Krzysztof Penderecki zaczął swoje wystąpienie odpowiedzią na pytanie, jakie ma poglądy na temat skutków postmodernizmu, w związku z pojawiającą się tezą, iż zniszczył awangardę. – Żyję zbyt długo, by mieć jedne poglądy. Goszczący w Bydgoszczy artysta wyjaśnił, że pierwszy utwór skomponował w wieku 7 lat. – Na imieniny mojej babci napisałem poloneza na skrzypce z fortepianem, ja grałem na skrzypcach, mój ojciec na fortepianie. Babci się bardzo podobało. To była oczywiście muzyka w stylu Wieniawskiego. Od tamtego czasu mój pogląd na muzykę się jednak radykalnie zmieniał. Tak naprawdę to nie wiem, jaki mam teraz pogląd – stwierdził kompozytor.

Zdaniem Krzysztofa Pendereckiego, zbliżenie postmodernizmu do muzyki pop nastąpiło bardzo wcześnie. Różnica między muzyką użytkową, popularną a akademicką trochę się zatarła. On sam wraz z innymi muzykami bronił się przed tym. Jeszcze w latach 60. nie uznawał innej muzyki poza awangardą. – Myślę, że z wiekiem człowiek staje się bardziej tolerancyjny – mówił z uśmiechem. – W gruncie rzeczy w okresie Mozarta czy Beethovena muzyka popularna była taka sama, jaką pisali Beethoven i Mozart, tylko Mozart i Beethoven pisali lepszą muzykę i oni zostali, inni nie zostali.

Według kompozytora, który przyjechał do Bydgoszczy zasadzić dąb swego imienia, muzyka dzieli się dobrą i złą, której jest niestety dużo więcej.

Kompozytor odpowiadał również na pytania jego bezpośrednio dotyczące. Wyznał samokrytycznie, że przyjmuje więcej zamówień niż jest w stanie wykonać i ujawnił, że chciałby skomponować jeszcze cztery opery i kilkadziesiąt innych utworów.

- Komponowanie czy tworzenie w ogóle czegoś jest po prostu sprawdzaniem samego siebie, że jeszcze potrafię, że potrafię jeszcze lepiej, że potrafię inaczej. To też zaskakiwało nie tylko dużo moich zwolenników, ale szczególnie wrogów. Ja ciągle wymykałem się z szufladki, w której byłem zaszufladkowany. Nie chciałem być z innymi, wolałem być sam, wolałem mieć małą szufladkę, ale być sam bez towarzyszy – zwierzył się Krzysztof Penderecki.