Przez kilka dobrych lat, o tej mniej więcej porze roku, w Łuczniczce zmagali się przy pełnej widowni najlepsi lekkoatleci. I z Polski i ze świata. Bodajże dwa dni po wyborach samorządowych pan prezydent Bruski poinformował, że zimowego lekkoatletycznego mityngu w Bydgoszczy nie będzie. Słowa dotrzymał. Nie ma w Bydgoszczy mityngu halowego. Jest w Toruniu. Copernicus Cup się nazywa. W nowej hali. Co widać było w tv – pełna widownia. Dobre wyniki, znakomici polscy i światowej klasy zawodnicy. I znakomity dyrektor mityngu, Krzysztof Wolsztyński. Trudno zatem, aby się nie udało. Pretensja do Zaleskiego? Broń Boże. Tylko gratulować konsekwencji w korzystaniu z nieporadności prezydenta Bydgoszczy. Do Torunia powędrowały już na kilka lat letnie mistrzostwa lekkoatletyczne, wielkie koncerty plenerowe, Pejzaż bez Ciebie i tak dalej. Co nam zostaje? Dla wielu bydgoszczan atrakcyjny pejzaż z Bruskim i na razie, na szczęście, jeszcze Camerimage.

A jest i inna informacja bardzo ważna. Najznamienitszy do tej pory toruńczyk, od którego nazwiska mityng przybrał miano, przez niektórych podejrzewany był o niemieckie korzenie. Wyjaśniło się, to znaczy wyciemniło się. Kursująca oficjalnie po sportowej hali postać udrapowana na Kopernika z toruńskiego pomnika nie wiedzieć czemu miała twarz w ostatnio bardzo modnym kolorze, kolorze Godsona. Wniosek jest prosty. Wszystko się wydało. Kopernik Niemcem nie był.