat. Kolejne miesiące przynoszą wieści o następnych wybrykach komorników.
A ministerstwo sprawiedliwości i rząd nie robią w tej sprawie nic. Taka jest bowiem misja ?państwa teoretycznego?. Ośmiorniczki zamiast ustaw.