- Aż 63 proc. bydgoszczan nie chce rządów Rafała Bruskiego i Platformy Obywatelskiej. To wynika z ogłoszonych już oficjalnie rezultatów wyborów przeprowadzonych w Bydgoszczy – zakomunikował Konstanty Dombrowicz. – Pan Rafał Bruski nie ma w tej chwili nie tylko moralnego, ale także rzeczywistego mandatu do sprawowania władzy w mieście – uznał jego poprzednik. Zdaniem Dombrowicza, metoda przyjęta przez urzędującego prezydenta, polegająca na udawaniu, że pracuje i że buduje, okazała się niewiarygodna dla większości mieszkańców.

- Metoda porozumiewania się z mieszkańcami zza zamkniętych elektronicznymi zamkami drzwi ratusza jest nieskuteczna – kpił rywal Bruskiego.

Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej urzędujący prezydent chwalił się swoimi dobrymi kontaktami w Warszawie, dzięki którym może liczyć na interwencję minister infrastruktury w trakcie dzielenia funduszy unijnych. To stwierdzenie sprowokowało Dombrowicza do zadania publicznie pytań: – Czy jeśli zostanie wybrany w demokratycznych wyborach prezydent nie z Platformy Obywatelskiej, to Bydgoszcz będzie pomijana w podziale środków europejskich? Czy to ma być załatwiane tak jak to było poprzednio, w restauracji ?Sowa i Przyjaciele??

W konferencji uczestniczył Bogdan Dzakanowski, jedyny kandydat z list komitetu Porozumienie Dombrowicza, który zdobył mandat radnego. Zaapelował on do mieszkańców o udział w drugiej turze wyborów. – Proszę bydgoszczan: Idźmy jeszcze raz na wybory i pokażmy, że stać nas na to, żeby w Bydgoszczy nie rządziły partie polityczne!

Konstanty Dombrowicz podziękował bydgoszczanom za wsparcie w wyborach, za głosy oddane na niego i na kandydatów na radnych z jego komitetu wyborczego. Skład nowej rady miasta uznał za bardzo upolityczniony, ale zastrzegł, że to nie oznacza, iż nie będzie z radnymi współpracować, gdy zostanie prezydentem. Istnieje jednak warunek dogadania się: – Jeśli radni przyjmą wizję Bydgoszczy nie miasteczka powiatowego, nie miasta zapyziałego, tylko w pełni europejskiego. Jestem przekonany, że ci ludzie nie mogą inaczej myśleć. Jeśli startowali do rady miasta, to nie przecież dla diet. Co do tego, że możemy się dogadać, nie mam wątpliwości – wyznał kandydat na prezydenta.

Pytany, czy będzie zabiegał o poparcie kandydatów, którzy odpadli w pierwszej turze wyborów, przypomniał hasło swojego komitetu, które brzmi: ?Idziemy razem dla Bydgoszczy?. W opinii Konstantego Dombrowicza, zawiera ono serdeczne zaproszenie do współdziałania. Wyraził nadzieję, że do współdziałania namówi większość dotychczasowych konkurentów.

Po raz kolejny bezpartyjny kandydat na prezydenta skrytykował cztery lata partyjnych rządów w mieście. – Nie przyniosły Bydgoszczy żadnych pozytywnych skutków. Czarodziejski telefon pana Rafała Bruskiego, na który powoływał się w czasie debat, także znakomite umocowanie w Platformie Obywatelskiej nie przyniosły Bydgoszczy nic – podkreślił Konstanty Dombrowicz. Jego zdaniem, owo poparcie w sferach rządowych, którym szczyci się obecny prezydent, jest bliskie zeru. I podał przykłady: Zachem, S5, także S10, która jest planowana na po 2023 roku.

Na zakończenie konferencji do tablicy został wywołany prof. Janusz Golinowski, w związku z zarzutami postawionymi mu przez nowo wybranych radnych PO. Ich zdaniem, naruszył zasady etyki, gdyż opracował wyniki sondaży na temat preferencji wyborczych mieszkańców, a jednocześnie jest pełnomocnikiem wyborczym komitetu Porozumienie Dombrowicza.
- Rzeczywiście, występuję w podwójnej roli. Roli, która jest przypisana naukowcowi i obywatelowi – przyznał prof. Golinowski, ale przypomniał, że nigdy nie ukrywał, że jest pełnomocnikiem wyborczym komitetu Porozumienie Dombrowicza, a podając wyniki sondaży, informował, że zostały one sporządzone na zlecenie tego komitetu wyborczego.

- Wszyscy o tym wiedzieli. Że współpracuję z panem Konstantym Dombrowiczem, tego nie może mi zakazać nikt – oświadczył bydgoski politolog. – Pierwszy raz słyszę, aby uczelnie z racji dysponowania potencjałem intelektualnym, nie służyły swoją pomocą praktykom, także tym, którzy funkcjonują w przestrzeni publicznej.

Naukowiec, który jest profesorem UKW, wyjaśnił, że badania przeprowadzone pod jego kierunkiem były bezpłatne. Nie korzystał z pomocy studentów, tylko z pracy wolontariuszy związanych ze sztabem wyborczym Konstantego Dombrowicza.