Alina Kluza-Kaja i Gracjan Kaja na wyprawę do Szkocji wybrali się z namiotem na plecach. Po bezdrożach kraju przemieszczali się autostopem, busami, na wyspy okalające kraj od północy dostali się promem. O ile ziemia nie jest prywatna wszędzie można rozbić namiot i przenocować. Niczym traperzy przemierzali trudno dostępne tereny. Hostele były dla nich rzadkim luksusem. – Szkocja jest małym krajem, ale tereny są bardzo rozległe. Dominuje pustka. I to sprawia, że ten kraj wydaje się ogromny. Człowiek staje się malutki w tych wielkich przestrzeniach – powiedział Gracjan Kaja. – Zresztą staraliśmy się omijać skupiska ludzkie, uciekaliśmy od cywilizacji na ubocze. Największe wrażenie zrobiły na nas wielkie przestrzenie z wkomponowanymi w nie skałami i kamieniami, wyjątkowo urokliwie uformowanymi rzeźbiarsko. Te motywy były dostrzegalne niemal na każdym zaprezentowanym zdjęciu.
Na rzeźbiarską profesję obojga twórców uwagę zwrócił, otwierając wystawę Jacek Soliński. Stwierdził, że tytuł wystawy “Woda i kamień” wydaje mu się bardzo rzeźbiarski. – Ta profesja wyczuwalna jest na zdjęciach. Pokazują to, co ich fascynuje. Zrozumienie natury i obecności człowieka w naturze jest również jakimś istotnym wątkiem odkrywania tego, jak rozumiemy i czujemy materię. Materię, która wydaje się nam czymś nierozpoznawalnym, a po jakimś czasie, jak widzimy nie tylko fragment skał, ale cały pejzaż, odkrywamy, że jesteśmy w nim wpisani – poetycko odczytywał przesłanie szkockich krajobrazów utrwalonych na fotografiach. – Autorzy tych zdjęć zafascynowali się tym światem, który dla nas też, mam nadzieję, staje się bardzo wciągający – dodał.
- ?Woda i kamień? jest wystawą czarno-białej i kolorowej fotografii reportażowej ? nie tylko fotografii będącej zapisem podróży, ale i owocem poszukiwań śladów historii i zahibernowanego tam zaprzeszłego piękna… (…) Mijaliśmy wiele opuszczonych domów i kościołów, raz popychani, raz spowalniani przez nieustający wiatr. Szkocja wydała się nam nadal średniowieczną krainą kamienia i wody, gdzie króluje wiatr – komentarz obojga autorów do wystawy malowniczo odczytał nieoceniony Mieczysław Franaszek.