Kandydat Konfederacji na prezydenta RP Krzysztof Bosak przekonywał, głównie młodych bydgoszczan, do swojej kandydatury podczas wiecu zorganizowanego w amfiteatrze przy Spichrzach przy ulicy Mostowej.
Kandydat na prezydenta Konfederacji Krzysztof Bosak w lapidarnym skrócie przedstawił w wypełnionym po brzegi przez młodych ludzi amfiteatrze przy Spichrzach przy ulicy Mostowej najważniejsze motywy prowadzonej kampanii wyborczej. Nazwał je realną alternatywą dla bezideowych propozycji innych kandydatów. - Obrona tożsamości naszej kultury, naszych wartości - bez poprawności politycznej, odrzucenie wszystkich lewicowych absurdów, odrzucenie centralizmu na poziomie międzynarodowym i na poziomie krajowym, wolność gospodarcza w rozsądnych ramach - połączone z obroną interesów naszego państwa i narodu na arenie międzynarodowej. To dużo i mało, ale z takim programem jestem w stanie pozyskać poparcie ponad połowy polskiego społeczeństwa - mówił Bosak i podkreślił, że Konfederacja jest opozycją merytoryczną.
- W odróżnieniu od opozycji, która sama siebie - niezbyt mądrze, moim zdaniem, nazwała opozycją totalną, w odróżnieniu od tych, którzy blokowali sejm, którzy kontestują wszystko, jeżdżą na skargę za granicę, nasza metoda jest zupełnie inna - spokojne pozyskiwanie zaufania społecznego przez pokazywanie merytorycznej alternatywy, pokazywanie swoich projektów ustaw - wskazywał na odmienność Konfederacji Bosak.
Kandydat na prezydenta prezentował wiarę w sukces. - W Polsce ludzie ciągle jeszcze mający - niekoniecznie prawicowe poglądy - jakieś elementarne wyczucie zdrowego rozsądku w kwestiach społecznych, stanowią większość. Zachowajmy ten stan! - zaapelował, przeciwstawiając taką ocenę społeczeństwa polskiego erozji społecznej, do której dochodzi w USA i zachodzie Europy, która pogrąża się w ideowym chaosie, który coraz bardziej - tak jak ostatnio w USA - przenosi się na ulice.
Krzysztof Bosak wezwał do wybrania w wyborach prezydenckich większego dobra, a nie wybierania mniejszego zła. Jako jałowy i toksyczny określił spór między Andrzejem Dudą i Rafałem Trzaskowskim, między PiS-em i PO. - Oni się za mało różnią, żeby tyle czasu im poświęcać. Wybierajmy większe dobro. Nie ma lepszych wyborów w Polsce niż pierwsza tura wyborów prezydenckich, w której można zagłosować ideowo - dowodził Bosak.
Kandydat Konfederacji stwierdził, że rządu, który nazywa się prawicowym, który prowadzi socjaldemokratyczną politykę, i prezydenta Andrzeja Dudy, który swoim sukcesem nazywa własną inicjatywę skierowaną do Unii Europejskiej, mającą na celu przypisanie Unii nowej kompetencji - możliwości zadłużania się, trudno wpisać w politykę prawicową czy konserwatywną. O ile Bosak rząd PiS-u poddał ostrej krytyce, to na kandydacie Platformy nie zostawił suchej nitki. - Trzaskowski to jest naprawdę wszystko co złe w tej chwili ideologicznie i politycznie - ubrane w ładnie skrojony garnitur i w sympatyczną twarz. Idealnie skrojone dla warszawiaków, gdzie ludzi od kilku pokoleń w Warszawie jest mniejszość. Większość to przyjezdni - zakompleksieni, chcący być postępowi i tacy jak Trzaskowski - mówił Bosak. - Lewica, która lubi operować hasłami równości, wolności, swobody dyskusji, niewykluczania, tak naprawdę promuje zupełnie inne rzeczy - wskazywał Bosak i dodał, że przeciwników politycznych określa mianem "faszystów" i nawet odmawia z nimi dyskusji. - Nigdy nie odmówiłem żadnemu lewicowcowi dyskusji. Natomiast oni odmawiają z dwóch powodów: boją się, bo wiedzą, że mają słabe argumenty, a drugi to powód ideologiczny - stwierdził.
Krzysztof Bosak przedstawił też alternatywę dla socjaldemokratycznych społecznych programów rządowych. - Zamiast zabierać ludziom pieniądze, trzeba pozostawić tyle, aby mogli się ludzie utrzymać i mieć poczucie władztwa nad swoim własnym losem. Nie może być tak, że - to jest oficjalna narracja rządu - ludzie odzyskali godność, bo rząd rozdaje pieniądze - dowodził Bosak.